22

867 72 9
                                    


Pov Holly

Jestem przerażona, nie mogę oddychać, a Harry jest ode mnie silniejsze i ciężko mi jest go od siebie odetchnąć. Próbuję odsunąć jego dłoń, ale jest to dla mnie za trudne.

Mój wzrok jest jednak skierowany na Nialla, patrzę mu prosto w oczy, bo wiem, że tylko on może to przerwać. Harry wykonuje tylko jego polecania co mimo wszystko nie umiejsza jego udziału w tym.

- Może już wystarczy - do moich uszu dociera głos zielonookiego. Tracę siły, sama to najprawdopodobniej nie dałabym rady się utrzymać na nogach.

- Jeszcze chwilę, za mocno mnie zraniała - nie mogę uwierzyć w to, że jeszcze kilka minut temu byłam przekonana co do jego uczucia względem mnie. Teraz jednak wiem, że to były zwykle kłamstwa. Nikogo się tak nie traktuje, a tym bardziej kogoś kogo się kocha.

Obraz zaczyna mi się zmazywać, wcześniej byłam pewna, że zatrzyma się w porę, ale teraz nie wiem już.

- Jest słaba, za chwilę straci przytomność i będziemy musieli ją zabrać do szpitala. Przecież nie chcesz jej zabić!

- Wystarczy już! - moja szyja zostaje uwolniona od mocnego uścisku. Biorę głęboki oddech i czuję, że moje ciała zaczyna upadać. W porę jednak Harry mnie łapie i podtrzymuje za ramiona. Plecami jestem oparta o ścianę.

Czuję dotyk na moim policzku, podnoszę trochę wzrok i widzę przed sobą Nialla, nawet nie zauważyłam, że obok mnie nie stoi Harry, a niebieskooki.

- Jeśli chcesz to mogę cię zanieść do naszego pokoju. Zdecydowałem, że od dziś przeniesiesz się do mnie. Tak będzie lepiej - nic mu nie mówię, bo i tak wiem, że będzie tak jak on sobie już postanowił. Nie ma sensu z nim dyskutować. Poza tym i tak muszę się skupiać na głębokim oddechu. - Widzę, że nie jesteś przeciwko, bardzo mnie to cieszy - bierze mnie na ręce i jestem zmuszona objąć go za kark.

Zanosi mnie do swojego pokoju i kładzie na łóżku. Boję się tego co teraz będzie, wcześniej miałam chwilę spokoju i najważniejsze to, to, że mieliśmy oddzielne łóżka. Nie musiałam znosić tak wielkiej jego bliskości.

- Masz problem z mówieniem? - pyta, ale tym razem w jego głosie jest współczucie. Szybko zmieniają mu się emocje.

- Nie - mówię odrobinę chrypiąc.

- To dobrze, połóż się i najlepiej zaśnij. Jest wcześnie, wypoczniesz i jak się obudzisz to od razu będziesz w lepszym stanie i nastroju.

- Wątpię - wymyka mi się to, ale wcale nie żałuję. Nie mogę ciągle mu potakiwać, bo stanie się jeszcze gorszy.

- Nie ukarałem cię kochanie, nie uderzyłem cię ani nie dotykałem tam gdzie nie chciałaś.

- Szkoda, że kazałeś to zrobić innej osobie. Nawet nie masz pojęcia jak się poczułam gdy Harry zaczął mnie dusić, a najgorsze to jest jednak to, że na to wszystko patrzyłeś. Ostatnio zaczęłam uważać, że mogę czuć się przy tobie bezpiecznie, teraz jednak wiem, że to jest niemożliwe. Nie chcę już z tobą być, w żadnym sensie. Wolę na te pięć miesiąc iść do domu dziecka - ozajniam pewnie.

Musze to zakończyć nim to nie zaszło za daleko.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz