Rozdział 12

5.5K 339 78
                                    

***
- Kurwa! - było to pierwsze słowo, które usłyszał Harry zaraz po przebudzeniu i całkowicie się z nim zgadzał.

Jego głowa pulsowała tępym bólem. Czuł się, jakby ktoś wyprawił w środku jego czaszki szaloną imprezę, na której gościem specjalnym był skrzat domowy z patelnią.

- Więcej nie piję - pomyślał. Przewrócił się na plecy i spróbował otworzyć oczy, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. W pomieszczeniu było zdecydowanie za jasno, przynajmniej dla niego.

- Oczywiście. Teraz tak mówisz, ciekawe jak długo wytrzymasz - sarknął Tom, który leżał na boku, obok nastolatka. Ręką podpierał głowę i uważnie obserwował zielonookiego.

- Możesz mówić ciszej - jęknął. - I nie przeklinać z samego rana? - dodał i otworzył jedno oko, żeby móc spojrzeć na starszego.

- Tylko widzisz, to nie ja. W przeciwieństwie do pewnego blondyna, ja posiadam kulturę - mruknął wyraźnie z siebie zadowolony.

- Tom, coś ty znowu zrobił? - zapytał załamany, przypominając sobie wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczoru.

Jeśli jego skacowanego umysłu pamięć nie zawodziła, był umówiony w Pokoju Życzeń z Draco. Zabrał ze sobą Toma, a ten wydał ich przed blondynem i Harry musiał spowiadać się Ślizgonowi ze swojego życia. Potem postanowili trochę się napić i dalej kontynuowali rozmowę.

Jednak nastolatek nie pamięta, w jaki sposób znalazł się w łóżko i to, jak zdążył zauważyć, w samych bokserkach. W raz z Czarnym Panem, który nie miał na sobie o wiele więcej niż on sam.

Tylko jeśli oni leżeli w łóżku, to co się stało z Draco?

Chyba wolę nie wiedzieć - pomyślał.

- Ja? Nastawiłem budzik - uśmiechnął się szeroko.

Harry wolał już o nic więcej nie pytać i powoli podniósł się do siadu. Starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów, żeby nie sprawić sobie dodatkowego bólu.

- Ja pierdole, moje włosy! - dodarł do uszu zielonookiego zrozpaczony głos jego przyjaciela.

Skierował swój wzrok w stronę, z której on dochodził.

Kiedy zobaczył jak wygląda Malfoy - nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. Zaczął się domyślać, o co chodziło Tom'owi, gdy wspomniał o nastawieniu budzika.

Draco siedział na kanapie. Był cały mokry, z jego włosów spływały kropelki wody. Przemoczone ubranie przylepiło się do skóry chłopaka, uwydatniając jego mięśnie. A jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.

Tom również zerknął w stronę kanapy. Na twarzy Riddle'a pojawił się kpiący uśmieszek, którego nawet nie próbował powstrzymać.

- Moje biedne włosy. Teraz będą tłuste. Nie będą chciały się układać... - mruczał pod nosem blondyn, a w jego głosie była słyszalna rozpacz.

Harry doskonale wiedział, jakie znaczenie mają włosy dla Malfoy'a. Były jego największym skarbem i czymś świętym. Dlatego postanowił nie komentować jego słów, tylko podniósł się powoli z łóżka i wolnym krokiem skierował się do przyjaciela.

Pomógł mu wstać z kanapy i zaprowadził Ślizgona do łazienki, w której zostawił go samego, żeby mógł doprowadzić swój skarb do perfekcji.

Draco spojrzał w lusterko. Jęknął. Był załamany wyglądem swoich włosów. Delikatnie, niemal z czcią, dotykał pojedynczych pasemek. W końcu zdecydował się wziąć prysznic. Doskonale wiedział, kto stał za tym haniebnym czynem i tym samym znieważył jego perfekcyjną osobę. To oznaczało tylko jedno - wojnę.

I WouldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz