🔥💔

1.3K 97 80
                                    

Time skip - rano

Gdy zadzwonił budzik, szybko zerwałem się ze swojego łóżka. Telefon leżał na stoliku, więc podszedłem do niego i spojrzałem na wyświetlacz. Godzina 7:20. Wyłączyłem energiczną muzykę i poszedłem do łazienki. Przebrałem się, umyłem, ułożyłem włosy w pedzel.
Po zrobieniu tego była godzina 7:48. Wyszedłem z łazienki gotowy na zbiórkę. Zdziwiło mnie, dlaczego Karol wciąż spał. Nie słyszał mojego budziku?
Podszedłem do niego i lekko dotknalem go w ramię
- Karol obudź się! - odezwałem się zabierając mu kołdrę. Nic się nie stało. Nawet się nie poruszył.

- Halo!? - zacząłem po krótkiej chwili- wstawaj!

Szturchnąłem go za ramię, nic. Przyłożyłem mu palec do szyi. Był zimny, serce waliło mu jak oszalałe.

Co ja mam teraz zrobić? On może umrzeć!

Wybiegłem z pokoju do naszych wychowawczyń, ich pokój był otwarty.

- Coś się stało? Śniadanie mamy dopiero za 25 minut. - odezwała się wychowawczyni widząc mnie biegnące do ich pokoju. Byłem zadyszany.
- Ka-karol! O-on... mi-miał chyba a-atak! - wydusiłem z siebie opierając się o framugę
- Jaki atak?! Co się dzieje?! - wychowawczyni wstała i podeszła nerwowo do mnie, a ja prowadziłem ją do naszego pokoju
- Hubert. Jaki atak? - spytała po drodze. - on na coś choruje?
- No nie wiem. On ma lekką wadę serca i od rana nie wstawal. Nie słyszał budzika. Martwię się o niego - odpowiedziałem. Znajdowaliśmy się już przed naszym pokojem. Wychowawczyni pobiegła do Karola i usiadła obok niego na łóżku

- Halo? Chłopcze! Wstawaj! - krzyknęła klepiąc go po policzku
- Leży tak od wczoraj - dodałem jeszcze łapiąc się za czoło. Byłem cały mokry. Martwiłem się o niego.
- Musimy jechać z nim na pogotowie! NOW! - krzyknęła - dasz radę go wziąć na ręce?
- Nie wiem... - odpowiedziałem
- Poczekaj. Pójdę po pielęgniarkę - przerwała mi i wybiegła z pokoju

Time skip - na pogotowiu

Karola zabrali do jakieś sali, a mi i mojej wychowawczyni kazali czekać. Siedziałem naprzeciwko niej i ciągle spoglądałem na puste korytarze. Czasami przechodził lekarz, który tylko mówił, że nie ma czasu, albo że on się nie zajmuje Karolem. Byłem spięty i zdenerwowany.
Gdy usłyszałem dźwięk SMS niechętnie wyciągnąłem telefon z kieszeni i go odblokowałem. Spojrzałem na wyświetlacz. Emilka...

Emilka:
słyszałam, że jesteś w szpitalu. Co się stało?

Hubert:
Nie pisz do mnie więcej. Nie chcę ci znać!

Emilka:
Hubert, co się stało?

Hubert:
Nie wiesz ile złego potrafiłaś zrobić w ciągu 2 dni?

Emilka:
Możesz powiedzieć wprost?

Hubert:
Tak. Karol przez ciebie może umrzeć. Więc nara.

Emilka:
Mój kuzyn?

Hubert:
A znasz jakiegoś innego!!??

Emilka:
Przepraszam ❤️

Hubert:
Nie przyjmuje 💔 nara

Byłem taki zły na tą dziewczynę, że słowami tego nie potrafiłbym opisać. Ignorowałem kolejne SMS od niej. Miałem ochotę rzucić tym telefonem w ścianę, żeby roztrzaskał się na małe kawałki.
Po 3 minutach ponownie włączyłem telefon. Zobaczyłem że mam 3 wiadomości od Emilii.

Emilka:
Hubert. Proszę!

Emilka:
Podobasz mi się

Emilka:
Odpisz proszę!

Hubert:
Co?!

Emilka:
Po prostu... Karol jest jedną przeszkodą, żebyśmy byli razem.

Hubert:
A pytałaś mnie o zdanie?

Emilka:
A ty mnie nie kochasz?

Hubert:
Dziewczyno. Ja jestem homo!

Emilka:
Homo? A Julka? Byliście razem podobno.

Hubert:
A wy nie macie co robić?

Emilka:
Jesteśmy w autokarze, jedziemy nie wiem gdzie. Odpowiedz na pytanie.

Hubert:
To nie twój interes

Emilka:
...

Odłożyłem telefon do kieszeni, a moja wychowawczyni popatrzyła na mnie. W jednej chwili zapomniałem z kim pisałem i o czym. Pewnie była ciekawa. Nie powiem jej. Karol nie życzy sobie, żeby ktokolwiek oprócz mnie znał prawdę o nim. Muszę coś zaradzić. Coś zrobić, żeby to wyglądało w miarę naturalnie.

- Pójdę kupić wodę. Chce pani? - spytałem wyciągając kilka funtów. Spojrzałem na nią, a ona uśmiechnęła się lekko, ale odpowiedziała
- Nie dziękuję.

Nie chciało mi się pić. Chciałem tylko uwolnić się od jej spojrzenia. Nie wiedziałem nawet w jakim skrzydle szpitala jestem, ani nawet jak pojsc do barku... Nagle zobaczyłem lekarza.

- How about Karol Kuter? - spytałem podchodząc do niego. Byłem cały mokry.
- I'm busy, sorry. - powiedział w biegu i odszedł. Popatrzyłem jak odchodzi. Na szczęście zobaczyłem innego lekarza. Może ten będzie wiedział co z Karolkiem

- How about Karol Kuter? - wydukałem, a lekarz poprawił stetoskop przewieszony na jego ramionach
- Bad. He is fighting for his life! You came too late. Get ready for the worst.
- Oh. Thank you. - odpowiedziałem ponuro. Zrobiło mi się słabo. Wszystko zawirowało. Usiadłem na najbliższej ławce i złapałem się za mokre czoło. Rozejrzałem się po korytarzu i powoli wstałem. Kupiłem wodę i wróciłem do wychowawczyni.

- Musimy zadzwonić do jego rodziców. Muszą wiedzieć, że ich syn jest w ciężkim stanie w szpitalu. - powiedziała a ja nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Bożeeee

DxD Dealereq x Doknes Nie rań mnie... proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz