| bet | S. Leyhe & D. Prevc part V

1.1K 73 11
                                    

- Jak tam Andi? - zapytał mnie w końcu Kamil, a zanosiło się na to od dłuższego czasu. - Nie szczerz się tak Leyhe tylko mów.

- Jest szczęśliwy. Pero chodzi koło niego na krótkiej smyczy - zaśmiałem się.

- Co ty mówisz? - roześmiał się. - Peter? Na smyczy?

- Nooo... Pilnuje się się pana - śmiałem się.

- O cholera, tego to bym się w życiu nie spodziewał.

- Słuchaj, wczoraj Andi rozmawiał z nim przez telefon, no a że też byłem z pokoju to słyszałem, co Welli mówił... On z nim robi co chce.

- A Domen z tobą nie?

- Jeszcze nie widziałem Prevca w takim wydaniu... To było dziwne, zwłaszcza, że wiem jaki był zanim zaczął spotykać  się z Andim - powiedziałem. - W życiu nie sądziłem, że Welli będzie go tak krótko trzymał... I owszem, ja też często ustępuję Domenowi. Ale nie jestem na smyczy.

- Może to brak zaufania? - zasugerował Kamil. - I później może mu trochę wydłużyć smycz.

- Może i tak, bo Peter w końcu zacznie się rzucać... Ale jak pomyśle o tym, jaką on ma krótką smycz to mi się śmiać chce - pokręciłem głową, śmiejąc się.

Rozległo się pukanie do drzwi, a potem one się uchyliły i do pokoju wszedł Domen.

- Cześć Kamil, nie widziałeś...? - dopiero mnie zobaczył. -  No właśnie, a ja cię szukam - popatrzył na mnie. - Miałeś do mnie przyjść.

- Przepraszam, skarbie - przesunąłem się na łóżku, a Domen usiadł obok mnie, Stoch głośno się roześmiał. Rzuciłem w niego poduszką, a on zaczął się śmiać jeszcze bardziej. - Kamil mnie zagadał.

- Chcę wiedzieć o czym rozmawialiście? - przytulił się do mnie.

- O tym, że twój brat to pantofel - odpowiedziałem.

- I wcale mnie to nie dziwi... - wzruszył ramionami. -  A ty to się nie powinieneś wypowiadać, bo sam robisz wszystko co każę - zauważył.

- No dobra, przyznaję się. To Domen rządzi w związku... I w sumie od początku tak było - zauważyłem.

- To fakt - przyznał.

- Widzisz? Ja po prostu bardzo cię kocham - pocałowałem go w głowę.

- Zaraz, to jak ja nie robię wszystkiego, co Maciek wymyśli to znaczy, że go nie kocham? - zapytał  Kamil.

- Maciek ma za dużo głupich pomysłów żebyś go słuchał - stwierdziłem.

- No tak - pokiwał głową. - Nie mogę się nie zgodzić... Steph... Myślisz, że to długo przetrwa?

- Tak myślę... Andi go teraz nie wypuści tak łatwo - stwierdziłem.

- Czemu rozmawiamy o Pero i Andim? - zapytał Domen.

- Bo to temat na czasie - oznajmiłem.

-Mniejsza o to - Słoweniec się ode mnie odsunął. - Idziemy - ruszył do drzwi.

- Nie zapomnij patyka - zaśmiał się Kamil, gdy szedłem za Domenem.

- Maciek to cię powinien tak przelecieć żebyś przez tydzień nie usiadł - rzuciłem, a Kamil się zaśmiał.

- Steph, no chodź, mam sprawę do ciebie - zaśmiał się Domi.

- Już idę skarbie... Cześć, Kam.

- Na razie, chłopaki.

- Co to za sprawa, słonko? - złapałem go za rękę, gdy szliśmy do jego pokoju.

- Bardzo ważna.

- Zrobiłem coś nie tak? - zaniepokoiłem się.

- Można tak powiedzieć - oznajmił.

- Co? Mogę to naprawić? - chciałem wiedzieć. Domen otworzył drzwi do pokoju i  puścił mnie przodem. - O co chodzi?

- Sytuacja jest taka - zamknął za nami drzwi na klucz - że muszę ci o czym powiedzieć. O czymś bardzo ważnym - podszedł do mnie i objął ramionami moja szyję.

- O czym? - przytuliłem go.

- Mam na ciebie ochotę - pocałował mnie, a ja zaśmiałem się w jego usta. Odwzajemniłem pieszczotę, a moja dłoń opadła na jego pośladek.

- Nie strasz mnie tak - wyszeptałem, kiedy przerwał nasz pocałunek.

- Lubie się z tobą drażnić. Zwłaszcza, że nadal strasznie uważasz na to co robisz i mówisz.

- Więc masz na mnie ochotę - przycisnąłem go do ściany.

- Mhymm... - wymruczał, a ja zacząłem całować jego szyję, bo wiem, że to uwielbia.

Kochaliśmy się raz. Wtedy gdy się o niego założyłem, a on się o tym dowiedział. Kiedy dał mi jeszcze jedną szansę, trzymał mnie delikatnie na dystans, który cały czas się zmniejszał.

- Naprawdę cię kocham Domen - wziąłem jego twarz w dłonie. - Mimo, że wcześniej naprawdę spieprzyłem to zrobię wszystko żeby cię przy sobie zatrzymać. 

- Jest na to kilka sposobów - wplątał palce w moje włosy.

- Jakich?

- Podam ci najlepszy.

- Słucham - objąłem go mocno.

- Kochaj mnie. Tylko tyle.

- Kocham. Najbardziej na świecie - oznajmiłem.

- Ja ciebie też, Stephan - uśmiechnął się, a ja go pocałowałem.

One shots | ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz