Dla KotkaMisia2
Johann był w sypialni, w moim mieszkaniu, gdzie rozmawiał przez telefon. Trochę mnie zdziwiło, że uciekł rozmawiać, bo nigdy tego nie robił, ale dzięki temu miałem chwilę żeby dokończyć pakować prezent dla niego na święta.
Nie spędzimy ich razem. Każdy z nas pojedzie do swojej rodziny i nawet słowem nie wspomnimy, że jesteśmy w zawiązku z innym mężczyzną.
Kończyłem pakować prezent dla mojego chłopaka, kiedy ten wszedł do kuchni.
- Nie masz za grosz wyczucia - roześmiałem się głośno i odwróciłem do niego. Stał w drzwiach i trzymał duży, kolorowy karton w rękach.
- Moim zdaniem mam idealne. Co to? - wskazał na pakunek.
- Prezent dla ciebie... Skąd ty to wziąłeś? - patrzyłem na pudło.
- Przyniosłem z auta, twoja siostra właśnie mi to przywiozła.
- Spiskujesz z Idą? - zdziwiłem się.
- Ona o nas wie. Zadzwoniła do mnie i zapytała, czy zamierzałeś jej powiedzieć.
- Dlaczego do ciebie? - odłożyłem prezent na stół.
- Nie wiem, słonko - uśmiechnął się. - W każdym razie... To dla ciebie... Lepiej żebyś nie czekał z otwarciem do świąt - zaśmiał się, a w pudełku coś się poruszyło. - Cicho, jeszcze chwila - powiedział do kartonu. Podszedł do mnie i wyciągnął pudło w moją stronę. - Wszystkiego najlepszego, kochanie - uśmiechnął się szeroko. Wziąłem od niego karton i postawiłem go na stole.
- Dziękuję - przytuliłem się do niego. - Kocham cię.
- Wiem - pocałował mnie w skroń, obejmując mocno. - Ja ciebie też.
Odsunąłem się delikatnie i sięgnąłem po prezent dla niego.
- Otwórz dopiero w święta - poprosiłem i podałem mu go. - Obiecaj.
- Obiecuję - uśmiechnął się, biorąc prezent. - Dziękuję, słonko - dodał. - Lepiej otwórz prezent, nie powinien tam siedzieć.
Odwróciłem się do kartonu i podniosłem jego wieko. Moim oczom ukazał się szczeniak. Biszkoptowy labrador.
- O mój Boże - ucieszyłem się jak dziecko i wziąłem go na ręce. - Jest piękny - uśmiechnąłem się, przytulając szczeniaka. - Dziękuję - spojrzałem na mojego chłopaka. - Cudowny - pogłaskałem psiaka.
- To ona - uśmiechnął się. - Nie ma jeszcze imienia.
- Candy - oznajmiłem bez namysłu. - Tak będzie się nazywała - dodałem.
- Myślę, że pasuje - zaśmiał się.
Szczeniak był naprawdę cudowny. Postawiłem ją na podłodze, a Candy od razu rozejrzała się po kuchni. Podszedłem do szafki około zmywarki i wyjąłem z niej małą miseczkę, aby nalać szczeniakowi mleka.
- Na komodzie położyłem ci wszystkie jej papiery - powiedział Johann.
- Ok - usiadłem na podłodze przy psiaku i głaskałem ją, gdy piła mleko.
- No tak... Już jestem niepotrzebny - westchnął.
- Oj przestań - spojrzałem na niego. - Candy będzie ze mną spała jak ciebie nie będzie - pogłaskałem szczeniaka.
- Ej! Nie ma takiej opcji. Tylko ja mogę z tobą spać.
- I Candy - dodałem do jego wypowiedzi.
Johann popatrzył na mnie przez chwilę, a potem się roześmiał. Usiadł przy mnie, obejmując mnie ramionami.
- Kocham cię. Najbardziej na świecie - wyszeptał całując moją szyję.
- Ja ciebie też, Johann.