Pierwszy raz, gdy mnie zraniłeś.Pamiętasz to, Michi?
Pewnie nie, ale ja pamiętam to doskonale.
Niby wiedziałem od początku, że jestem tym drugim. Wiedziałem, że zawsze wybierzesz Stefana, ale za każdym razem gdy ode mnie wychodziłeś łamałeś mi serce.
Wtedy nie było inaczej.
Kochałeś się ze mną. To był mój pierwszy raz. Naprawdę chciałem zrobić to z tobą. Zależało mi na tobie, byłem już zakochany. Sądziłem, że dla Ciebie znaczy to tak samo wiele jak dla mnie.
Spędziliśmy pół nocy na pieszczeniu nawzajem swoich ciał. A później leżeliśmy w łóżku, ja wtuliłem się w ciebie, a ty obejmowałeś mnie ramionami i muskałeś palcami moje nagie plecy. Składałem pocałunki na twojej szyi, nie zostawiając na niej malinki, chociaż bardzo chciałem to zrobić. Chciałem żeby Stefan wiedział, że go zdradzasz, bo wtedy byłbyś bardziej mój. Wiedziałem, że byłbyś wściekły za jakikolwiek ślad na swoim ciele, chociaż ty nigdy nie wahałeś się zostawiać mnóstwa sinych znaczków na całej mojej szyi jak i na innych częściach ciała.
Gdy prawie spałem, ty pocałowałeś mnie w czoło i powiedziałeś, że musisz już iść. I wstałeś. Patrzyłem jak się ubierasz i choć nie powinienem być zdziwiony twoim zachowaniem, to strasznie mnie to zabolało.
Naprawdę wierzyłem, że zostaniesz.
Chciałem żebyś został.
Kolejny raz, gdy mnie zraniłeś.
To nie powinno mnie tak boleć. Wiedziałem, że jesteś ze Stefanem. Ale miałem nadzieję, że ja też coś dla ciebie znaczę.
Ale okazało się niekoniecznie.
Po raz kolejny wybrałeś jego.
To z nim wolałeś świętować swoje podium.
Z nim wolałeś iść na imprezę.
Jego usta wolałeś całować tego wieczora.
Z nim wolałeś się kochać tej nocy.
A ja? A ja tą noc spędziłem sam w pokoju. Płacząc w poduszkę.
Wytykałem sobie jakim idiotą jestem, bo cię kocham. Żałowałem, że dałem ci swoje serce, a ty nie chciałeś mi go oddać z powrotem.
Pasowało ci to.
Stefan w domu, a gdy miałeś ochotę na małą odskocznię to byłem ja.
I jeszcze jeden raz kiedy mnie zraniłeś.
Nie wiem, który to już z kolei, ale wiem, że ostatni.
Poszedłem do ciebie. Wiedziałem, że byłeś w pokoju sam. Chciałem z tobą porozmawiać. Nie byłeś zadowolony, że przyszedłem. Bałeś się, że Stefan mnie tu zobaczy, ale ja miałem to gdzieś.
Powiedziałem co myślę. Że cię kocham, że jesteś dla mnie wszystkim. Że chcę żebyś w końcu wybrał jednego z nas.
Byłeś tym zaskoczony.
Naprawdę sądziłeś, że taki układ będzie wieczny?
Łudziłem się, że wybierzesz mnie. Naprawdę miałem taką nadzieję.
Ale gdy usłyszałem, że mówisz, że przepraszasz...
Wiedziałem.
Nie byłem na Ciebie zły.
Podszedłem do Ciebie i wziąłem twoją twarz w dłonie. Chyba myślałeś, że cię spoliczkuję, ale ja nie mógłbym tego zrobić. Musnąłem kciukiem twój policzek i pocałowałem cię.
Pozwoliłeś mi na to.
To było pożegnanie.
Chciałem żebyś zapamiętał to na zawsze, dlatego włożyłem w to całego siebie. Przelałem w ten pocałunek wszystkie emocje, które we mnie budziłeś.
A gdy odsunąłem się i spojrzałem ci w oczy, znowu szepnąłeś przepraszam. Uśmiechnąłem się smutno i odsunąłem od ciebie.
Gdy wychodziłem, minąłem się w drzwiach ze Stefanem. Uśmiechnąłem się do niego z lekką wyższością i poszedłem do siebie.
Przez chwilę żałowałem, że nie zostałem dłużej, oraz że Kraft nas nie widział. Ale wiedziałem, że to bezsensu.
Złamałeś mi serce.
I zraniłeś po raz ostatni, Michael.