27.Śniadanie

149 11 14
                                    


Elena

Podczas wspólnego wieczoru i kolacji rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Damon oprócz tego, że potrafi uwodzić kobiety i jest pewny siebie i swojego wyglądu, co zdążyłam zauważyć w szpitalu, jest sympatyczny, miły i rozmowny (ale tylko wtedy, kiedy tematem przewodnim jest on).

Chciałabym pomóc mu w jego problemach, które jak mówi Jo, go męczą. Ciągle się z nimi mierzy i trzyma w sobie.

- ...a Liam jest moim przyjacielem od zawsze. Od kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg szpitala - na samo wspomnienie, uśmiech pojawił się na moich ustach. - Zawsze mogłam na niego liczyć. Jest naprawdę dobrym lekarzem i człowiekiem - upiłam łyk soku. - Ostatnio coś się wydarzyło, przez co nie rozmawiamy ze sobą tak jak kiedyś - lekko posmutniałam.

- Co się stało?

- Kilka dni temu się całowaliśmy - odpowiedziałam nieśmiało. - Niby go odwzajemniłam, ale Liam jest tylko moim przyjacielem i nie chcę tego niszczyć - miałam wielką ochotę mu się wyżalić. - Nie czuję do niego niczego takiego i nigdy nie myślałam o nim jak o moim chłopaku czy coś takiego - wyznałam szczerze.

- Może pogadaj z nim... Może myśli, że dałaś mu nadzieję - upił łyka soku.

- Rozmawiałam... Znaczy, to było jedno zdanie rzucone na szybko w szpitalu, bo się spieszyłam do pacjenta.

- Zachowuj się jakby nic się nie wydarzyło.

- Dzięki za rozmowę, wysłuchanie i pomoc - uśmiechnęłam się lekko do niego chwilę później. - Ale jutro mam pracę - wstałam, a za mną Damon.

Nie do końca wiedziałam jak się zachować.

- Dobranoc - kiedy wychodziłam z pokoju usłyszałam ciche: "to ja dziękuję".

********************

Rano obudziło mnie czyjś śpiew, a bardziej mruczenie. Przysłuchiwałam się i okazało się, że to jednak był Damon.

Był w kuchni i gotował.

- Nie chwaliłeś się, że umiesz gotować - przerwałam mu nucenie jakiejś radosnej melodii.

- Mam nadzieję, że lubisz naleśniki.

Jego włosy były w nieładzie, przez co wyglądał bosko.

"Elena, przestań. O czym ty myślisz?!" - usłyszałam głosik w mojej głowie.

- Elena? - wróciłam do rzeczywistości. - Coś nie tak?

- Nie, w porządku. Uwielbiam naleśniki... - odpowiedziałam na wcześniej zadane mi pytanie.

- O której musisz iść do pracy? - zapytał, kiedy podeszłam bliżej patelni, na której znajdowało się wcześniej wspomniane jedzenie.

- Ej - stuknął mnie swoim biodrem, na znak bym odeszła. - Daj mi szansę, a jak będzie źle, to obiecuję że nie wejdę już więcej do twojej kuchni, dobrze?

- Dobrze - uśmiechnęłam się szeroko. - A do pracy idę o dziesiątej.

Dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie jeszcze piżamę. Czyli tylko krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach.

"Ale ty głupia jesteś! Pamiętaj, że nie jesteś w domu z koleżanką, tylko z MĘŻCZYZNĄ" - usłyszałam karcący głos w mojej głowie.

No właśnie, jestem pod jednym dachem z mężczyzną.
Z prawdziwym mężczyzną, którego nie znam...

- Może najpierw pójdę się ubrać - mówiąc to prawie wybiegłam z pomieszczenia i skierowałam się do pokoju.

Przebrałam się i umyłam zęby. Zrobiłam szybki makijaż i upięłam włosy.

Starałam się zrobić to bardzo szybko, bo z minuty na minutę byłam coraz bardziej głodna, tym bardziej że w powietrzu uniósł się zapach naleśników.

Poczułam się jak mała dziewczynka, kiedy szybkim krokiem skierowałam się do jadalni. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy na stole pojawiły się naleśniki.

- Nie myślałem, że się aż tak ucieszysz - zaśmiał się. - Ale to dobrze, przynajmniej wiem, że jesteś głodna. Chodź, bo ci wszystko zjem - zażartował.

- Dzięki, Damon - usiadłam na wolne krzesło naprzeciw niego. - Smacznego.

- Nawzajem - mrugnął do mnie i zaczął jeść.

************************************
Hej!❤️❤️
Next dodam w nocy, bo za dnia nie będę miała jak ♥️
Co myślicie? ^^

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Fight for loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz