ElenaJego ciało było takie gorące, że przez chwilę myślałam, że może jest chory, ma gorączkę czy coś. Ale zbadałam go stetoskopem i niczego szkodliwego nie znalazłam.
Ten jego sześciopak będzie mi się śnił po nocach.
"Elena przestań, zagalopowałaś się, a to przecież tylko twój pacjent!"-karciłam siebie w myślach.
TYLKO mój pacjent...
A szkoda."Stop!"-krzyknęłam w głowie.
Nie wiem dlaczego tak myślę i czemu tak się zachowuję, ale przysięgam, że nigdy tak nie miałam.
Damon ma coś w sobie, nie wiem co, ale coś. Coś, przez co mam takie myśli i odczucia.
Jest cholernie przystojny i umięśniony, do tego on sam o tym wie. Jest...
- Pani doktor? - moje zamyślenie przerwał głos mężczyzny. - Wszystko w porządku?
- T-tak - jąknęłam siadając na swój fotel. - Proszę się usiąść - pokazałam krzesło naprzeciwko mnie.
- To - przeciągnął przymykając jedno oko. - Nie mam ubierać koszulki?
- Niech pan lepiej ubierze - odpowiedziałam dopiero po dłuższej chwili.
Zrobił to specjalnie!
Specjalnie zadał to pytanie!W jego oczach był ten błysk, a kiedy tak na niego patrzyłam przez tę chwilę zastanawiając się jak dobrze wyplątać się z tego pytania, jego oczy przepełniły się śmiechem.
"Ubieraj się, bo przez ciebie zwariuję" - nagle przeleciała mi ta myśl w głowie.
Gorąco mi...
Ale to na pewno przez przypadek."Tak, tak, wmawiaj sobie, Eleno" - słyszałam cichutki głosik w głowie.
Jego wzrok przeszywał mnie całą, przez co czułam jak przechodzą po moim ciele ciarki.
Bo to przez jego wzrok, nie?
"No a przez co?" - odpowiedziałam sama sobie w myślach. - "Przecież nie jest zimno."
Do cholery, co jest ze mną?
Muszę się ogarnąć..."On tak na mnie działa" - usłyszałam głos w mojej głowie.
- Jak na razie wszystko jest dobrze - przerwałam niezręczną ciszę. - Zrobimy resztę badań, ale najpierw muszę umówić się z drugim lekarzem - uśmiechnęłam się delikatnie, żeby choć trochę zakamuflować stres.
Stresowałam się tymi nietypowymi myślami. Tym co myślę o MOIM PACJENCIE.
Czułam suchość w ustach.
Tylko czemu?- Może pani w końcu przestać na mnie mówić per pan? - uniósł jeden kącik ust w górę. - Czuję się naprawdę staro, a przecież tak nie jest, co?
- Z danych wskazuje, że ma pan dwadzieścia pięć lat.
- Jestem Damon, powiedziała pani, że się zastanowi - przewrócił głowę w lewą stronę jakby chciał patrzeć na mnie ze wszystkich stron.
Przewróciłam oczami śmiejąc się przy tym.
Niby prawda, ale powiedziałam tak specjalnie, żeby zakończył temat i przestał pytać.
Niby nic takiego, ale...
No właśnie, dlaczego "ale"?"Bo tak!" - krzyknęłam w myślach.
''Nie bądź głupia, Eleno'' - mówiłam do siebie.
- Przypominam, że ma pan odpoczywać i nigdzie nie chodzić, przynajmniej przez dwa dni, dobrze? - w końcu się odezwałam.
- Dla pani wszystko - uniósł jeden kącik ust w górę.
"Nie patrz na niego tak długo!" - usłyszałam głosik w mojej głowie, przez co wróciłam wzrokiem na dokumenty pacjenta.
PACJENTA.
- Można tu wysyłać listy? - zapytał nagle.
- Tak, proszę - podałam mu kilka kartek i długopis.
- A koperty?
- Chwilka - wstałam z krzesła i podeszłam do szafki.
Koperty niestety albo stety znajdowały się na jednej z niższych półek, więc musiałam się schylić.
Modliłam się w duchu, aby nie było aż tak bardzo widać mojego tyłka. Miałam ogromną nadzieję, że Damon nie patrzył się w mój tył.
Jak najszybciej znalazłam tę głupie koperty i podałam mu je.
- Później przyjdę z moim asystentem i dowie się pan co do badań - powiedziałam na zakończenie.
Cały czas czułam się niezręcznie i głupio.
Głupie koperty!
************************************
Hej!❤️❤️
Tak, wiem że ten rozdział jest do kitu xD ale następne będą lepsze, obiecuję 😶
Dodaję szybciej, bo jutro nie będę miała na to czasu...
Co myślicie? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...