Nie wiem, jak Tomi dogadał się z moim trenerem. Ja bałem się do niego nawet odezwać w sprawie tego, że będę nocował u Thomasa, a nie ze wszystkimi w hotelu.
Nie mam pojęcia jak go urobił i co mu za to obiecał.
- Czyli odbiera cię z lotniska? - zapytał Stephan z uśmiechem.
- Tak, już się nie mogę doczekać - odparłem, szczęśliwy. Chłopak zaśmiał się lekko i pokręcił głową. - Jestem ciekawy, co Tomi mu powiedział - kiwnąłem głową na trenera.
- Ja też... Mam nawet pewną teorię co tam zaszło - szepnął.
- Jaką?
- Może Thomas mu obciągnął?
- Przestań - uderzyłem go w ramię. - Głupi jesteś.
- Ale dobry jest? - zapytał. Doskonale wiedział na jakim poziomie jest pożycie moje i Thomasa, chociaż nigdy nie opowiadałem mu ze szczegółami.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał.
- Ej, jestem ciekawy.
- Nie mam porównania, pamiętasz? - rzuciłem.
- Ale chyba wiesz czy miałeś orgazm, czy nie miałeś, nie? - zapytał, a ja czułem jak moje policzki robią się czerwone.
- Zmienimy temat, ok? - wyjąłem telefon i połączyłem się z wifi pokładowym. Nie było najlepsze, ale na messengera wystarczało.
- Co u Thomasa? - zapytał, śmiejąc się.
- Ok, kazał zadzwonić, gdy wylądujemy.
- Czyli zbliża się wielki dzień... Czy raczej noc.
- Przestań! - krzyknąłem, więc wszyscy na nas spojrzeli. A gdy wrócili do swoich zajęć, szepnąłem. - Zmień temat, do cholery...
- Już nie krzycz. Zamykam buzię.
Skupiłem się na pisaniu z Thomasem, który potrafił mnie zawstydzić jednym zdaniem, które nawet nie ma wydźwięku erotycznego ani podtekstu.
Tomi 💖: Już nie mogę się ciebie doczekać
Tylko tyle, a ja w głowie miałem mnóstwo myśli związanych z tym co się będzie dziać wieczorem.
Jak tylko wylądowaliśmy, zadzwoniłem do mojego partnera, który niedługo później przyjechał na lotnisko.
Jak tylko go zobaczyłem, podszedłem do niego i przytuliłem się do swojego mężczyzny.
- Tęskniłem - szepnąłem.
- Ja też, słoneczko. Bardzo - odsunął się trochę. - Jesteś głodny? Niedaleko jest fajna knajpa.
- Bardzo - odparłem.
Poszliśmy do auta Thomasa, gdzie schowałem swoje bagaże i zająłem miejsce pasażera. Tomi usiadł za kierownicą, odpalił silnik i wyjechał z miejsca parkingowego. Podczas jazdy rozmawialiśmy na temat piosenki lecącej w radiu. Tomi miał zupełnie inny gust muzyczny. Ja wolę pop, a on zdecydowanie rocka.
Gdy siedzieliśmy w knajpie, Thomas nie odrywał ode mnie wzroku, czym mnie krępował i doskonale o tym wiedział.
- Proszę cię - kopnąłem go pod stolikiem.
Mężczyzna się roześmiał i chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu telefon. Wyjął go z kieszeni, szepcząc przeprosiny i spojrzał zdziwiony na ekranie smartfona.
- Halo? - odebrał, przykładając smartfon do ucha. - Co? Coś się stało? - zapytał. - Ale ja mam plany... Słuchaj, umawialiśmy się, że... Jaki wypadek? - zaniepokoił się. - Dobrze... Przywieź ją... - westchnął, oparł łokieć o stolik i potarł twarz dłonią. - Nic się nie stało... Rozumiem... To też moja córka... Do zobaczenia - rozłączył się.
- Lily miała wypadek? - zapytałem.
- Nie. Matka Kristin. Jedzie do niej i po drodze zostawi u mnie Lily, szpital to nie miejsce dla dziecka... Zwłaszcza OIOM... W każdym razie... Nasze plany uległy modyfikacji - uśmiechnął się.
- Trochę szkoda... Ale z Lily też się dawno nie widziałem - posłałem mu uśmiech.
Zjedliśmy do końca i pojechaliśmy do Thomasa. Tam ledwo zdążyliśmy się rozebrać, gdy Kristin przywiozła Lily, która jak tylko mnie zobaczyła, rzuciła się w moją stronę. Przytuliłem mocno dziewczynkę, która zaczęła mi opowiadać, jak bardzo tęskniła.
Pomogłem jej się rozebrać w czasie, gdy Thomas rozmawiał z byłą partnerką.
Całe popołudnie spędziliśmy we trójkę. Lily była dokładnie taka jak jej tata. Wszędzie było jej pełno. Miała ekstremalne pokłady energii.
Wieczorem, kiedy już się położyliśmy, Thomas śmiał się z tego jak jego córka jest we mnie zapatrzona.
- Jak tata - roześmiałem się.
- Ja jeszcze bardziej - pocałował mnie w szyję. - Nikt nie jest w ciebie wpatrzony bardziej niż ja, skarbie... Żadna z twoich fanek.
- Żebyś się nie zdziwił. Moje fanki mnie kochają... Muszę ci kiedyś pokazać co do mnie piszą... Mógłbym się ożenić w każdej chwili.
- Nie spiesz się... Oświadczę się, ale może nie w tej chwili, ok? - przytulił mnie do siebie mocno.
- Wcale mi się przed ołtarz nie spieszy - uniosłem się na łokciu i popatrzyłem na niego z góry. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, słoneczko - przyciągnął mnie bliżej i złączył nasze usta.
Chciałem trochę podrażnić się z Thomasem więc przeciągnąłem dłonią po jego klatce piersiowej i brzuchu. Tomi złapał mnie za pośladek i wciągnął na siebie. Zaśmiałem się w jego usta i odsunąłem trochę.
Wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na wiele, bo Thomas na pewno nie będzie chciał się kochać, gdy Lily jest na końcu korytarza.
Więc bez zachamowań zacząłem całować jego szyję i muskać dłońmi jego ciało.
- Kochanie - zaczął, a ja podniosłem głowę. Tomi gwałtownie zmienił naszą pozycję. Znalazł się między moimi nogami. - Prowokujesz mnie - przycisnął usta do mojej szyi.
- Tak troszeczkę.
- Mhymmm... - wymruczał, składając mokre pocałunki na mojej skórze. - Dziś jestem przygotowany - docisnął biodra do moich.
- To dobrze - musnąłem ustami jego wargi. - A to, że Lily jest w domu?
- Myślisz, że nie uprawiałem seksu, gdy dziecko jest w domu? Skarbie, proszę cię - zaśmiał nie lekko. - Wystarczy jedno twoje słowo - powiedział.
- Przecież wiesz, że chcę... - zsunąłem dłonie po jego plecach.
- Na pewno?
- Tak, zróbmy to - odparłem, a Thomas pocałował mnie mocno i namiętnie.