|13|

5.4K 293 202
                                    

Dziwię się że z taką łatwością idę z Mateuszem. Doszliśmy w końcu do jego domu, kazał mi poczekać obok garażu, sam poszedł po kluczyki z którymi po chwili wrócił. Wszedł do garażu z którego wyjechał samochodem, wysiadł, i zaprosił mnie do środka.
W samochodzie panowała niezręczna cisza, postanowiłam że ją przerwę.

— Gdzie jedziemy? — Zapytałam. Chłopak na chwilę przeniósł swój wzrok na mnie.

— Zobaczysz, w takie jedno miejsce — Po chwili Mateusz zatrzymał się przed sklepem — Poczekasz chwilę? Zaraz wrócę.

— Jasne — Uśmiechnęłam się, co chłopak odwzajemnił również się uśmiechając. Gdy Mateusz wyszedł, oparłam głowę o szybę, znów zaczęłam myśleć, co ostatnio często mi się zdarza. Przez moje zamyślenie, nawet nie zorientowałam się że Zawistowski wrócił do środka. Można powiedzieć że się wystraszyłam.

— Spokojnie to tylko ja — Chłopak odpalił silnik, wycofał samochód i ruszył osiedlową uliczką w stronę głównej trasy. Nie wiem ile jechaliśmy, ale w końcu zaczęliśmy wjeżdżać do lasu.

— Chcesz mnie wywieść do lasu? — zapytałam.

— Co? — Zaśmiał się — Za dużo seriali się naoglądałaś — Pokręcił głową — jedziemy nad Wisłę, w spokojniejsze miejsce.

— Okej — Odpowiedziałam.

Mateusz zaparkował niedaleko przy wodzie, Otworzył drzwi i wysiadł, obszedł auto dookoła, otworzył mi drzwi i podał rękę którą złapałam. Gdy wysiadłam poszłam za chłopakiem w stronę dzikiej plaży.

— Pięknie tutaj — Zaczęłam podziwiać panoramę Warszawy — mieszkam tu tyle lat, ale nigdy nie byłam w tym miejscu.

— No ale teraz jesteś — Mateusz usiadł na trawie — siadaj — powiedział, co zrobiłam.
— Mam coś — Wyjął z reklamówki wódkę.

— Mamy pić? — spojrzałam na niego.

— Tak, i się wyluzować — Zawistowski odkręcił wódkę i pociągnął solidny łyk, zaraz jednak się skrzywił na jej gorzki smak  — Nie zmuszam cię, nie musisz pić — wzruszył ramionami.

— Daj to — wzięłam od niego alkohol, i przechyliłam butelkę.

— Ej, Przystopuj — chłopak zabrał mi butelkę — chcesz się aż tak szybko nachlać?

— Wolę to niż.. nie ważne — Westchnęłam.
Oboje wypiliśmy całą wódkę na pół, jest  źle bo zaczynam odpływać, siedzę właśnie oparta o ramię Mateusza, który mnie obejmuje.

— Czemu płakałaś jak wspomniałem o tym że się martwisz? — zapytał a mnie to nawet nie ruszyło.

— Bo wiesz... jest coś... to nie daje mi spokoju, nie potrafię wciąż zapomnieć. Rok temu wracałam do domu przez park, było ciemno, wtedy jakiś mężczyzna do mnie podbiegł i... Wciągnął mnie do samochodu, próbowałam się bronić ale to na nic mi się zdało... — głos zaczął mi się łamać — zgwałcił mnie, to był najgorszy dzień w moim życiu — Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, ukryłam twarz w ramieniu chłopaka.

— Nie wiem co powiedzieć. Proszę nie płacz bo to nic nie da — Chłopak objął mnie ramionami.

— Wiesz jak ja się czułam? — powiedziałam łamiącym się głosem.

— Nie mogę wiedzieć, nawet nie chcę myśleć jak musiałaś się wtedy czuć — złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

— Zmienileś się, nie jesteś już taki jak kiedyś — pociągnęłam nosem.

Mów mi żabson suko {KOREKTA}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz