- Czym mnie dzisiaj zaskoczysz? - zapytałem, gdy jechaliśmy w kierunku centrum miasta.
- Nic nie powiem - uśmiechnął się.
- Powiedzieć ci coś? - zagryzłem dolną wargę.
- Oczywiście - zerknął na mnie.
- Lubię patrzeć jak prowadzisz - złapałem go za rękę i splotłem nasze palce. - Wyglądasz wtedy mega seksownie - wymruczałem, a Gregor zaśmiał się lekko.
Wyjąłem telefon, aby zrobić mu zdjęcie, więc puściłem jego dłoń, ale on złapał mnie za udo.
Doskonale widział co chcę zrobić, więc tylko pokręcił głową z uśmiechem, ale nic nie powiedział.
- I na instastory - zaśmiałem się, ale naprawdę miałem zamiar to zrobić. Dodałem zdjęcie na story, wcześniej znajdując lokalizację. - Kochanie, dokąd jedziemy?
- Do moich rodziców - zatrzymał się na światłach i zmienił bieg na pierwszy.
- Ale jak to? Dlaczego mnie nie uprzedziłeś?! Przecież...
- Żebyś nie panikował... Wyluzuj - znowu złapał mnie za udo. - Przecież cię nie zjedzą, skarbie - ruszył, bo światło zmieniło się na zielone.
- Powinieneś mi powiedzieć wcześniej... Żebym mógł się przygotować psychicznie...
- Ja cię przygotuję psychicznie... Mam gdzieś zjechać?
- Głupi - uderzyłem go w ramię. - Mówię poważnie.
- Ja też... Seks świetnie rozładowuje napięcie.
- Mieliśmy nie uprawiać seksu w samochodzie - przypomniałem.
- Teraz jestem przygotowany... Mam koc w bagażniku.
- Serio? - oderwałem wzrok od drogi i spojrzałem na niego.
- Tak.
- Ale jest rano, jest jasno, a jak ktoś nas złapie?
- Kochanie - zerknął na mnie - myślisz, że pozwoliłbym żeby ktoś widział cię nagiego, albo dochodzącego?
- No nie.
- Właśnie - uśmiechnął się.
Podobała mi się wizja kolejnego seksu w samochodzie. Wtedy było świetnie.
- Sądzę, że przed wizytą u twoich rodziców to nie jest dobry pomysł.
- Chyba masz rację - przyznał z uśmiechem.
- Wcale nie miałeś zamiaru nigdzie zjechać - stwierdziłem.
- Oczywiście, że nie, chciałem odwrócić twoją uwagę.
- Kocham cię - oznajmiłem.
- Ja ciebie też.
Resztę drogi rozmawialiśmy na różne lekkie tematy. Ale gdy Gregor wjechał na podjazd domu rodziców zamilkłem.
- Kochanie - zaczął, gdy zgasił silnik, oparł się o podłokietnik i patrzył na mnie. - Wszystko będzie ok. Skoro twoi rodzice polubili mnie, a nie do końca akceptują, że masz chłopaka, to moi cię wręcz pokochają.
- Na pewno? - spojrzałem mu w oczy.
- Tak, na pewno - zapewnił mnie.
- Pocałuj mnie - zażądałem, a on się zaśmiał i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Możemy iść?
- Tak - odparłem.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę wejścia do domu. Gregor złapał mnie za rękę, a ja mocno ściskałem jego palce.