Rozdział 9

5K 278 106
                                    

Mój bohater


Mimo zaklęcia lekkości, Harry jednak był już trochę zmęczony, kiedy dotarli do skrzydła szpitalnego. Draco nie tylko przylgnął do niego, uniemożliwiając przesunięcie go, ale też utrudniając, ograniczając jego wszelkie ruchy.

Niestety, ponieważ cała wycieczka wlepiała w nich oczy, nie mógł na to w żaden sposób zareagować. Na kpiące uwagi próbował wzruszyć ramionami, jednak z uwagi na wczepionego w niego chłopaka ograniczyć się musiał do przechylenia głowy z przymrużeniem oka.

Tylko w duchu mógł wzdychać. A wydawało się to takim świetnym pomysłem...

Wreszcie dotarli do szkoły, gdzie czekały młodsze roczniki, które jeszcze nie chodziły do Hogsmeade. Z wyćwiczonym szczerym uśmiechem przeszedł między nimi i dotarł do skrzydła szpitalnego, gdzie wreszcie spróbował pozostawić Draco pod fachową opieką.

Opuścił go na łóżko i wciąż utrzymując uśmiech na twarzy oderwał od swojego karku jego zaciśnięte mocno dłonie. Obserwująca ich Pani Pomfrey zachichotała złośliwie widząc jego wysiłki.

W odpowiedzi przewrócił oczami i miał zamiar wyjść zostawiwszy chłopaka w jej doświadczonych rękach. Kiedy jednak odwracał się, Draco chwycił jego dłoń.
- Zostań, Harry. Chciałbym z tobą pomówić. - Powiedział jego imię całkiem płynnie. Najwyraźniej od czasu, gdy zawarli pakt musiał sporo ćwiczyć.

Harry nie chcąc zapewnić pielęgniarce dodatkowej rozrywki próbami wyrywania się, tylko przewrócił oczami, zrobił na jej użytek zbolałą minę i przywoławszy sobie krzesło usiadł przy jego łóżku.

Pani Pomfrey rzuciła zaklęcie diagnozujące i przestała chichotać a za to zacmokała kręcąc głową. To nie wróżyło dobrze. Draco mocniej ścisnął palce Harry'ego, który syknął - bardziej z zaskoczenia niż z bólu i poklepał go uspokajająco drugą ręką.
- Spokojnie, Draco, wszystko będzie dobrze.

- Niestety kostki ci się przemieściły, panie Malfoy i muszę je nastawić. - Podawszy Draco eliksir przeciwbólowy, kiedy tylko go wypił, bez ostrzeżenia rzuciła zaklęcie nastawiające. Mimo eliksiru Draco jęknął i mocniej zacisnął palce a potem natychmiast je sztywno rozprostował.

Harry oczywiście od razu zabrał rękę, jednak nie skorzystał z okazji by uciec, tylko potrząsnąwszy nią, bo trochę zdrętwiała, otoczył spiętego i skrzywionego Draco ramieniem.
- Już po wszystkim, koniec sprawy. - Próbował go uspokoić, a następnie odwrócił głowę patrząc na pielęgniarkę. - Będzie musiał tu zostać, czy to już wszystko?

Pani Pomfrey próbowała utrzymać stoicką minę, ale widział jej kpiący uśmieszek.
- Lepiej odczekać kilkanaście minut a potem możecie sobie iść. - Odeszła do swojego kantorka z lekko trzęsącymi się ramionami. Harry podejrzewał, że miała z nich niezły ubaw.

Potter i Malfoy trzymający się za rączki, dwa tygodnie temu sam by się uśmiałTeraz jednak łączyła ich umowa i takie scenki będą jeszcze nieraz odstawiać.

Kiedy tylko zniknęła z widoku zabrał rękę i już nie tak pocieszającym choć wciąż życzliwym głosem stwierdził.
- No dobra, było miło ale chyba już nie jestem tu potrzebny. Będę leciał, później jeszcze pogadamy.

Draco jednak jeszcze raz go zatrzymał chwytając jego dłoń i nie pozwolił mu odejść patrząc z powagą w oczy, dzięki bogom już bez tej upiornie słodkiej minki.
- Chciałem ci podziękować, Harry. Poważnie.

- Nie ma potrzeby. Nie uratowałem cię przed nimi. Świetnie sobie sam radziłeś. - Harry spojrzał z uznaniem. - Naprawdę, to było coś. Wszyscy pokładali się ze śmiechu, patrząc jak im dokopujesz.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz