***
Koniec wakacji. Ulica Pokątna tętniła życiem. Jak co roku całe pokolenia czarodziei i czarownic wybrały się na zakupy przyborów szkolnych na zbliżający się rok szkolny. Mimo trwającej wojny, pomiędzy dobrem a złem, ludzie starali się zachować cząstkę normalności. Rodzice z uśmiechami na twarzach kupowali swoim pociechom nowe mundurki szkolne, podręczniki, czy różdżki swym pociechom, które miały rozpocząć swój pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Całe tłumy czarodziei przepychały się przez zatłoczoną ulicę, robiąc niewyobrażalny hałas. Z każdej strony dało się słyszeć rozmowy, śmiechy i odgłosy magicznych stworzeń. W środku tego zamieszania stała grupa czarodziei. Bardzo nietypowa grupa. W jej skład wchodzili: Czterej członkowie rodziny Weasley, mugolaczka, wilkołak i Auror. Na twarzach zebranych widniało zdenerwowanie i strach. Wyglądali, co najmniej dziwnie w tłumie uśmiechniętych i beztroskich ludzi. Co (a raczej kto) był przyczyną ich nieciekawego nastroju? Był to, nie kto inny, jak słynny Harry Potter. A raczej jego brak. Opcje zniknięcia nastolatka były trzy.
Pierwsza. Został porwany przez Wężową Twarz (czyt. Voldemorta) i jego zastęp Gównożerców (czyt. Śmierciożerców) do bardzo mrocznej kryjówki Lorda na tortury oraz pewną śmierć. Ogólnie, mało optymistyczna wersja.
Druga. Zgubił się w tłumie i właśnie zmierza na umówione miejsce, gdzie wszyscy się już zebrali.
Trzecia. Uciekł nie wiadomo gdzie i z kim. Znalezienie Złotego Chłopca graniczyłoby wtedy z cudem, ponieważ jeśli chciał pozostać w samotności, robił wszystko, żeby tak pozostało.
Pierwszą odrzucili już na samym początku, gdyż Lord Wężogęby dawno nie atakował. Zakon Feniksa, Ministerstwo Magii, jak i całe magiczne społeczeństwo stwierdziło, że planował coś wielkiego lub kompletował armię. Jednakże co by to nie było, stracił zainteresowanie Złotym Dziecięciem — przynajmniej na chwilę.
Zebrani mieli wielką nadzieję, że druga opcja była tą prawdziwą i za niedługo znajdą Harry'ego. Tylko istniało jedno "ale". Wszyscy wiedzieli, że szanse na to, aby tak było, były minimalne. Zauważyli, jakie zmiany zaszły w nastolatku w przeciągu ostatnich kilku lat.
Nie był już tym samym uśmiechniętym jedenastolatkiem z zapałem poznającym Magiczną Anglię i jej zwyczaje. Stał się ponury i przygnębiony. Całe dnie bujał w obłokach. Nikt tak naprawdę nie znał przyczyny zmiany Harry'ego. Największe zaszły po śmierci Syriusza Blacka -Jego ojca chrzestnego. Chłopak kompletnie się załamał. Odciął się od swoich przyjaciół, mało jadł, odzywał się tylko zapytany, ale jego odpowiedzi składały się jedynie z monosylab.
Cała sytuacja miała jeden plus. Potter zastąpił stare, zniszczone ubrania jego kuzyna, na zupełnie nowe, które zakupił w mugolskiej części Londynu. Co prawda, większość z nich była czarna i tylko podkreślała zły stan, w jakim znajdował się Harry. Mimo tego dla bliskich nastolatka była to nadzieja na poprawę sytuacji, w jakiej się znajdował. W końcu zadbał o siebie, a to był czymś na miarę cudu, gdyż chłopak nigdy szczególnie nie dbał o swój wygląd.
Wrócimy jednak do grupy panikujących czarodziei...
- Trzeba jak najszybciej odnaleźć Harry'ego. Merlin jeden wie, czy nie jest ranny! - pani Weasley snuła czarne myśli, odkąd dowiedziała się o zniknięciu Złotego Chłopca. - On jest taki delikatny! Tyle go w życiu złego spotkało, a my, zamiast go chronić, zsyłamy na niego niebezpieczeństwa!
- Molly, proszę cię, uspokój się. Wzbudzasz tylko zaciekawienie innych. Twoja panika nie pomoże nam w znalezieniu Harry'ego. - jedyną opanowaną osobą spośród zebranych wydawał się Remus Lupin. Uspokajał wszystkich i powstrzymywał przed podejmowaniem pochopnych decyzji. Jakby nie patrzeć rozumiał Harry'ego. Ostatnio wszyscy wokół niego skakali, chuchając i dmuchając na niego, jak na jajko. To logiczne, że chłopak mógł się zirytować i po kryjomu uciec. Miał pełne (jednak bardzo ciche) poparcie Remusa, który wiedział, iż nastolatek poradzi sobie i nie dając się złapać, ani zaskoczyć.
- Remus ma rację, Molly. Musimy podejść do sytuacji na spokojnie. Wszyscy się o niego boimy, jednak to zdolny chłopak. Poradzi sobie. - Artur objął swoją żonę ramieniem, starając się zapewnić jej minimum komfortu i wsparcia.
