39."Zależy ci na nim"

135 7 10
                                    


Elena

- Ale dlaczego się tak nim przejmujesz? - ponowił pytanie Liam, po tym jak mu wszystko opowiedziałam. - Przecież to morderca.

- Bo to mój pacjent i nie jest mordercą - niemalże krzyknęłam.

- Ale nigdy nie martwiłaś się w ten sposób jak teraz... - odezwał się po chwili ciszy.

- A niby jak się teraz martwię? - jeszcze chwila, a się rozzłoszczę...

- Jakby ci na nim zależało. Elena ty go prawie w ogóle nie znasz...

- Liam - przerwałam mu, starając się go jakoś uspokoić. - To wszystko jest moją winą, poza tym zależy mi na pacjencie. Jak mu się coś stanie... - urwałam, bo nie chciałam myśleć co będzie gdyby doszłoby do czegoś złego.

- Już raz uratowałaś jego życie - mruknął.

- Zależy ci na nim - szepnął po dłuższej przerwie. - Ale nie jak na pacjencie, tylko jak na mężczyźnie.

Milczałam.

Nie wiedziałam co powiedzieć.

Nie zależy mi na nim, tylko się martwię.
Poza tym przecież nawet go nie znam za dobrze chociaż może nawet w ogóle.

Dlaczego miałoby mi na nim zależeć po jednej nocy spędzonej razem?
I co, i nagle zaczęło mi na nim zależeć?

Przecież to jest nierealne.

Liam po prostu mnie nie rozumie.

A ja jestem głupia.

Dobroduszna Elena zaczęła się martwić o swojego pacjenta, który nie ma tutaj rodziny i ani grosza przy duszy. Za to Elena musiała mu zaproponować wspólne chwilowe mieszkanie wraz z nią, jakby znała go niewiadomo jak długo.

To jest chore!

Na dodatek, ona zaczęła się martwić o niego, bo jej zdaniem cała ta sytuacja, kłótnia i to wszystko jest jej winą!

"Jaka ja muszę być głupia..." - pomyślałam.

- To co robisz? - zapytał Liam przywracając mnie do rzeczywistości. - Chyba nie będziesz z mordercą.

-Nie wiem. Teraz to nie wiem nawet czy to dobrze, że wyszedł i mnie zostawił w spokoju - odpowiedziałam szczerze. - Nie znam go, niczego o nim nie wiem, zabił człowieka. Nie wiem czy może jest mordercą albo złodziejem czy coś takiego.

- Zabrał ci już coś?

- Nie. Tak mi się powiedziało - machnęłam ręką zniechęcona.

- To może znajdź go i pogadajcie tak szczerze - zaproponował mężczyzna, wzdychając zrezygnowany. - Ale nie jedź sama - dodał, lecz to zignorowałam.

- Pewnie już wyjechał albo gdzieś zniknął.

- Przecież on nawet nie ma pieniędzy. Pracuje w barze, nie?

"No tak, bar" - powiedziałam w głowie. - "Całkiem o tym zapomniałam."

- Liam jesteś wspaniały, dziękuję - pocałowałam go szybko w policzek i uciekłam.

Jeszcze na chwilę się zatrzymałam, by powiedzieć Liamowi, by zastąpił mnie w pracy.

Całą drogę biegłam, nie zważając na przechodnich. Nie patrzyłam nawet na samochody, gdy biegłam przez ulicę.
Więc po drodze prawie się zabiłam.

W głowie miałam tyle pytań. Ciągle myślałam jak to będzie, co powiem, co zrobię i jak to zrobię.

Chciałam z nim porozmawiać, nie się kłócić i nie chciałam, by nasza rozmowa zakończyła się tak jak wczoraj.

"Przecież chcę mu pomóc. No i co, że zachowuję się jak jakaś naiwna kobieta, która tylko czeka na to, aż w końcu będzie mogła pomóc innym. Nie ważne kim ten ktoś jest i nie ważne co on zrobił, muszę pomóc." - myślałam.

Tak właśnie to wygląda.

O tej godzinie bar nie był tak pełny jak wieczorem czy w nocy. Kiedy weszłam do środka, zastałam Damona siedzącego na krześle przy barze, odwróconego do mnie plecami, więc mnie nie zauważył.

Za barem nikt nie stał, ale to wszystko dlatego, że nikogo nie było.

Teraz zaczęłam się zastanawiać czy nie wyjść i zawrócić.

************************************
Hej!😘😘
No to zbliżamy się do wyjaśnienia historii Damona 😏
Macie jakieś teorie?
Za błędy przepraszam 🥺🥺🥺🥺
Co myślicie? ^^

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Fight for loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz