Rozdział 10

5.5K 361 97
                                    

***

Harry leżał na łóżku, wokół którego były zasłonięte zasłony. Nasłuchiwał. Czekał, aż jego współlokatorzy zasną. 

Nie mógł się już doczekać spotkania z przyjacielem. Stęsknił się za nim. Draco jako jedyny rozumiał jego obawy i umiał pocieszyć jak nikt inny. Co prawda teraz miał jeszcze Toma, który był zazdrosny o jego relacje z blond Ślizgonem.

I ten jeden szczegół komplikował wszystko. Gdyż obok radości ze spotkania, pojawił się również stres związany z pewnym Gadem. 

Gadem, który za punkt honoru postawił sobie, zmiażdżenie jego kości i pozostawienie na jego chudym ciałku masy siniaków. 

-Toom! Możesz zabrać swoje cielsko z mojego biednego i jakże zgrabnego ciałka? Bo tak jakby, to że jesteś, pieprzonym wężem, nie upoważnia cię do oplatania mnie niczym ośmiornica! - warknął na starszego.

-Pieprzony to możesz być ty - na te słowa, policzki nastolatka pokryły się rumieńcem. - I ja tylko pragnę ci przypomnieć, iż jesteś mój i żaden obrzydliwy Ślizgon, nie ma prawa położyć na tobie chociażby palca. Oczywiście, nie żeby ktoś inny mógł to zrobić. 

-Myślałem, że ten temat mamy już za sobą - mruknął zawstydzony. 

-Oboje wiemy, że masz z tym problemy - warknął starszy.

Harry tego nie skomentował. Po prostu odsunął zasłony i rozejrzał się po sypialni. Jego koledzy wyglądali tak, jakby spali i miał nadzieję, że tak właśnie jest.

Podniósł się, zabrał Pelerynę Niewidkę i spojrzał na Toma.

-Mam ochotę cię tu zostawić, ale nie wiem co przyjdzie ci do tej durnej głowy.

Riddle przewrócił oczami, co w wykonaniu węża, wyglądało dość śmiesznie.

Nastolatek podniósł Gada i nakrył ich peleryną. Powoli skierował swoje kroki w stronę wyjścia z dormitorium.

Starał się być jak najciszej. Zszedł po schodach i znalazł się w Salonie Wspólnym. W kominku jarzyły się niedopalone węgielki, rzucając poświatę na pomieszczenie.

Wszędzie panowała nieprzenikniona cisza. W nocy Hogwart zdawał się być jeszcze bardziej tajemniczy, niż za dnia. Harry musiał przyznać, że ten średniowieczny zamek od zawsze go fascynował i chciał poznać wszystkie jego sekrety.

Lecz z czasem ta fascynacja zmniejszyła się, wracając w noce, takie jak tamta.

Przeszedł przez portret Grubej Damy i ruszył w kierunku Pokoju Życzeń.

-Czasem chciałbym znowu być uczniem z beztroskim życiem. Przejmować się tylko i wyłącznie nauką, i tym co będzie na obiad. Brakuje mi tego - powiedział Tom.

-Teraz znowu tu jesteś. Wróciłeś.

-Tak, ale jako wróg i przestępca, który musi się chować i ukrywać. A to wszystko po to, żeby pilnować pewnego niesfornego nastolatka - musnął językiem szyję młodszego.

Na ten gest, przez ciało nastolatka przeszły dreszcze. Potarł dłonią miejsce, w którym został "polizany". Jeśli, tak to można było nazwać. Zostawił to bez komentarza i szedł dalej przed siebie.

I WouldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz