DamonKiedy wróciłem do swojej sali, wziąłem się za pisanie listu.
Szczerze mówiąc nie byłem do końca pewien czy aby na pewno chciałem pisać te listy.
Ale w końcu doszedłem do wniosku, że tak się należy. Przecież mój brat powinien wiedzieć, że niestety, ale żyję, i że jestem w szpitalu daleko od niego.
Co z tym zrobi, to jego sprawa.
Zastanawiałem się czy może napisać jeszcze jeden list, ale od razu uznałem, że to bez sensu.
I tak nic z tym nie zrobi.
Nawet nie obchodzi jej co ze mną, gdzie jestem i nawet czy żyję.Ale to dobrze.
Ja też mam ją gdzieś...Nawet wszystkie listy, które rzekomo do mnie pisała nie odczytałem, lepiej! Wyrzuciłem je i nie żałuję.
Dlatego też nie napiszę jej.
Ciekawe co będzie, kiedy stąd wyjdę.
Gdzie będę spał i mieszkał chociażby na jakiś czas...Bo nie dam rady tam wrócić.
I dlaczego miałbym tam wracać, skoro jest tam ona...Z czego się dowiedziałem, wojna w której uczestniczyłem, dobiega końca.
Podobno...
A to oznacza, że nie muszę tam wracać i zabijał.Znowu...
Dobra, koniec!
Za dużo myślę...
Za dużo wojny...
Za dużo strzelania, zabijania...- I co wyszło? - moje myśli przerwała kobieta leżąca na przeciwnym łóżku.
Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Byłeś na badaniach. Jak wyszły?
- Nie do końca, potem idę na resztę badań, ale dlaczego pytasz?
- Nic tak tylko - wzruszyła ramionami.
- Jak będę chciał, to sam napiszę o sobie książkę - mruknąłem miłym głosem.
Dziwna ta kobieta.
Dziwne, że taka nieznajoma pyta o moje badania. Przecież to moją prywatna sprawa...A ona tak po prostu zadaje mi takie pytania jakby pisała o mnie książkę.
Położyłem się na łóżko wracając do moich codziennych zajęć. Było to leżenie i myślenie nad wszystkim.
Życie, ludzie i... życie...
Wkurwiało mnie już to moje rozmyślanie, tym bardziej kiedy moje myśli coraz częściej dotyczyły wojny, zabijania i mojego życia osobistego.
Stefan... ONA i wojna...
I tak w kółko.A ja już od tego wszystkiego dostawałem białej gorączki.
"Nie myśl już o tym!"- krzyczałem w głowie.
- Czy on miał tak wcześniej? - usłyszałem jakiś głos.
Ktoś stał przy moim łóżku.
Jakiś nieznany mi mężczyzna.Starałem się jakoś ogarnąć, ale nie było łatwo, bo w mojej głowie kłębiło się milion zbędnych myśli.
- Nie - usłyszałem lekko przestraszoną panią doktor. - Panie Salvatore, czy wszystko dobrze? Ma pan podwyższone ciśnienie...
- To nic - szepnąłem tylko.
- Jest pan gotowy na badania? - zapytał mężczyzna.
- Jasne, chcę mieć to już za sobą - odpowiedziałem wstając z łóżka.
- To proszę powoli wstać - poradził mi, a ja do jego rad się dostosowałem.
Badania jak badania. Sprawdzali to tu, to tam, pobrali mi krew. Jutro mają być wyniki.
Tylko przez cały ten czas patrząc na lekarzy i ich "relacje", zastanawiałem się jak bardzo są blisko.
A może są parą?
Tylko dlaczego mnie to obchodzi?
Przecież to nie jest moja sprawa.Czemu w ogóle przyszło mi to do głowy?
To oznacza, że naprawdę muszę być chory...
Albo zaczynam wariować.Ale są przyjaciółmi.
Bliskimi przyjaciółmi...Pewnie fajnie mieć taką bliską przyjaciółkę jaką jest Elena.
Pani doktor Elena!
Pani Gilbert!
Moja lekarka.Tylko lekarka...
Ale ma ładne nogi.
Można mieć takie długie kończyny dolne?
Takie do nieba?************************************
Hej!❤️❤️
Za błędy przepraszam, jak jakieś znajdziecie to napiszcie mi w komkach, a ja je poprawię ^^
Co myślicie? 😏Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...