DamonStałem wraz z innymi pacjentami niedaleko łóżka nijakiej pani Collins, która jakiś czas temu umarła. Do reszty lekarzy, dotarła moja lekarka. Była zapłakana i roztrzęsiona.
W sumie się jej nie dziwię...
Z tego co słyszałem, to była jej pacjentka.Ale to nie tylko lekarze są zdruzgotani, bo przecież inni pacjenci mają uczucia i jest im źle. Nawet mi zrobiło się przykro i czułem smutek, choć w ogóle jej nie znałem.
Tuż po zabraniu ciała przez innych ludzi w białych fartuchach, wszyscy się rozeszli.
No prawie wszyscy...
Bo moja lekarka została tam sama jakby nie mogła do końca uwierzyć, że to się naprawdę wydarzyło.Nie za bardzo wiedziałem co mam zrobić. Czy podejść do niej i powiedzieć coś miłego czy może dać z tym spokój.
Ostatecznie wróciłem do swojej sali i położyłem się na łóżko.
W szpitalu już nie było takiego gwaru jak dobrą godzinę temu. Było cicho i spokojnie, aż nie za bardzo wiedziałem co mam robić, by nie narobić hałasu.
Czułem ból w klatce piersiowej jaki czułem wtedy, gdy wstawałem. Ale nic nie mogłem z tym zrobić, bo przecież miałem operację i doktor Elena mi to zszyła, więc to chyba normalne.
Do sali weszły pielęgniarki wożąc za sobą wózek z jedzeniem. To był obiad.
A ja nawet nie czułem głodu...- Panie Salvatore, zaraz przyjdzie pani Elena i pomoże panu - poinformowała mnie kobieta stawiając na stoliku talerz.
- Ale ja nie potrzebuję... - przerwałem, bo do sali szybkim krokiem weszła doktor Gilbert.
- Nie musi mi pani pomagać - mówiłem, a ona jakby mnie nie słyszała, bo zupełnie to zignorowała i usiadła na moim łóżku.
Była zamyślona jakby była w innym świecie.
"No tak, zmarła jej pacjentka" - pomyślałem.
- Proszę teraz bardzo delikatnie się podnieść - wyciągnęła do mnie ręce, położyła je na moich ramionach i pomogła mi wstać.
- Ale nie ma po co, poradzę sobie - mruknąłem pod nosem.
Bolało mnie to w cholerę, ale nie pokazywałem tego.
- Panie Damonie, proszę delikatnie wstać, ale delikatnie - podkreśliła podciągając nos.
Zrobiłem co każe, już nie chciałem robić problemu.
"Ale nie czuję głodu..." - pomyślałem.
- Ślicznie pani wygląda - nie mogłem się powstrzymać.
Uśmiechnęła się delikatnie. Nawet na jej policzku dostrzegłem rumieńca, którego starała się schować włosami.
"Mam nadzieję, że chociaż trochę poprawiłem jej humor" - powiedziałem sam do siebie w głowie.
- Co pan przez ten czas robił? - wyglądała jakby coś podejrzewała.
- Leżałem, nudziłem się i liczyłem owieczki... - przymknąłem jedno oko myśląc co powiedzieć.
Przecież tak było.
Nie do końca, ale...- Kłamie! - nagle ktoś krzyknął z łóżka naprzeciwko mnie.
Była to młoda kobieta. Może i ładna, ale widać, że marudna, mściwa i czułem, że ma dużo więcej niż ja za uszami.
"Choć to niemożliwe" - myślałem.
- Pani pacjent gdzieś poszedł - ciągnęła. - Nie wiem gdzie szedł, ale wrócił dopiero niedawno - gdy zakończyła, zajęła się jedzeniem.
Spojrzałem na nią morderczym wzrokiem.
"Co za głupia baba!" - krzyknąłem w myślach.
- Panie Salvatore! - krzyknęła lekarka, a ja skierowałem wzrok na nią.
- Przepraszam - tylko na tyle było mnie stać.
- Niech pan nie mnie przeprasza, tylko siebie - miała rozgniewany głos. - Jeśli chce pan wyzdrowieć i wyjść ze szpitala jak najszybciej, to proszę już tak więcej nie robić! To jest naprawdę poważna sprawa - wzięła do ręki talerz.
- Ale tu jest naprawdę nudno... - powiedziałem cicho. - Obiecuję, że się poprawię...
- Jak z dzieckiem - usłyszałem jej szept, kiedy nadziała na widelec marchewkę.
"Ona będzie mnie karmić?" - zapytałem w myślach.
- Przyjdę do pana od czasu do czasu, dobrze? - podniosła rękę z widelcem w górę i skierowała go w stronę mojej buzi.
- Dobrze, ale proszę dać mi samemu jeść - uniosłem jeden kącik ust delikatnie w górę.
************************************
Hej!❤️❤️
Hah 😏 I co myślicie? ^^
Pragnę Was poinformować, iż dzisiaj skończyłam pisać kolejne opowiadanie o Delenie, które opublikuję po zakończeniu tej historii 😊Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...