37."O kurwa"

149 8 18
                                    


Elena

Byłam rozdarta.
Niby byłam zła dlatego, że Damon niczego mi nie powiedział, ale z drugiej strony miałam wyrzuty sumienia, że wyszedł i teraz pewnie się włóczy.

Nie mogę no!

Gwałtownie wstałam z łóżka, na którym powinnam była spać, ale jakoś nie szło mi to.

Martwię się o Damona...
I jestem na niego zła.

On zabił człowieka.
Nie wiem, czy mogę mu zaufać... Ale już i tak mieszkał ze mną w jednym domu i nic się nie stało. Niczego nie ukradł, nic mi nie zrobił, więc mimo tego co zrobił, muszę go poszukać.

Przecież to też człowiek!

"Za bardzo się o niego martwisz..." - usłyszałam ten głosik w mojej głowie.

Jak coś mu się stanie,to będzie moja wina.
A tego nie chcę.

Pomogę mu, ale do mnie już nie przyjdzie.

"Nie rób tego. Nie znasz go, poza tym nie wiadomo co może ci zrobić" - znowu odezwał się ten głosik.

Wahałam się.

Nie mogłam spać przez człowieka, który jest mordercą.
Który mieszkał ze mną pod jednym dachem.

Ale jest tylko człowiekiem.
Każdy popełnia błędy.
To tylko jego przeszłość, a nie powinno się nią żyć.

"Skąd wiesz? Przecież sama powiedziałaś, że nawet go nie znasz" - uparł się głosik w mojej głowie.

Nie wiem...
Muszę chyba sobie dać czas.

Czas zazwyczaj pomaga.

Zastanowię się i zobaczę co dalej.
Ale mimo wszystko i tak się o niego martwię.

Następnego dnia poszłam do pracy starając się już nie myśleć o Damonie i swoich wyrzutach sumienia.

- Panno Gilbert! - zawołała mnie pielęgniarka od razu, kiedy weszłam do szpitala.

Podeszłam do niej, a ona podała mi dokumenty i listy do moich pacjentów, które miałam rozdać.

Wśród nich znalazłam list do Damona.

Od nijakiego Stefana.

"Otwórz!" - krzyknęło coś w mojej głowie.

Nie przejmując się tym, co podpowiadała mi głowa, wróciłam do pracy.

- Hej - uśmiechnęłam się do Liama, który nie wyglądał za dobrze. - Wszystko w porządku?

- To tylko kac - upił łyka wody. - A co u ciebie?

- Nie narzekam - powiedziałam tylko.

- Wybacz, ale wyglądasz jakbyś źle spała albo w ogóle - odrzekł nieśmiało.

- Nie mogłam spać, ale to nic - otworzyłam swoją szafę i wyjęłam z niej mój fartuch lekarski.

- Na pewno wszystko w porządku?

Liam jest moim przyjacielem.
Musi wiedzieć!
Może mi pomoże, da jakąś radę czy coś...

Westchnęłam głośno, siadając na krześle.

- Pamiętasz mojego pacjenta, tego żołnierza? - zaczęłam.

- Tak - przeciągnął, siadając obok mnie.

Szczerze był ciekaw co mnie trapi.

- Okazało się, że nie ma gdzie się podziać. Starał się coś z tym zrobić, ale nic z tego, więc wzięłam go do siebie - spojrzałam w podłogę, by nie musieć patrzeć w jego oczy. - Ale wczoraj się dowiedziałam od jego żony - podkreśliłam. - Że...

Odważyłam podnieść wzrok na niego.

- Żezabiłczłowieka - powiedziałam na jednym tchu bojąc się jego reakcji. - Chciałam się dowiedzieć od niego czegoś na ten temat, poznać go i jego przeszłość, ale nie doszliśmy do porozumienia i wyszedł zabierając swoje rzeczy. No a teraz mam wyrzuty sumienia i boję się, że coś mu się stanie. Nie ma gdzie się podziać, nie ma nawet pieniędzy, bo dopiero co dostał pracę... - zaczęłam nerwowo o wszystkim mówić. - Boję się, że jak coś mu się stanie, to będzie moja wina.

- O kurwa - tylko tyle udało mu się wypowiedzieć. - Czekaj, co on zrobił?

Chyba jeszcze nigdy nie był w takim szoku.

************************************
Hej!😘😘
Policzyłam rozdziały i wyszło mi, że zostało ich jeszcze tylko 7 - 8 do końca 🙊
Ale nie martwcie się, następna historia o Delenie już czeka ^^
Co myślicie o rozdziale? 😏

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Fight for loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz