Bez daru

4.3K 327 50
                                    

Nareszcie mogę wstać, jeszcze tylko kara od Tomury i jestem wolny. Powoli zszedłem na dół, do Baru i zobaczyłem Kurogiriego.

V- Czejść jest ktoś?
K- Tylko ja i Tomura, Toga wyjechała na miesiąc do sąsiedniego miasta, a Dabi znów gdzieś poszedł. Chcesz coś?
V- Chciałem obgadać wyjazd i karę z Mamą.
K- Więc o to chodzi, zawołam Tomure.
V- Dobra czekam.

Kiedy Kurogiri zjawił się z Tomurą, ten zasiadł obok mnie na krześle, a dym wrócił za bar.

T- Co do kary, masz wysprzątać cały ten bar, zrozumiano?
V- Dobra w końcu zasłużyłem. Co do wyjazdu, wiecie co i jak. Jak by coś poważnego się działo, Kurogiri ma mnie sprowadzić. Jak nie to się policzymy i w dupie będę miał wszystkie, ale.

T- Tak, jesteś gotowy gówniarzu i nie zabij się tam.
K- Mówiłeś, że masz coś do załatwienia, zanim wyjedziesz.
V- A tak zaraz idę, macie nie mówić nikomu gdzie i dlaczego wyjechałem, chociaż Tomura może mówić, że mnie nie ma, może zatęsknią?

T- I tak bym rozpowiedział, wkurzysz swoją kolejną ucieczką pewnego blondaska. Wiesz o tym, co nie?
V- O to chodzi, gra się rozpocznie jeszcze dziś. Zresztą nie tylko blondaska.
K- Powodzenia młody, tylko nie przesadzaj, dopiero co cię poskładaliśmy.

V- Dobrze Tato.
T- A mnie to matką nazwał szczyl jeden. Deku wracaj tu!
Szybko się ewakuowałem i ze śmiechem, skierowałem w stronę domu pewnego blondyna, przestałem się śmiać i szepnąłem do siebie.
V- Katsuki Bakugou nadchodzę.

Po długim marszu byłem pod drzwiami jego domu. Puk puk skurwysynu, otworzyła mi jego matka, której wstrzyknąłem środek, nim zdążyła zrobić cokolwiek. Po chwili do korytarza wszedł jego ojciec, którego spętałem cieniem i również uśpiłem. Obydwoje posadziłem na kanapie, mam czas to posiedzę, Bakugo jeszcze nie wrócił, w domu jestem ja i nieprzytomni.

Po godzinie siedziałem i właśnie popijałem herbatę, kiedy drzwi się otworzyły, wyraźnie je usłyszałem. Bokugo przeszedł koło salonu, nawet nie spojrzał w tę stronę.

V- Kacchan ładnie to tak? Nawet nie powiadomiłeś rodziny, że już jesteś ty niedobry.
K- Izuku co ty tu robisz!?

Te słowa wręcz wy warczał w moją stronę, jeszcze nie zauważył rodziców, gdyż posadziłem ich na kanapie naprzeciwko mnie. To sprawiało, że drzwi całkowicie zasłaniały tamtą część salonu.

V- Nigdy więcej nie używaj tego zasranego imienia, mówiłem, tamten nie żyje!
K- Bo co?
V- Bo oni zginą.

Uśmiechnąłem się podle i wskazałem głową na nieprzytomnych.
K- Czy ty? Ty śmieciu, zapłacisz mi za to! Co im zrobiłeś?
V- Śpią, mogli przeszkadzać, głównie matka wiem, że to po niej masz charakterek cwela.

Ten nie wytrzymał i zaatakował mnie, przez co upuściłem kubek, odskakując. Cały czas unikałem jego ataków, nie przerywając mówienia.

V- A to była taka dobra herbata. Mimo wszystko jestem gościem, nie chce nic zniszczyć, przyszedłem pogadać i poinformować, że wyjeżdżam i nie wiem, kiedy wrócę. Ostatnio piekliłeś się, że cię nie poinformowałem i zniknąłem bez słowa, tym razem uprzedzam.
Na te słowa zatrzymał się, jakby go zmroziło, więc korzystając z okazji, wbiłem mu igłę w ramię.

K- Coś ty mi wstrzyknął?!
Próbował mi zaserwować jeden z wybuchów, lecz nie mógł, na co szeroko się uśmiechnąłem.
V- Właśnie tak działa serum zabierające Quirk.
K- Już nie żyjesz!
V- Dalej Katsuki poczuj się jak ja, bez daru, żałosne prawda!?

Po wielu próbach zaatakowanie gołymi pięściami opadł z sił, a ja go obezwładniłem. Biedaczek leżał na brzuchu, z twarzą przyciśniętą do podłogi, a ja siedziałem mu na plecach i przyciskałem ręce do łopatek.

V- Nie rzucaj się tak, zabrałem ci dar na miesiąc. Zabranie go na zawsze, byłoby okrutne, jest wspaniały, nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię go pozbawił. No i nudne by to było. Ale zanim go odzyskasz, ja zniknę, rodzice wstaną za kilka godzin, baw się dobrze i poczuj jak ja. Szkoda tylko, że ty nie masz gnębicieli, takich, jakim sam byłeś.
K- To, że wyprzesz się rodziny, nic ci nie da!
V- Da i to sporo, chociażby satysfakcję.

Po czym zmieniłem się w cień i zniknąłem pod osłoną nocy. Poobserwuje go przez jakiś czas, w końcu muszę się przygotować, nie zmarnuje całego czasu. Wróciłem do baru i przysiadłem na kanapie.

T- To, co zrobiłeś tym razem?
V- Pamiętasz wybuchowego blondyna?
T- Gnój.
V- No, wymazałem mu dar na miesiąc.
T- Czemu miesiąc?
V- Zabranie na krócej, nie zdenerwowałoby go tak bardzo i nie odczułby tego aż tak, na zawsze szkoda, bo to ciekawy dar, a na dłużej nie ma sensu skoro i tak mnie, już tu nie będzie.

T- Ta trzy lata, sporo zostawiasz mnie z tymi debilami.
V- Ta, ale rozumiesz, jak to jest, nie wierzę, że to powiem na głos, ale, będę tęsknił za naszą grupą.
T- Ta i do tego wrócisz stary, no jedną nogą w grobie.
V- Będę miał tylko 19 lat, nie przesadzaj, ale będzie trzeba wypić po powrocie, nadrabianie za trzy lata trochę zajmie. Tym bardziej że zaległą osiemnastkę będziemy opijać.

Pogadaliśmy jeszcze trochę, po czym rozeszliśmy się do pokoi. Od jutra zacznę śledzić Bakugou.

Villain Deku-,,Bez Mocy"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz