28.Jak para

160 11 44
                                    


Damon

- Hej, coś podać? - zagadał barman, kiedy usiadłem na stołku.

Zacząłem się wahać...
Wziąć Bourbon czy go nie wziąć?
E tam, raz się żyje!

- Bourbon.

- Już się robi - jak powiedział, tak było.

Nie minęło nawet pięć minut, a już wziąłem łyka trunku.

"Tego mi było potrzeba" - powiedziałem w myślach.

- Podobno potrzebujecie pracownika - odezwałem się dopiero po kilku chwilach, na co mężczyzna stojący po drugiej stronie spojrzał na mnie.

- A co, jesteś chętny?

- Może...

- To się zastanów, bo jest co robić - po tych słowach zaczął obsługiwać kolejną klientkę.

"Damon, działaj!" - usłyszałem rozkaz w mojej głowie, przez który spojrzałem na blondynkę siedzącą obok mnie.

- Zapłacę za ciebie - przybrałem niski głos. - Co tu robisz sama? Pewnie ci nudno, co?

- Mam wolne, a moje przyjaciółki nie mają czasu, więc przyszłam tu - zaczęła kręcić na palec kosmyk włosów.

- Przyszliśmy oddzielnie, ale możemy wyjść razem, nie sądzisz? - uniosłem kącik ust w górę.

- Byłoby cudownie, ale już kogoś zaprosiłam - jej uśmiech znikł z twarzy, a po chwili uformowała usta w dziubek trochę zła, że już tego kogoś zaprosiła i nie może tego odwołać.

- Może następnym razem - mrugnąłem do niej, na co się uśmiechnęła.

- Kiedy mogę zacząć? - zwróciłem się do barmana.

- Od jutra, tylko przyjdź o ósmej - rozkazał.

- Może będziemy się częściej tu spotykać - szepnąłem do dziewczyny, kładąc na stół pieniądze za mnie i blondynkę, której to obiecałem. - Do zobaczenia - uśmiechnąłem się szeroko do niej, za to ona zagryzła zębami swoją wargę.

"Nie rób tak, bo nie będę patrzeć czy jesteśmy w barze i czy są ludzie! Po prostu się na ciebie rzucę..." - pomyślałem wychodząc.

Przechodząc obok knajpki z żarciem, pomyślałem, że zamówię coś dla Eleny. Może się ucieszy, no i w końcu zje coś porządnego.

Mam tylko nadzieję, że nie będę jej przeszkadzać w pracy.

Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Z ostatnich pieniędzy znajdujących się na dnie mojej kieszeni spodni kupiłem coś na wynos i skierowałem się do szpitala.

"Koszmarny zapach" - pomyślałem, kiedy wszedłem do środka.

- Do doktor Eleny Gilbert - poinformowałem pierwszą lepszą pielęgniarkę, którą spotkałem na korytarzu. - Gdzie jest?

- W gabinecie, zaraz ma przerwę, proszę się śpieszyć.

Rzuciłem ciche "dziękuję" i poszedłem do mojej współlokatorki.

- Damon? - zdziwiła się moim przyjściem, kiedy wszedłem do jej gabinetu. - Coś się stało?

- Nie - uśmiechnąłem się szeroko do niej. - Nie przeszkadzam?

- Przed chwilą wyszła ostatnia pacjentka, na pewno wszystko w porządku?

- Spokojnie - zająłem wolne miejsce. - Przyniosłem tylko coś do jedzenia, mam nadzieję że jesteś głodna - postawiłem na stół torbę z jedzeniem. - Jeszcze ciepłe...

- Damon, nie musiałeś - uśmiechnęła się do mnie wdzięcznie. - Dziękuję.

- W końcu zjedz coś normalnego. Tylko to zjedz - rozkazałem starając się udawać poważnego.

- Przybliż się - rozkazała nagle, a ja to zrobiłem, choć nie wiedziałem o co jej chodzi.

Zmarszczyłem brwi.

- Huhnij - ponownie rozkazała, a ja wciąż nie wiedziałem o co jej chodzi.

Ona rozkazywała, a ja jak głupi robiłem to wszystko jak jakiś pieprzony pantofel.

To jest nienormalne.
Ona jest niemożliwa!
A ja głupi...

- Damon! - krzyknęła, gdy znowu zrobiłem co rozkazała. - Jak mogłeś?!

Osoba trzecia od razu pomyślałby, że jesteśmy razem, że znowu zrobiłem coś, czego nie powinienem.

Że słucham się mojej partnerki, jaką jest Elena i kiedy ona na mnie nakrzyczy, to już więcej tego nie zrobię i się poprawię.

Milczałem i czekałem, aż ona wytłumaczy mi co do cholery jej chodzi, ale ona wstała, nerwowym krokiem do mnie podeszła i głośno westchnęła.

- Dlaczego piłeś?!

************************************
Hej!❤️❤️
Nic się nie dzieje ciekawego, ale to cisza przed burzą 😏😁😁
Za kilka rozdziałów (może już nawet w niedzielę albo wtorek) coś się między Eleną, a Damonem wydarzy, skoro tak o to mnie ciągle pytacie 😏
Co myślicie? ^^

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Fight for loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz