- Aua - jęknąłem, kiedy Thomas wbił mi łokieć w brzuch, gdy rzucił się na łóżko. - Auuu...
- Nie przesadzaj - przytulił się do mnie. - Nie uderzyłem cię mocno - pocałował mnie w szyję. - Przepraszam - wyszeptał mi do ucha, przyciągając mnie mocniej do siebie. - Wybacz.
- Nie - mruknąłem. - Mam zły dzień, a ty mnie jeszcze bijesz - chciałem się odsunąć, ale Thomas mnie nie puścił. Przylgnął do moich pleców i objął mnie mocno w pasie. - Puść - chciałem rozpleść jego ręce.
- Nie. Jesteś mój, nie wypuszczę cię - pocałował mój kark.
- Ale...
- Nie ma ale, kochanie... Przytul się do mnie, wiem, że chcesz - powiedział i miał, cholera, rację.
Przekręciłem się twarzą do niego i wtuliłem w niego mocno. Dłonie Thomasa zsunęły się po moich plecach i zatrzymały na pośladkach.
- Kochasz mnie? - zapytałem szeptem.
- Oczywiście, że tak. Najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też - pocałowałem jego obojczyk, a potem zrobiłem mu tam malinkę.
- Kochanie - klepnął mnie w tyłek. Zaśmiałem się lekko i zadarłem głowę, aby go pocałować. Tomi od razu pogłębił pieszczotę i położył mnie na plecach na łóżku, a potem znalazł się między moimi nogami. Wczepiłem palce w jego włosy i jęknąłem w jego usta, gdy on przycisnął biodra do moich.
Zsunąłem dłonie po jego ciele i wsunąłem pod jego koszulkę i zdjąłem ją z niego. Rzuciłem ją na podłogę, a Tomi rozebrał mnie z górnej części garderoby. Zaczął składać pocałunki na moim ciele. Wiem, że chciał mi w jakiś sposób wynagrodzić to wszystko. Odsunął się trochę i zsunął że mnie dresy.
- Zamknąłeś drzwi na klucz? - szepnąłem.
- Mhymm... - wymruczał, zdejmując ze mnie bieliznę. Rzucił moje bokserki na podłogę. Jego dłonie sunęły po moim ciele coraz niżej, a usta podążały ich drogą, aby po chwili znaleźć się na moim członku. Jęknąłem cicho, gdy Tomi zaczął mnie pieścić ustami. Zawsze mu mówiłem, że ma wiele talentów, dlatego tak lubię jak robi mi loda. Nigdy nie brał tego na poważnie, a ja naprawdę uważam, że robi to mistrzowsko.
- Tomi - jęknąłem i wplątałem palce w jego włosy. Mężczyzna zaczął ssać trochę mocniej. Moje jęki stawały się coraz głośniejsze, nigdy nie umiałem być cicho. Nigdy nie potrafiłem się powstrzymać.
Byłem coraz bliżej orgazmu, czułem, że się zbliża. Wyszeptałem to cicho Thomasowi, a on zaczął mnie pieścić coraz intensywniej.
Kilka chwil później doszedłem w jego usta, głośno jęcząc jego imię. Tomi odsunął się trochę i ukląkł między moimi nogami, opierając dłonie o moje uda. Uspokajałem oddech, a Thomas patrzył na mnie z uśmiechem.
- Chcę jeszcze jeden - powiedziałem, rozpinając jego spodnie, które z siebie zdjął.
- Jeszcze po tym nie doszedłeś do siebie - zaśmiał się. Złapał mnie za kolana i pociągnął w swoją stronę.
- Ale jestem gotowy na drugi... Weź mnie...
- Taki mam zamiar - pochylił się nade mną. - Nie usiądziesz jutro.
- Obiecujesz? - zaśmiałem się.
- Oczywiście - przesunął dłonie po moich nogach i złożył je sobie na biodra. - Masz lubrykant?
- A ty nie masz? - udałem zaskoczenie, bo doskonale wiedziałem, że jakby miał to by nie pytał.
- Nie miałem przyjeżdżać, pamiętasz?
- Ja też nie mam. Nie miałbym z kim używać przecież... - zauważyłem. - Musimy sobie poradzić inaczej - odepchnąłem go lekko, a gdy się położył na łóżku wziąłem jego penisa do ust. Pieściłem go powoli zostawiając na członku grubą warstwę śliny. Po chwili odsunąłem się, a Thomas znowu znalazł się nade mną, a potem wszedł we mnie mocno. Zacisnąłem uda wokół jego ciała, a on zaczął się we mnie poruszać.
Kochałem seks z nim. Czy delikatny, czy brutalny, po prostu uwielbiam kochać się z Thomasem. Z nikim nigdy nie było mi tak dobrze. Znał moje ciało lepiej niż ja sam. Wiedział jak ma się poruszać, pod jakim kątem wykonywać pchnięcia bioder, aby sprawić mi jak największą przyjemność
- Tomi - z moich ust wyrwał się jęk. Mężczyzna przyspieszył swoje ruchy, co spowodowało moje kolejne jęki.
Wchodził we mnie mocno, wręcz agresywnie, co tylko upewniało mnie w tym, że on też tęsknił za mną, bliskością i naszym seksem.
Thomas zawsze sprawiał mi przyjemność, nie zawsze kończyło się to drugim orgazmem, ale zawsze było mi dobrze. Teraz czułem jak zbliżam się do szczytu. Byłem już naprawdę blisko.
- Thomas - wymamrotałem i osiągnąłem szczyt po raz drugi tego wieczora. Tomi poruszał się we mnie jeszcze chwilę, po czym także osiągnął orgazm. Opadł na mnie, całując mnie mocno. Nasz oddechy były urwane, więc pieszczota nie trwała długo. Tomi oparł czoło o moje i przymknął oczy. Czułem jego oddech na ustach. - Kochanie - przeciągnąłem palcami po jego nagich plecach - kondycja znowu ci spadła.
- Bo za dużo cię nie ma. Nie mam z kim ćwiczyć.
- To muszę ci kogoś znaleźć żeby mnie zastępował... Ale kobieta, nie będziesz sypiał z innym facetem.
- A z kobietą mogę? - zaśmiał się.
- Tak, ale ja wybiorę. Może znajdzie się jakaś chętna... Może nie będę musiał jej za to płacić - powiedziałem, a jego dłoń opadła na moje udo, więc się zaśmiałem.
- Przeginasz - wyszeptał w moje wargi.
- Kocham cię - odparłem.
- Ja ciebie też.