***
Zima zbliżała się ku końcowi. Wszystko wokoło powoli się zieleniło, zapowiadając nadchodzącą wiosnę. Robiło się coraz cieplej, a po śnieżnym puchu, który oblegał ziemię przez kilka ostatnich miesięcy, zostało jedynie wspomnienie.
Mieszkańcy Hogwartu korzystali z pierwszych ciepłych dni, wylegując się na skąpanych w słońcu błoniach, chcąc zapomnieć o masie nauki.
Egzaminy końcowe zbliżały się wielkimi krokami i nie dawało o sobie zapomnieć uczniom, którzy w mieli wkrótce do nich przystąpić. Nauczyciele skrupulatnie im o tym przypominali przy każdej nadarzającej się okazji.
I mimo, że wydawało się to niemożliwe, istniały osoby, które cieszyły się nadchodzącymi egzaminami. A w sumie to istniała tylko jedna - Hermiona Granger.
Draco Malfoy doszedł do wniosku, że nigdy nie zrozumie swojej dziewczyny. Nie to żeby chciał dokonać tego nieosiągalnego czynu, po prostu nie rozumiał, dlaczego Hermiona siedziała z nosem w książkach, jeżeli dopiero w następnym roku miała przystąpić do pisania Owutemów.
Zapytał ją o to tylko raz i żałował tego przez następną godzinę, pod czas której dziewczyna zrobiła mu wywód na temat przykładania się do nauki i poważnego podejścia do swojej przyszłości.
W krótkim tłumaczeniu, chciała zapytać się starszych kolegów, o pytania które padły podczas egzaminu, dzięki czemu wiedziałaby co już umie, a czego powinna się jeszcze nauczyć.
Zachciało mi się romansów z molem książkowym, który mógłby się uczyć całe dnie i noce...
Jednak Malfoy podejrzewał, że nie był to jedyny powód, dla którego Hermiona całe dnie przesiadywała z jakąś książką w ręce. Jeśli ktoś ją dobrze znał, na pierwszy rzut oka mógł dojrzeć, że nastolatka widocznie się czymś martwiła i była przez to mocno zestresowana.
A oprócz Draco, tylko Ginny Weasley znała powód, przez który Granger zachowywała się w taki sposób.
Od powrotu Malfoy'a i Granger do Hogwartu i "zaginięcia" Pottera minęły trzy miesiące. Pierwsze tygodnie były spokojnie, mimo że Dumbledore zawzięcie szukał Złotego Chłopca - swojej jakże ważnej karty przetargowej we wciąż trwającej wojnie.
Ginny o prawdziwym powodzie zniknięcia Harry'ego dowiedziała się od Hermiony i postanowiła pomóc pozostałej dwójce w kryciu przyjaciel. Cała trójka mydliła oczy staremu dyrektorowi najlepiej jak tylko umieli. Za każdym razem, gdy ten ich do siebie wzywał i pytał, czy na pewno nie wiedzą nic, o aktualnym miejscu pobytu zielonookiego, zapewniali go, że nie dostali od Pottera żadnej wiadomości od czasu jego zniknięcia, co było kompletnym kłamstwem.
Co tydzień dostawali list od Harry'ego w którym opisywał wszystkie wydarzenia z ostatnich kilku dni. Co dwa tygodnie, zielonooki do listu dołączał zdjęcie swojego ciągle rosnącego brzucha - za każdym razem Gryfonki dyskutowały o domniemanej płci dziecka, obie chciały żeby była to dziewczynka. Draco w takich chwilach nigdy nie wtrącał się do ich rozmowy, ale kiedyś zapytany o zdanie stwierdził, że Harry i Tom powinni doczekać się bliźniaków, które dałyby im nieźle popalić. Być może nie do końca przemyślał swoją wypowiedź, gdyż oburzone dziewczyny zmierzyły go niechętnym spojrzeniem, zgodnie twierdząc, że był nieczuły i dziecko to nie powód do żartów. Nikt nie musiał wiedzieć, iż w głębi duszy zgadzały się z młodym Malfoy'em. Jakby nie patrzeć, same odczuły humorki obu czarodziei, na własnej skórze.
Jednakże spokój przecież nie mógł zapanować w ich życiach na dłużej, niż kilkanaście tygodni.
Kiedy w ostatni poniedziałek lutego, tak jak co tydzień, przed Hermioną nie wylądowała sowa z listem od Harry'ego, nastolatka bardzo się zmartwiła. Draco i Ginny chcąc ją pocieszyć zapewnili, że zielonooki na pewno zapomniał albo nie miał czasu napisać do nich wiadomości. Jednak oni sami w to nie wierzyli, co dopiero Hermiona.
CZYTASZ
I Would
FanficTom Marvolo Riddle zmienił się. A raczej, nigdy nie był taki, jak wszyscy myśleli. Harry Potter ma dość kłamstw i ludzi, którzy traktują go jak dziecko. Chce podejmować własne decyzję, w końcu żyć po swojemu. Przez przypadek, zwykły zbieg okoliczno...