- Powiadomię resztę Zakonu. Zorganizujemy spotkanie i ustalimy plan działania. Na razie jednak wróćcie do Kwatery Główne. Rozdzielenie się i poszukiwania bez planu działania nic nam nie dadzą. - po tych słowach Tonks szybko pożegnała się ze wszystkimi i aportowała w celu poinformowaniu pozostałych członków Zakonu o zaistniałej sytucji.
Ron, Hermiona i Ginny stali z boku przysłuchując się dorosłym. Cała trójka miała mieszane uczucia. Już dawno zauważyli zmiany, jakie zaszły w Harrym, ale żadne z nich nie myślało, że jest on zdolny do ucieczki.
- Jak myślicie, gdzie teraz może być Harry? - Hermiona nerwowo rozejrzała się wokoło, w nadziei, że gdzieś w tłumie dostrzeże czarną czuprynę przyjaciela . Naprawdę się o niego martwiła.
- Pewnie gdzieś łazi, za chwilę tu przyjdzie i będzie po sprawie. A teraz może poszlibyśmy coś zjeść? Zgłodniałem przez to całe wyjście... - Ron szybko uzyskał odpowiedź w postaci dwóch uderzeń w tył głowy. - Ała! A to niby za co?!
- Jak możesz?! Harry gdzieś zniknął, nikt nie wie gdzie. Wszyscy się martwią, a ty myślisz o jedzeniu! Czy naprawdę, tylko jedzenie wzbudza w tobie jakiekolwiek uczucia?! - brązowowłosa czarownica, po raz kolejny uderzyła rudego chłopaka w potylice.
- Nie bij mnie! Tak, wiem, że wszystko, co czuję, mieści się w łyżeczce od herbaty! - krwisty rumieniec pokrył jego twarz. - Powtarzasz mi to, odkąd się znamy.
- To, czemu nic z tym nie zrobisz?!
- Uspokójcie się oboje! Potem będzie czas na wasze kłótnie. - Ginny naprawdę lubiła oglądać sprzeczki tej dwójki. Powody były różne, ale miny jej brata zawsze były tak samo komiczne. Jednak w zaistniałej sytuacji wolała zapobiec dalszej wymianie zdań. Mieli teraz ważniejszy problem na głowie.
- Wrócimy jeszcze do tej rozmowy. - obiecała Hermiona i wcale nie brzmiało to, jak groźba.
- Jak zawsze...
- Mówiłeś coś?
- Nie! - Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, ale odpuścili sobie dalszą konwersację, ku zadowoleniu najmłodszej dziewczyny.
- A teraz może zastanowimy się, gdzie mógł się udać Harry? - zaproponowała Ginny.
- Harry, którego znam, nigdzie by nie poszedł bez nas. - powiedziała smutnym głosem Hermiona. - Czasami wydaję mi się, że już tak naprawdę nic o nim nie wiem.
- Niestety masz rację Hermiono. - poparła przyjaciółkę piwnooka.
- Czyli co? Teraz czekamy, aż sam się znajdzie, albo Zakon go namierzy? - słowa Rona nikomu z ich trójki nie przypadł do gustu, a dziewczęta posłały chłopakowi mało przyjemne spojrzenia - Och, już dajcie spokój, przecież wiecie, że Harry nie jest zwykłym nastolatkiem. Na pewno sobie poradzi i zadba o własne bezpieczeństwo.Mimo że każdy z nich wiedział doskonale, że słowa rudzielca były prawdą, to niemoc i bezradność były wręcz nie do zniesienia. W dodatku sytuacji nie poprawiał fakt, że Potter dawno przestał im się zwierzać ze swoich problemów, czy zwykłych przemyśleń, więc w gruncie rzeczy, na chwilę obecną wiedzieli o nim tyle, co każdy uczeń w Hogwarcie czy dorosły czarodziej czytający Proroka codziennego — czyli prawie nic.
- Ginny, Ron, Hermiono, pora wracać. Zabierzemy was do Kwatery Głównej i będziemy na bieżąco informować w sprawie Harry'ego. - Remus zwrócił się do trójki nastolatków, kiedy już skończyli omawiać wstępny plan poszukiwań. Artur nadal obejmował swoją żonę, a ta wyglądała na spokojniejszą, niż kilka minut wcześniej. Oboje uśmiechali się pokrzepiająco do najmłodszych czarodziei, wiedząc, że zamiast jeszcze bardziej ich niepokoić, powinni wspierać. Młodzież przytaknęła niechętnie i wszyscy ruszyli w stronę Dziurawego Kotła, żeby za pomocą Sieci Fiuu, znaleźć się na Grimmauld Palce 12.Każdy miał nadzieję na szczęśliwe zakończenie tej nieprzyjemnej sytuacji. Nikt jednak nie spodziewał się tego, jakie konsekwencje w przyszłości będzie miała. Konsekwencje, które okazały się być bardziej, niż niespodziewane...
![](https://img.wattpad.com/cover/132024165-288-k224486.jpg)
CZYTASZ
I Would
FanfictionTom Marvolo Riddle zmienił się. A raczej, nigdy nie był taki, jak wszyscy myśleli. Harry Potter ma dość kłamstw i ludzi, którzy traktują go jak dziecko. Chce podejmować własne decyzję, w końcu żyć po swojemu. Przez przypadek, zwykły zbieg okoliczno...