Rozdział 25

3.6K 214 27
                                    

Było miło…

Poranki w Wieży Gryffindoru zwykle były głośne i chaotyczne i chociaż Harry lubił swoich kolegów to o wiele bardziej lubił budzić się tak jak dzisiaj, gdy jedynym dźwiękiem, jaki słyszał było bicie serca jego kochanka.

Prawą rękę Harry wsunął pod lewe ramię Voldemorta, którym ten go obejmował, przyciskając do siebie. Drugą położył na płasko lekko poruszając palcami, głaszcząc jego drugie ramię w rytmie jego serca, dopiero kiedy mężczyzna zaczął odpowiadać zdał sobie sprawę, że w tym samym rytmie poruszał też biodrami ocierając się o jego udo.

Poczuł oddech na swoich włosach i cichy namiętny szept.

- Harrryyy...

Nie odrywając głowy od jego piersi przesunął się i oparł brodą, by spojrzeć mu w oczy.

- Ta-ak... - Szepnął bezgłośnie, przesuwając zębami po dolnej wardze.

Ukochany chwycił go za ramiona podciągając do góry, do pocałunku, Harry z zapałem go oddawał, obejmując nogami jego biodra. Mrużył oczy we wpadającym przez okna słońcu...

- O, cholera. - Syknął przerywając pocałunek i unosząc się by złapać różdżkę.

- Co się dzieje? - Czarnoksiężnik był zdumiony jego zachowaniem, jednak na wszelki wypadek czujnie rozglądał się wokół.

Harry rzucił Tempus.

- O, jasna, już po ósmej. - Zerwał się w panice, narzucił swoją szatę i chwycił szatę Voldemorta, zarzucając ją na niego.

- Nie wyganiam cię, ale musisz już iść. - Oznajmił poważnie, a widząc jego zranioną minę, bardziej miękko wyjaśnił. - Nie mogę się dziś spóźnić, bo Dumbledore już nigdy nie pozwoli mi tu przychodzić.

Czarnoksiężnik skrzywił się powątpiewająco: Harry miał swoje sposoby, by znikać z Zamku bez zgody Starego Czarodzieja. Czytając w jego myślach chłopak doprecyzował.

- Wymykać się mogę tylko na kilka godzin, a legalnie mogę tu być cały dzień... I noc.

Voldemort westchnął i z ociąganiem wstał nie spiesząc się jednak do ubierania. Harry pokręcił głową z uśmiechem.

- Proszę, idź już, muszę wziąć prysznic i zebrać się do szkoły.

Czarny Pan nigdy nie przepuścił okazji.

- Możemy razem wziąć prysznic. - Użył swego najbardziej kuszącego głosu.

- Możesz też wziąć go u siebie. - Harry mówił z kolei tonem ostrym, ostatecznym. - Naprawdę nie mam czasu. - Na osłodę podszedł i pocałował go krótko miękko i ciepło dodając:

- Do zobaczenia, kochany. - Po czym zniknął w łazience.

Trudno, Lord Voldemort potrafił rozpoznać przegraną sprawę.
Nie żeby tak często przegrywał. No dobrze, zdarzało mu się to aż nazbyt często, ale gdyby nie przegrał te kilkanaście lat temu, to dzisiaj nie byłby z Harrym - więc spokojnie można uznać, że jednak wygrał. To, co najważniejsze.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz