***
Tropikalna wyspa. Drewniany domek na plaży. Piękny krajobraz. Egzotyczne zwierzęta i owoce, niespotykane gdziekolwiek indziej na świecie. Wszech obecna cisza i spokój.
Tak prezentowało się miejsce pośród wód, zanim nie przybyła na nie dwójka czarodziei.
Niby wyspa nagle nie zatonęła, domek nie zapadł pod ziemię, krajobraz nie zbrzydł, a fauna i flora nie straciła na niesamowitości. Jednak po ciszy i spokoju zostały jedynie wspomnienia.
- Możesz nie robić ze mnie idioty? Przecież doskonale widzę, że coś jest nie tak - zielonooki stał w progu sypialni z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i mierzył uważnym wzrokiem Riddle'a.
Kurwa. Kurwa. Kurwa! Myśl!
Tom starał się znaleźć jak najlepsze wyjaśnienie. Nie chciał, na razie zdradzać młodszemu swojego planu. Szczególnie, że nie był pewny jego reakcji. Potter był nieprzewidywalny z natury, a ciąża i szalejące hormony wcale nie ułatwiały przewidywania jego reakcji na różne sytuacje.
I mimo że twarz Toma nie zdradzała żadnych emocji, Harry doskonale wiedział jak mózg starszego pracuje w zwrotnej prędkości.
- Przestań wymyślać wymówki, tylko powiedz mi prawdę. Nie chcę mi się wierzyć, że przez ostatnie dni byłeś zestresowany oświadczynami - odezwał się ponownie, kiedy nie doczekał się odpowiedzi ze strony Riddle'a - Twój ojciec jest imbecylem do kwadratu myśląc, że nie widzę jego dziwnego zachowania - mruknął do swojego brzuszka - Mam jedynie nadzieję, że nie odziedziczysz po nim braku myślenia - dodał.
Tom zmrużył oczy na słowa nastolatka. Miał dość jego wiecznych humorków. Ale nie mógł się z nim nie zgodzić. Był pewny, że zielonooki niczego się nie domyśla. Najwyraźniej i tym razem się pomylił. I to go najbardziej denerwowało.
- Nie patrz tak na mnie. Oboje wiem, że mam rację - mruknął chłopak. Wciąż stał w progu i przyglądał się uważnie starszemu.
- To prawda, tym razem masz rację - Harry chciał już jakoś skomentować słowa starszego (Tym razem?!), ale powstrzymała go przed tym uniesiona dłoń niebieskookiego - Naprawdę, nie jest to najlepsza chwila na kłótnie - westchnął i usiadł ciężko na dwuosobowym łóżku.
- Tom, co się dzieję? Martwię się - zielonooki podszedł do starszego i zajął miejsce obok niego. Ani na chwilę nie spuszczał z niego wzroku.
- Nie chciałem ci nic mówić, żebyś się nie martwił. Miałeś się dowiedzieć o wszystkim po fakcie - spojrzał na chłopaka zmęczonym wzrokiem.
- Mógłbyś wyrażać się jaśniej? Zupełnie nie rozumiem, o co ci chodzi.
Riddle westchnął.
- Jeden z moich szpiegów doniósł mi, że Dumbledore, odkąd zniknąłeś zaczął węszyć. Za wszelką cenę chciał odkryć moją kryjówkę, jakby wiedział, że to właśnie ja jestem odpowiedzialny za twoje zniknięcie. Pamiętasz jak jakiś czas temu, powiedziałem ci o szpiegu i zdrajcy wśród Śmierciożerców? - Harry przytaknął, doskonale pamiętał tą rozmowę - Podejrzewam, że był to jeden z wysłanników Dropsa. Postanowiłem to sprawdzić i cóż, nie myliłem się.
- Nie mogłeś mi od razu powiedzieć? - spytał nastolatek.
- To nie wszystko - wziął głęboki oddech i kontynuował - Zagłębiłem się w całą sytuacje bardziej. Chciałem znać dokładne plany Dumbledore'a. Szczególnie, że ten miał nade mną przewagę kilku dni. Rozesłałem kolejnych ludzi na przeszpiegi. Jeden z nich dowiedział się, że ten Staruch planuje atak. Nie wiedział jednak gdzie i kiedy. Ta kwestia zostało szybko rozwiązana, a wszystkie wątpliwości rozwiane - spojrzał prosto w zielone tęczówki - To nasz dworek mieli zaatakować.

CZYTASZ
I Would
FanfictionTom Marvolo Riddle zmienił się. A raczej, nigdy nie był taki, jak wszyscy myśleli. Harry Potter ma dość kłamstw i ludzi, którzy traktują go jak dziecko. Chce podejmować własne decyzję, w końcu żyć po swojemu. Przez przypadek, zwykły zbieg okoliczno...