ElenaStarałam się w jakiś sposób upić.
Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne przeczucia, co do tego żołnierza...
Nie powinnam myśleć o nim inaczej niż o pacjencie, którym jest, ale jakoś te myśli same przychodzą.Bo przecież to nie moja sprawa kim tak naprawdę on jest, jak żyje i inne takie.
Podczas gdy Caroline gadała z kolejnym facetem, a Bonnie zaczęła tańczyć z jeszcze innym, który błagał ją o ten taniec, ja siedziałam wciąż w tym samym miejscu co poprzednio i starałam się wypić więcej niż dwa drinki, ale nie potrafiłam.
''Nie nadaję się do picia'' - pomyślałam.
Może to dlatego, że najzwyczajniej w świecie tego nie lubię...
- Dlaczego taka piękna i seksowna kobieta siedzi tu sama? - usłyszałam tuż przy uchu.
Odwróciłam się do właściciela głosu.
Był to nieznany mi mężczyzna.
Usiadł obok mnie uśmiechając się uwodzicielsko.Miał brązowe włosy i zielone oczy. Był przystojny, ale nie przesadzajmy...
No i czuć było od niego, że pił.- Nie jestem sama - uśmiechnęłam się delikatnie, dopiero zdając sobie sprawę, że mówił on o facecie.
- Może zatańczymy? - zignorował moją ostatnią wypowiedź.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
''Uratowana!'' - krzyknęłam z ulgą w myślach.
- Mówiłam, że nie jestem sama - mówiąc to uniosłam telefon w górę, pokazując mu, że ktoś do mnie dzwoni.
To był Liam.
Może nie był moim chłopakiem, ale nieznajomy o tym nie wiedział.- Pamiętaj, że ja na ciebie mogę poczekać - mrugnął do mnie i zajął się zamawianiem sobie alkoholu.
W tym czasie ja odebrałam połączenie:
- Cześć Eleno, wybacz, że dzwonię teraz, kiedy masz wolne - zaczął. - Ale obiecałem ci, że jeśli coś się wydarzy, to mam dzwonić... - jego głos był smutny, i czuć było, że trudno mu to mówić: - Twoja pacjentka, pani Collins... - zawiesił na chwilę głos, ale nie musiał już nic mówić, bo już czułam co się stało.
- Jadę tam - powiedziałam tylko, nie dając mu dokończyć.
Zakończyłam rozmowę i nic nie mówiąc dziewczynom, wyszłam z klubu. Po drodze napisałam im SMS'a z powiadomieniem, że musiałam wyjść.
Nie potrafię opisać tego co czułam. Denerwowałam się, było mi przykro i czułam, że mam mokre policzki od łez, które nagle zaczęły mi spływać.
A przecież jeszcze niedawno było wszystko w porządku. Cieszyła się i dziękowała mi.
Lubiłam ją...
I te momenty są dla mnie najgorsze... Dla mnie? Nie, takie rzeczy są najgorsze dla każdego lekarza. Kiedy jego pacjent umiera, obojętnie czy na stole, czy na oddziale, czy nawet jeśli wyjdzie i po jakimś czasie dowiaduje się, że nie żyje.
Biegłam ile sił w nogach, czując trzęsące się ręce, ale nie zwracałam na to uwagi.
Nie wiem jak, ale pragnęłam się już tam znaleźć. Chciałam się teleportować i nie musieć myśleć o tym, że może nie zdążę się z nią w jakiś sposób pożegnać. Pragnęłam po prostu już być obok.Czasami myślę, że powinnam mieszkać w szpitalu. Może udałoby mi się zrobić coś, by utrzymać dłużej pacjenta przy życiu. I chociaż wiem, że nie da się uniknąć śmierci, to chciałabym chociaż trochę przedłużyć jego życie.
Tym bardziej, kiedy jesteś zżyta w jakiś sposób ze swoim pacjentem...
Rozmawiasz z nim, żartujesz, śmiejesz się, martwisz się o niego, troszczysz i opiekujesz.Gdy w końcu dotarłam do szpitala, od razu skierowałam się do sali mojej pacjentki. Stało tam już kilku lekarzy, w tym Liam, a oprócz tego niedaleko stali inni pacjenci sprawdzając co się dzieje.
Przecisnęłam się przez tłum, a kiedy stałam w pierwszym rzędzie zobaczyłam panią Collins. Wyglądała jakby spała, na jej twarzy zauważyłam nikły uśmiech, jakby tam gdzie poszła, było jej dobrze i dopiero teraz znalazła prawdziwe szczęście.
************************************
Hej!❤️❤️
Wiem, że ciągle tylko szpital i szpital, ale jeszcze musicie wytrzymać 😶
Co myślicie o rozdziale? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/180005039-288-k348611.jpg)
CZYTASZ
Fight for love
Fanfic" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...