Elena- Gilbert, wzywają cię! - zawołał mój kolega, kiedy się mijaliśmy.
W odpowiedzi posłałam mu uśmiech.
"Lecę" - myślałam.
Przyspieszyłam kroku.
Pacjenci przecież nie będą długo czekać.- Wzywała mnie pani? - zapytałam, kiedy znalazłam się przy łóżku jednej z chorych.
- Chciałam pani podziękować, przez tę operację w końcu mogę normalnie oddychać, dziękuję - uśmiechnęła się szeroko.
- Ale nie ma za co, to moja praca - podeszłam do monitora sprawdzając czy ciśnienie jest w normie.
I jest.
- Pani jest taka dobra - skomentowała.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, lecz nie było mi dane, bo nagle przybiegł do mnie ratowniczy i zawołał na zewnątrz, gdzie stała karetka z nowymi pacjentami.
A dokładnie z jednym.
- Nie było miejsca w jego pobliskim szpitalu, więc przez tę podróż jest osłabiony; i trzeba na blok - tłumaczył mi, gdy już zjawiliśmy się przed szpitalem. - Sama zobacz - podał mi papiery dotyczące mężczyzny, który leżał nieprzytomny na noszach.
- Tylko szybko - potwierdziłam koledze.
Dołączyłam do nich, przy okazji wołając po lekarza - asystenta w operacji.
Nie ma wyjścia, trzeba operować.
- Jeszcze kilka minut i stracilibyśmy go - dodał ratownik.
- Dobrze - podałam papiery pielęgniarce. - Ja idę umyć ręce, a wy mi go przygotujcie.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po dziesięciu minutach stałam nad ciałem mężczyzny trzymając w ręku skalpel.
Operacja z początku trwała prawidłowo, wszystko było tak jak być powinno. Jednak gdy już zbliżałam się do końca, zaczynało się pogarszać.
- Tracimy go! - krzyknęła pielęgniarka.
Nie było łatwo, ale gdy w końcu szybko zszyłam miejsce, które wcześniej operowałam, zajęłam się przywracaniem go do żywych. W tym celu użyłam defibrylatora i to trzy razy, choć mój asystent mówił, że co za dużo, to nie zdrowo.
Miałam to gdzieś, na moim stole nikt nie umiera, a tym bardziej ten młody mężczyzna.
- To jeszcze nie ta pora, skarbie - powiedziałam do faceta, który prawdę mówiąc tego i tak nie słyszał, bo przecież spał.
Gdy skończyliśmy zabrałam się za wypisywanie dokumentów owego pacjenta.
Nie miałam zbyt wielu informacji, ale w jednej z kieszeni munduru znaleźliśmy dowód osobisty.
Niby coś, lecz nie znam historii choroby, bo nie mam książeczki zdrowia.
"Kiedy się obudzi zapytam go o wszystko" - pomyślałam.
- Uparta Elena, zawsze dążąca do celu - usłyszałam wchodzącego do specjalnego pokoju przeznaczonego tylko dla lekarzy.
To był mój asystent, który pomagał mi w operacji.
- Znasz mnie - skomentowałam tylko nie odrywając wzroku od kartki.
- I bardzo dobrze - czułam jakby się uśmiechnął. - Wiesz, że twój pacjent to żołnierz? Przewieźli go akurat tu, bo u niego nie było miejsca, wiesz wojna i tak dalej - usiadł się na kanapie.
- Dziwne, że akurat tu...
- Ale to wszystko wyjaśnia - dodałam. - Przecież był postrzelony, a w ciele znalazłam kulę - na chwilę przerwałam pisanie i spojrzałam na Liama.
- No i ten mundur.
- A co z resztą jego kolegów? Bo przecież oni też tu przyjadą, nie?
- Podobno nie, bo niby znaleźli inny, lepszy szpital.
- I zapomnieli o nim?
- Może wróci do nich, ale wiesz teraz nie mogli, bo jego życie wisiało na włosku. Przecież gdyby przyjechał kilka minut później, byłoby za późno - tłumaczył.
- Dziwne to jest - mruknęłam zmęczona.
- Kiedy wracasz do domu?
- Na razie nie mogę, poza tym chciałam jeszcze sprawdzić co u tego pacjenta, czy ciśnienie w normie... - urwałam kończąc zapisywać. - Wiesz, takie tam...
- Jak on się nazywa? - zapytał z ciekawości.
- Damon Salvatore.
************************************
Hej! ❤️❤️
No to tak...
Rozdział miał się pojawić dopiero za tydzień, ale że nie mogę się już doczekać, dodaję go szybciej 😂
Zaczynamy nową, zupełnie inną historię o Delenie! *-* Jestem bardzo podekscytowana i ciekawa Waszych komków ^^
Co myślicie? 😏Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...