DamonCzy to możliwe, żebym znalazł się akurat w tym szpitalu?
Przecież jest on daleko od miejsca, w którym odbyła się wojna.
No właśnie, co z wojną?
Ciągle nurtowało mnie to pytanie.Gdybym miał tam wracać, to już nie zrobiłbym tego, nie chcę, nie mogę...
Leżę tutaj cały czas, nic nie mogę zrobić i nudno mi. Gdybym tylko mógł wyjść, przespacerować się. Przecież nie mi się nie stanie.
Rozejrzałem się po sali, a kiedy uznałem, że nikogo nie ma, wstałem z łóżka, choć było trudno, bo wszystko mnie bolało, ale w końcu znalazłem się na korytarzu.
Na korytarzu siedziało wielu osób, przy niektórych z nich siedziały pielęgniarki, ale nie zwracały uwagi na mnie.
Już o szpitalnym zapachu nie wspomnę...
Wolnym krokiem szedłem przed siebie. Nie wiedziałem gdzie dojdę, ale mimo to szedłem. Nie przejmowałem się nawet tym, że się zgubię.
Ubrany byłem w piżamę szpitalną, przez co było mi o wiele wygodniej niż gdybym miał na sobie mundur.
Modliłem się w duchu, by nie spotkała mnie moja lekarka, bo pewnie zabiłaby mnie.
Najpierw mnie uratowała, a potem będzie musiała mnie zabić.- Dostałem dzisiaj list? - usłyszałem jakiegoś gościa, na pewno pacjenta, który właśnie rozmawiał z lekarką.
Widać, że był zdeterminowany i zależało mu na tym liście.
- Zaraz wrócę, tylko proszę wrócić do łóżka, błagam pana - odpowiedziała kobieta.
Mężczyzna nie posłuchał się lekarki, bo wciąż stał w progu swojej sali i nie wyglądało na to, żeby chciał się gdziekolwiek ruszyć.
To tak, jakby czekał na pocztę...
Można wysłać stąd list?
Nagle mężczyzna spojrzał się na mnie.
Czyli zorientował się, że na niego patrzę...- Coś nie tak? - spytał, przywracając mnie do rzeczywistości.
Stałem niedaleko tego faceta, więc nie musiałem się martwić, że mnie nie słyszy:
- Nic, tylko zastanawiam się, czy tu można wysyłać listy?
- Tak. Jesteś nowy?
- Tak, jestem Damon - podałem rękę mężczyźnie.
Był wysokim, szczupłym mężczyzną o jasnych włosach. Z wysokim czołem i niebieskiemi oczami, jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost.
- Alaric - odwzajemnił gest.
- Długo tu jesteś? - zapytałem po chwili.
- Jakieś ponad dwa tygodnie, ale mam być jeszcze, bo podobno są komplikacje - machnął ręką, nie przejmując się tym.
- A ty co tu robisz? - zapytał po chwili.
- Postrzelili mnie na wojnie - odpowiedziałem szybko.
- Przecież wojna jest...
- Sam się zastanawiam - przerwałem mu. - Ale w sumie trochę się cieszę, bo - przysunąłem się do niego, by tylko on usłyszał mój szept: - Mam ładną lekarkę.
Na moje ostatnie zdanie, uśmiechnął się szeroko.
- Tylko się nie zakochaj - zażartował.
"No tak, muszę uważać..." - pomyślałem.
- Czyli to ty jesteś tym żołnierzykiem, o którym mówi cały szpital? - zapytał.
- Dlaczego o mnie cały szpital mówi? - zmarszczyłem czoło.
- Podobno nie powinno cię tu być, sam wiesz, że to daleko od twoich, poza tym podobno prawie umarłeś na stole operacyjnym.
- Czyli każdy już o tym wie? - westchnąłem.
- Zapamiętaj, że tutaj jest jak na wsi, wszyscy wszystkich znają, wszyscy wszystko wiedzą, więc uważaj, bo zdarzają się osoby, których w ogóle nie znasz, a one cię znają.
- Dobrze wiedzieć Ric, dzięki - uśmiechnąłem się bardzo delikatnie.
- Było mi bardzo miło - zakończyłem rozmowę, widząc że zbliża się do nas lekarka mojego nowo poznanego kolegi. - Do zobaczenia.
- Trzymaj się, Damon - pomachał do mnie na pożegnanie, a ja poszedłem przed siebie nie przejmując się lekarzy i pielęgniarek.
************************************
Hej! ❤️❤️
Rozdział nie sprawdzony 😏 Więc za wszelkie błędy przepraszam i jakby coś, to wypiszcie je w komkach 😘
Co myślicie? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...