Rozdział 33

2.9K 223 49
                                    

***

Dwa tygodnie wcześniej.

W całym dworku panowała cisza i spokój, co było zadziwiającym i niespotykanym zjawiskiem. Szczególnie odkąd pewien, niezrównoważony emocjonalnie nastolatek, zamieszkał tam na stałe.

Harry leżał w piżamie na łóżku, zawinięty w kłębek i opatulony szczelnie kołdrą. Od jakiegoś czasu męczyły go mdłości. Na początku próbował je ignorować i normalnie funkcjonować. Jednak dokuczliwe bóle brzucha i wymioty stawały się coraz bardziej uciążliwe. 

Poranki spędzał w łazience, wyznając swe uczucia muszli klozetowej, a w ciągu dnia snuł się po pomieszczeniach dworku niczym duch.

Zupełnie przeszła mu ochota na dogryzanie Tomowi i nawet jego  zmienne humorki stały się całkiem znośne.

Jednak Riddle wolał kiedy zielonooki był nieznośny i humorzasty. Nie mógł patrzeć na to w jaki sposób męczy się młodszy. Nawet kilka razy zaproponował mu spotkanie z Andrew, ale nastolatek uparcie twierdził, że nie potrzebuje pomocy magomedyka. 

Tom naprawdę nie wiedział, dlaczego Harry tak bardzo bronił się przed spotkaniem z mężczyzną. Przecież już go poznał i stwierdził, że bardzo go polubił.

Riddle, dziwną upartość chłopaka zwalił na jego stan i postanowił więcej nie wracać do tematu, z nadzieją iż zielonooki sam poprosi o wizytę z magomedykiem.

Lecz kiedy Harry spędził cały dzień w łazience, nad muszlą klozetową, Tom nie słuchając sprzeciwów nastolatka, zafiołkował do Andrew i poprosił o niezwłoczne przybycie.

Andrew dokładnie zbadał Harry'ego. Stwierdził, że dziecko bardzo dobrze się rozwija (ta informacja wywołała u nastolatka łzy wzruszenia oraz czuły uśmiech u Toma)  i przepisał mu specjalne witaminy a także zalecił pić ziołową herbatę każdego ranka. Naburmuszony, ale wdzięczny zielonooki, podziękował za wszystko  mężczyźnie. 

Witaminy i ziołowa herbata zrobiły swoje. Mimo to zdarzało się, że nastolatek spędzał kilka minut w łazience na oczyszczaniu żołądka, jednak były one rzadkością i Harry mógł wrócić do normalnego funkcjonowania. 

Któregoś dnia, Tom postanowił się spytać młodszego, dlaczego tak bardzo się bronił przed wizytą Andrew. Harry w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami i stwierdził, że chciał samemu poradzić sobie z mdłościami i w sumie to nawet nie pamiętał powodu, przez który tak się na to uparł. Na swoją obronę dodał, że było to dawno i nie ma potrzeby do tego wracać. Riddle słysząc odpowiedź kochanka pokręcił z politowaniem głową, od tamtego zdarzenia minął tydzień. Ale czego innego miał się spodziewać po Potterze. Przecież już dawno odkrył, że z ich dwójki to właśnie Harry był tym bardziej pojebanym. Co ciekawsze, zielonooki uważał, iż tę rolę w ich związku odgrywał Riddle.

Zielonooki kręcił się po łóżku, szukając wygodnej pozycji do drzemki. Był to jeden z tych dni, gdy ani witaminy ani ziołowe herbatki nie działały. W takie dni, Harry spędzał większość czasu w łóżku śpiąc lub rozmawiając z Nagini, która widząc złe samopoczucie nastolatka starała się go jakoś pocieszyć i dotrzymywała mu towarzystwa, kiedy Tom był zajęty. 

Westchnął i przewrócił się na lewy bok, przyciągając do siebie nogi. Dłonie ułożył na lekko zaokrąglonym brzuszku, po którym ciężko było wywnioskować stan zielonookiego. Chłopak wyglądał, jakby dobrze się najadł, a nie jakby spodziewał się dziecka.

Delikatnie i z czułością gładził napiętą skórę. Nigdy nie rozumiał kobiet, które nosząc pod sercem maluszka, wręcz nałogowo dotykały swojego brzuch. Jednak, gdy sam doświadczał tego stanu, nie mógł oderwać rąk od swojego brzuszka. Przy każdej nadarzającej się okazji delikatnie gładził małą krągłość. Nie potrafił wyjaśnić swojego zachowania i jakoś niespecjalnie starał się to zrobić. Szczególnie, że Tom podobnie jak on, nie mógł oderwać dłoni od jego brzuszka.

I WouldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz