- Jak tam Andi? - zapytał mnie w końcu Kamil, a zanosiło się na to od dłuższego czasu. - Nie szczerz się tak Leyhe tylko mów.
- Jest szczęśliwy. Pero chodzi koło niego na krótkiej smyczy - zaśmiałem się.
- Co ty mówisz? - roześmiał się. - Peter? Na smyczy?
- Nooo... Pilnuje się się pana - śmiałem się.
- O cholera, tego to bym się w życiu nie spodziewał.
- Słuchaj, wczoraj Andi rozmawiał z nim przez telefon, no a że też byłem z pokoju to słyszałem, co Welli mówił... On z nim robi co chce.
- A Domen z tobą nie?
- Jeszcze nie widziałem Prevca w takim wydaniu... To było dziwne, zwłaszcza, że wiem jaki był zanim zaczął spotykać się z Andim - powiedziałem. - W życiu nie sądziłem, że Welli będzie go tak krótko trzymał... I owszem, ja też często ustępuję Domenowi. Ale nie jestem na smyczy.
- Może to brak zaufania? - zasugerował Kamil. - I później może mu trochę wydłużyć smycz.
- Może i tak, bo Peter w końcu zacznie się rzucać... Ale jak pomyśle o tym, jaką on ma krótką smycz to mi się śmiać chce - pokręciłem głową, śmiejąc się.
Rozległo się pukanie do drzwi, a potem one się uchyliły i do pokoju wszedł Domen.
- Cześć Kamil, nie widziałeś...? - dopiero mnie zobaczył. - No właśnie, a ja cię szukam - popatrzył na mnie. - Miałeś do mnie przyjść.
- Przepraszam, skarbie - przesunąłem się na łóżku, a Domen usiadł obok mnie, Stoch głośno się roześmiał. Rzuciłem w niego poduszką, a on zaczął się śmiać jeszcze bardziej. - Kamil mnie zagadał.
- Chcę wiedzieć o czym rozmawialiście? - przytulił się do mnie.
- O tym, że twój brat to pantofel - odpowiedziałem.
- I wcale mnie to nie dziwi... - wzruszył ramionami. - A ty to się nie powinieneś wypowiadać, bo sam robisz wszystko co każę - zauważył.
- No dobra, przyznaję się. To Domen rządzi w związku... I w sumie od początku tak było - zauważyłem.
- To fakt - przyznał.
- Widzisz? Ja po prostu bardzo cię kocham - pocałowałem go w głowę.
- Zaraz, to jak ja nie robię wszystkiego, co Maciek wymyśli to znaczy, że go nie kocham? - zapytał Kamil.
- Maciek ma za dużo głupich pomysłów żebyś go słuchał - stwierdziłem.
- No tak - pokiwał głową. - Nie mogę się nie zgodzić... Steph... Myślisz, że to długo przetrwa?
- Tak myślę... Andi go teraz nie wypuści tak łatwo - stwierdziłem.
- Czemu rozmawiamy o Pero i Andim? - zapytał Domen.
- Bo to temat na czasie - oznajmiłem.
-Mniejsza o to - Słoweniec się ode mnie odsunął. - Idziemy - ruszył do drzwi.
- Nie zapomnij patyka - zaśmiał się Kamil, gdy szedłem za Domenem.
- Maciek to cię powinien tak przelecieć żebyś przez tydzień nie usiadł - rzuciłem, a Kamil się zaśmiał.
- Steph, no chodź, mam sprawę do ciebie - zaśmiał się Domi.
- Już idę skarbie... Cześć, Kam.
- Na razie, chłopaki.
- Co to za sprawa, słonko? - złapałem go za rękę, gdy szliśmy do jego pokoju.
- Bardzo ważna.
- Zrobiłem coś nie tak? - zaniepokoiłem się.
- Można tak powiedzieć - oznajmił.
- Co? Mogę to naprawić? - chciałem wiedzieć. Domen otworzył drzwi do pokoju i puścił mnie przodem. - O co chodzi?
- Sytuacja jest taka - zamknął za nami drzwi na klucz - że muszę ci o czym powiedzieć. O czymś bardzo ważnym - podszedł do mnie i objął ramionami moja szyję.
- O czym? - przytuliłem go.
- Mam na ciebie ochotę - pocałował mnie, a ja zaśmiałem się w jego usta. Odwzajemniłem pieszczotę, a moja dłoń opadła na jego pośladek.
- Nie strasz mnie tak - wyszeptałem, kiedy przerwał nasz pocałunek.
- Lubie się z tobą drażnić. Zwłaszcza, że nadal strasznie uważasz na to co robisz i mówisz.
- Więc masz na mnie ochotę - przycisnąłem go do ściany.
- Mhymm... - wymruczał, a ja zacząłem całować jego szyję, bo wiem, że to uwielbia.
Kochaliśmy się raz. Wtedy gdy się o niego założyłem, a on się o tym dowiedział. Kiedy dał mi jeszcze jedną szansę, trzymał mnie delikatnie na dystans, który cały czas się zmniejszał.
- Naprawdę cię kocham Domen - wziąłem jego twarz w dłonie. - Mimo, że wcześniej naprawdę spieprzyłem to zrobię wszystko żeby cię przy sobie zatrzymać.
- Jest na to kilka sposobów - wplątał palce w moje włosy.
- Jakich?
- Podam ci najlepszy.
- Słucham - objąłem go mocno.
- Kochaj mnie. Tylko tyle.
- Kocham. Najbardziej na świecie - oznajmiłem.
- Ja ciebie też, Stephan - uśmiechnął się, a ja go pocałowałem.