64

540 49 8
                                    


Pov Holly

- Zachowuje się normalnie? - pyta mnie Harry jak zostajemy na chwilę sami. Po mojej ucieczce stał się bardzo opiekuńczy.

- Tak, chociaż nie zachowuje tego dystansu który mi obiecał. Za to jest bardzo delikatny, uważa na mnie na każdym kroku. Nawet za dwa dni mamy gdzieś wyjść. Sam mi to zaproponował - ogromnie się cieszę, że Niall nareszcie trochę się otworzył na świat zewnętrzny.

- To dobrze. Nigdy się tego nie spodziewałem po nim.

- Co robicie? - do salonu wchodzi Niall. Po znajomych mu miejscach porusza się już dobrze.

- Nic szczególnego. Chodź do nas - powoli zbliża się do kanapy, a następnie na niej siada. Przysuwam się do niego. - Masz ochotę na kawę?

- Nie.

Pov Niall
Odrobinę irytuje mnie to, że Harry spędza tak wiele czasu z Holly. Staram się jednak z całej siły żeby tego nie okazywać. Kolejnego wybuchu z mojej strony moja ślicznotka na pewno by mi nie wybaczyła. Poza tym teraz dla dobra mojego dziecka ona nie może się denerwować. Wystarczająco naraziłem Holly i moje maleństwo gdy ją dusiłem czego nadal nie mogę sobie wybaczyć.

- Kotek to może jednak idź zrobić mi tę kawę. Tylko jakąś z mlekiem - muszę poważnie porozmawiać ze Stylesem, a moja piękna nie powinna przy tym być.

- Dobrze - czekam chwilę aż dojdzie do kuchni.

- Tomlinson wczoraj dowiedział się, że nie widzę. Wiem, że będzie chciał to jakoś wykorzystać przeciwko mnie. Moje wpływy i tak już zmalały odkąd ciągle siedzę w domu - informuję go.

- Mam nadzieję, że nie zamierzasz go w żaden sposób atakować. Trzeba się cieszyć, że nie próbuję odzyskać Holly.

- Ale teraz zacznie. Nie widzi już we mnie żadnego zagrożenia, więc będzie się starał wykorzystać ten mój słaby punkt - jestem całkowicie pewien prawdziwości swoich słów.  I właśnie dlatego muszę zachować wszelkie środki ostrożności.

- Dla dobra Holly odpuść.

Ja nigdy nie odpuszczam.

***
- Może dziś odpuszczę sobie gotowanie i zamówimy pizzę, nabrałam na nią ogromnej ochoty - komunikuje mi Holly. Cieszę się, że ma już zachcianki. Już nie mogę się doczekać kiedy urośnie jej brzuch i będę mógł jego podotykać.

- Dobrze słoneczko - przytulam ją do siebie. Przynajmniej mogę ją po dotykać.

Moją przyjemną chwilę przerywa ból głowy. Nie jest jakiś mocny, ale odczuwalny.

- Koteczku przynieś mi jakąś tabletkę - proszę ją. Nie mam zamiaru męczyć się bez powodu.

- Okej - podnosi się i po zaledwie minucie wraca. Wkłada mi tabletkę do ust i daje mi szklankę z wodą do po picia.

Po następnych kilkanastu minutach ten ból zamiast maleć jeszcze wzrasta. A z czasem staje się nie do wytrzymania.

- Kochanie co ci? - pyta zmartwiona Holly.

- Coraz mocniej mnie boli, dodatkowo oczy mi pulsują! Zrób coś!

Cholera jasna to nie jest dobry znak. Czyżbym już nigdy miał nie odzyskać wzroku?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz