Damon- Damon - usłyszałem cichy głos za sobą.
"Czyżby Elena mnie odwiedziła?" - pomyślałem. -"Nie, coś mi się przewidziało."
Miałem dość już tej kobiety. Non stop miałem ją przed oczami, widziałem i słyszałem w każdej sytuacji i w każdym momencie.
Nawet nie mogłem przez nią normalnie rozmawiać z innymi kobietami, a co dopiero flirtować.Nie było jej, a jakby była.
Tortury.
- Chciałabym z tobą porozmawiać, ale tym razem na spokojnie - mówiła nieśmiało jakby bała się jak na to zareaguje.
- Nie chcę ci się z niczego tłumaczyć - wciąż modliłem się w duchu, by jej tu jednak nie było.
Z drugiej strony...
- Chcę ci pomóc. Poznać cię, zaprzyjaźnić się...
Przewróciłem oczami.
- Elena ja byłem tylko twoim pacjentem, ale już nie jestem w twoim szpitalu, więc koniec z naszą znajomością. Przecież nie wchodzisz w głębsze relacje z pacjentami, pamiętasz?
Usłyszałem jak głośno oddycha.
Aż poczułem znajome ciarki na karku."Nie nabiorę się na to" - mówiłem do siebie.
- Ja naprawdę chcę ci pomóc. I nie robię tego z litości... Zaufaj mi - nim się spostrzegłem, usiadła się na krześle obok mnie.
- Co to da? To coś zmieni? Będziesz przez to mądrzejsza? Nie chcę współczucia ani litości, nie chcę się dzielić moimi sprawami prywatnymi. Każdy ma swoje problemy, niech żyje nimi, a nie cudzymi.
- Martwię się o ciebie, Damon.
- Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną.
- I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz?
- Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami.
- Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkreślając pierwsze słowo.
- Wkurzasz mnie, cholernie mnie wkurzasz - prawie krzyknąłem. - Nie ma cię, a jednak jesteś, bo siedzisz mi w mojej głowie i rządzisz mną. Mówisz mi, że nie mogę tego, nie mogę tamtego, przypominasz mi o swoim istnieniu, i to tym jak cholernie było mi dobrze przy tobie. Czuję takie rzeczy, jakie mi się w głowie nigdy nie mieściły! Jestem jaki jestem, nie zmienię mojej przeszłości, a swoje błędy wypominam sobie cały czas, ale jedyne czego naprawdę pragnę to to, byś przez moją przeszłość i przez siebie samego, nie została zraniona ani skrzywdzona w żaden sposób-odważyłem się jej spojrzeć w oczy. - Dlatego idź już i zapomnijmy o tym wszystkim, a tym bardziej o sobie.
- Chcę wiedzieć co się stało, jak to się stało i dlaczego. Wszystko - rozkazała.
Była pewna siebie.
Naprawdę chciała tego.
Chciała usłyszeć prawdę o mnie.- Proszę - dodała.
- Nawet teraz mnie wkurzasz - syknąłem.
Niespodziewanie Elena położyła swoją dłoń na mojej, jakby chciała w ten sposób mnie uspokoić.
Ja niekontrolowanie kciukiem zacząłem głaskać jej palce nie zmieniając ułożenia ręki.
Przez kilka sekund się jeszcze wahałem, ale gdy tak patrzyłem na nas, stwierdziłem, że muszę być szczery od początku do końca.
- Jak wiesz byłem żołnierzem... - zacząłem. - Nienawidziłem tego i do tej pory nienawidzę... Kiedy skończyłem osiemnaście lat, założyłem się z kolegą, że strzelę z pistoletu jego ojca. Głupie dziecięce zabawy - zapatrzyłem się w dal, przypominając sobie w głowie wszystko. - Nie chciałem pokazać, że jestem tchórzem, ale że jestem odważny, więc się zgodziłem. Ale nie sądziłem, że skończy się tak tragicznie...
- Co się stało? - zapytała, gdy na chwilę urwałem. - Powiedz mi wszystko.
Spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich szczerość i troskę.
Nie miałem serca jej odmówić, więc mówiłem dalej...
************************************
Hej!😘😘
Dalszy ciąg w niedzielę 😊
Co myślicie? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/180005039-288-k348611.jpg)
CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...