Elena- Jeszcze raz przepraszam, że nie ustaliłem wszystkiego z tobą - powtórzył Liam, kiedy siedzieliśmy we włoskiej restauracji i delektowaliśmy się pysznym spaghetti.
Dawno takich rzeczy nie jadłam.
W ogóle nie pamiętam kiedy ostatni raz zjadłam normalny obiad.
Nie licząc sałatek.Nie zawsze pracowałam tak dużo (nałogowo!) i od rana do nocy. Na początku mojej kariery wszystko było w normie, potem z czasem dodawałam sobie więcej dyżurów i operacji, aż w końcu otrzymałam liczniejszą grupę osób, których miałam później leczyć.
Nie jestem z tego powodu zła czy może szczęśliwa, ale lubię to.
Piękne jest to, że mogę przyczynić się do ludzkiego zdrowia, do tego, że uratowałam czyjeś życie i to nawet nie chodzi o same operacje, ale o to, że szybko zdiagnozawana została konkretna choroba lub spowolniliśmy jakiś nawrót.- Przestań, po prostu następnym razem najpierw pogadaj ze mną, a potem rób co masz robić - uśmiechnęłam się do niego.
- Jak się czujesz po stracie ostatniej pacjentki? - zapytał nieśmiało.
- Ty sam doskonale wiesz jak się czuje lekarz, kiedy umiera twój pacjent... - zaczęłam biorąc łyka wina. - Nie pierwszy i pewnie nie ostatni, niestety...
- Wiesz, że śmierć jest nieunikniona i choćbyś robiła nie wiadomo co i tak wszyscy umierają, a ty zawsze będziesz najlepszym lekarzem.
- A co z tobą?
- No ja jestem najlepszym po tobie - uśmiechnął się szeroko.
- Chciałbyś - przewróciłam specjalnie oczami.
- Mam ci może jeszcze pokazać, co?
- Błagam cię, tylko nie rób operacji na tym biednym daniu - zaśmiałam się.
- To mi uwierz - szepnął zmysłowo.
- Zrobię to, ale tylko dla spaghetti - lekko spoważniałam.
- Jak tak, to się w ogóle nie liczy.
Po raz kolejny się lekko zaśmiałam.
- A tak w ogóle, to dziękuję ci, że mnie zaprosiłeś na normalny obiad.
- Powinnaś zrobić sobie wolne, gdzieś wyjechać i odpocząć.
- Może kiedyś...
- Elena, potem może być za późno, czas leci szybko, a ty jesteś tylko w pracy. Zobacz, nawet normalnego obiadu nie możesz zjeść, wiesz co to znaczy?
- Że mam pracę?
- Że jesteś uzależniona od szpitala i pacjentów.
Na jego słowa parsknęłam śmiechem.
- Żartujesz? Nie da się uzależnić do szpitala, Liam. Przecież wiesz, że lubię swoją pracę, a moi pacjenci mnie potrzebują dwadzieścia cztery godziny na dobę, zdajesz sobie sprawę jak to wygląda, bo sam jesteś lekarzem.
- Ale ja tak nie haruję jak ty.
- A co niby miałabym robić sama w domu? Nie mam nikogo, moje przyjaciółki też mają pracę, ty też, a ja wracałabym do pustego domu i spędzałabym sama czas? To chyba lepiej żebym była przy ludziach, którzy naprawdę potrzebują towarzystwa. Ty wiesz ilu mam osób, do których nikt nie przychodzi i nie odwiedza?
- Pewnie tylko czekają na ich śmierć, a potem wiesz jak to jest. Dostaną po nich majątek, dom, samochód czy inne drogocenne rzeczy - dodałam troszkę ciszej.
- Nie możesz być jak Matka Teresa.
- Zmieńmy temat, bo jeszcze się pokłócimy, a ja tego nie chcę. W szpitalu musimy współpracować - uśmiechnęłam się delikatnie.
- No tak, szpital - przewrócił oczami.
Po obiedzie i kolejnych innych rozmowach Liam odwiózł mnie pod mój dom, który będąc osiemnastolatką odziedziczyłam po cioci Jennie.
Zaprowadził mnie pod drzwi, co było miłe.
- Jeszcze raz ci dziękuję - powiedziałam.
- Musimy częściej robić takie wypady, nam obojgu się to przyda.
- O której jutro zaczynasz? - zapytałam nagle.
- Jutro mam wolne, a ty?
- Mam na dwunastą, o dziwo.
- To... - chciałam coś powiedzieć, lecz nie było mi dane, ponieważ mój przyjaciel nagle się do mnie zbliżył.
''Co on robi?'' - zapytałam siebie. - ''Czy to jest to, o czym ja myślę?''
Jego oczy patrzyły prosto w moje, a ja coraz intensywniej czułam jego perfumy.
Czy chciałam tego?
Nie wiem.
Być może...Przecież to tylko pocałunek.
Tak więc złączyliśmy wargi w delikatnym pocałunku.
************************************
Hej!❤️❤️
Za błędy bardzo przepraszam, oczywiście jeśli je znajdziecie, piszcie w komentarzach ☺️
Dzisiaj szybko, bo potem nie wiem czy będę miała czasu, wiecie wracam do domku ^^
Co myślicie? 😶Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/180005039-288-k348611.jpg)
CZYTASZ
Fight for love
Fanfiction" - Martwię się o ciebie, Damon. - Taa - upiłem łyk piwa, który stał przede mną. - I przestań pić, jeszcze nie możesz. Obiecałeś mi coś, pamiętasz? - Miałem nie pić bourbonu - ponownie przewróciłem oczami. - Żadnego alkoholu - poprawiła mnie podkre...