Abc- myśli
***
Minęły dwa dni, odkąd Harry spotkał Riddle'a, który zachowywał się co najmniej dziwnie i dowiedział się, że jest siódmym horkoruksem czarnoksiężnika.
Zdążył się z Czarnym Panem pokłócić, strzelić przysłowiowego focha i zaszyć się gdzieś na londyńskich ulicach, żeby na sam koniec wpaść na powód swojego obrażania się.
Ogólnie rzecz biorąc, był to dla nastolatka dzień pełen wrażeń. Harry wiedział, że długo nie zapomni tego lata między piątym a szóstym rokiem nauki w Hogwardzie. Jakby nie patrzeć, jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. W ciągu zaledwie kilku godzin.
Chłopak nie wrócił na Grimmauld Place, z pomocą Toma, udał się do banku Gringotta i zabrał ze swojej skrytki trochę złota, które potem wymienił na mugolskie funty. Wynajął pokój w mało znanym hotelu. Obsługa była miła i nie dopytywała się o jego życie, czy przyczynę wynajęcia przez szesnastolatka pokoju. Mógł pozostać anonimowy. Według Harry'ego była to największa zaleta tamtego miejsca. No, oprócz niskiej ceny pokoju.
Natomiast Tom'owi decyzja młodszego wcale się nie spodobała. Mężczyzna chciał, żeby zielonooki zamieszał w jego rezydencji, aż do momentu powrotu chłopaka do szkoły. Harry był jednak nieugięty i w końcu postawił na swoim, ku swojej radości, a rozdrażnieniu starszego.
Jednak Marvolo postanowił, że nie da się tak łatwo spławić i dzień w dzień przychodził do Pottera w odwiedziny. Najczęściej kończyły się one wielką awanturą, kilkoma zbitymi talerzami, wyzwiskami i długimi przeprosinami Toma, który musiał przyznać sam przed sobą, że Harry - pieprzony -Potter owinął go sobie wokół palca w zastraszającym tempie.
Można by pomyśleć, jak bardzo ta sytuacja irytowała Pana Węży, ale prawda jest taka, że Tom'owi wcale to nie przeszkadzało. Chciał wynagrodzić młodszemu wszystkie lata cierpień, co Harry bardzo szybko zauważył i wykorzystał. W końcu jakoś trzeba sobie w życiu radzić.
-_-_-_-_-_-_-
Siedzieli w pokoju hotelowym Harry'ego. Właściciel pomieszczenia siedział pochylony przy biurku i skrobał piórem po pergaminie. Postanowił napisać list i wysłać go do Kwatery Głównej. Mimo wszystko nie chciał, żeby jego przyjaciele martwili się o niego, kiedy on zdrowy i bezpieczny ukrywał się w hotelu.
Tom w ciszy przyglądał się poczynaniom młodszego. Według niego to, co robił chłopak, było zupełnie niepotrzebne. Przecież nie miał obowiązku informować wszystkich dookoła, gdzie aktualnie się znajdował. Miał prawo do własnych decyzji, w końcu nie był małym dzieckiem. I jakby nie patrzeć zielonooki był bardziej dojrzały, niż jego rówieśnicy. Jego zdaniem ten cały Zakon powinien dać mu więcej swobody. Przy nich Harry nie mógł się swobodnie rozwijać i uczyć na błędach. Każdy na niego dmuchał i chuchał.
Jednak Tom w żaden sposób nie skomentował pomysłu szesnastolatka. Wolał, żeby tym razem obeszło się bez rzucania zastawą stołową. Mimo wszystko, Riddle nie był by sobą, gdyby spokojnie sobie siedział i się nie odzywał. Postanowił trochę podokuczać młodszemu.
- Jako gospodarz powinieneś zapewnić mi rozrywkę, a nie bezczelnie olewać. Albo chociaż poświęcić mi minimum uwagi. A ty tylko piszesz i piszesz. Wiesz, że ludzie potrafią wykonywać dwie czynności na raz? A jako czarodziej powinieneś mieć tą umiejętność perfekcyjnie wyuczoną. Czego was uczą w tej szkole? - Tom przez cały swój bezsensowny wywód bacznie obserwował nastolatka i czekał na jakąś reakcję z jego strony.
- Jeśli się nie zamkniesz, wywalę cię przez okno z nadzieją, że dostarczy ci to wystarczającą ilość rozrywki i mojej uwagi, gdyż powtórzę to pięć razy - powiedział spokojnie Harry. Ani na chwilę nie podniósł głowy, nie wykonał żadnego ruchu, dalej spokojnie pochylał się nad pergaminem.
CZYTASZ
I Would
Fiksi PenggemarTom Marvolo Riddle zmienił się. A raczej, nigdy nie był taki, jak wszyscy myśleli. Harry Potter ma dość kłamstw i ludzi, którzy traktują go jak dziecko. Chce podejmować własne decyzję, w końcu żyć po swojemu. Przez przypadek, zwykły zbieg okoliczno...