Rozdział 27

3.1K 199 41
                                    

Kto najlepiej uczy Eliksirów?

Sprawa, o której Harry chciał porozmawiać ze swoim czarnoksiężnikiem nie była aż tak... hmmm, tak właściwie to wcale nie była pilna. Ale nie lubił niczego odkładać, no może poza pracą domową (szczególnie z Eliksirów).

Swoje pomysły natomiast od razu chciał wcielać w życie, zwłaszcza te dobre, a że wszystkie je uważał za dobre...

Voldemort z ociąganiem wypuścił go z objęć, przesuwając dłońmi w dół jego ramion, ale kiedy dotarł do jego palców zamiast się odsunąć, Harry splótł ich dłonie i pociągnął go w stronę ich ulubionego fotela - na tyle dużego, żeby chłopak mógł usiąść ukochanemu na kolanach opierając się plecami o jego ramię i wyciągając nogi, by oprzeć stopy o podnóżek.

Nie wiedzieć czemu, ale w tej pozycji jakoś było mu łatwiej przekonać czarnoksiężnika do zrobienia tego, czego Harry sobie życzył.

Przez chwilę po prostu tak siedział, pozwalając Voldemortowi się przytulać, zanim przeszedł do rzeczy:
- Dumbledore chce, żebym uczył się oklumencji.

Czarny Pan przechylił głowę, patrząc na jego twarz ze zmarszczonym czołem. Harry nie był może mistrzem w sztukach umysłu, ale od kiedy sam pierwszy raz ustawił osłony w umyśle chłopaka ten nie tylko nauczył się nimi posługiwać, ale też zmieniać je a potem tworzyć własne, które powstrzymywały nawet jego.

Oczywiście nigdy nie próbował ich brutalnie przełamywać, jak zrobiłby to z każdym innym czarodziejem jednak i tak były imponujące i Harry nauczył się tego wszystkiego sam - praktyka czyni mistrza.

Jego Harry nie potrzebował żadnych lekcji!

Chłopak odwrócił głowę uśmiechając się do niego: dokładnie wiedział, co o tym pomyślał.
- Dyrektor chce, żebym mu pomagał walczyć z Tobą, tylko że ostatnio już dwa razy mnie porywałeś właśnie po to by rozmawiać i przeglądać moje myśli, zatem nie może mnie do tego zaprząc dopóki nie nauczę się ich przed tobą osłaniać.

Przekręcił się trochę na bok, żeby było mu wygodniej patrzeć w oczy czarnoksiężnika.
- Snape ma mnie uczyć: w weekendy w moim domu, żebym czuł się swobodniej i żeby lepiej mi szło. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Oczywiście i tak nie będzie mi dobrze szło, tak naprawdę to wcale nie będzie mi szło. - Zaśmiał się kpiąco. - Niestety nie mogę być doskonały we wszystkim.

Voldemort pokręcił głową przecząco: dla niego Harry był doskonały - we wszystkim. Pochylił twarz i pocałował jego doskonałe usta i nagle coś mu kliknęło w głowie. Przerwał pocałunek prostując się.

- Ale skoro Snape wcale nie będzie cię uczył, to znaczy że będziesz miał wolne weekendy poza Hogwartem? - W myślach przewijało się mu już tysiące rzeczy, które mogliby w tym czasie razem robić.

Harry roześmiał się kręcąc przecząco głową i Czarny Pan skrzywił się: Dlaczego wcale go nie zdziwiło, że Harry może mieć całkiem inne pomysły niż on? Chłopak uspokajająco pogłaskał jego ramię.
- Nie chcę tak zupełnie kłamać, więc pomyślałem, że faktycznie mógłbym się czegoś uczyć. - Zaśmiał się znowu na jego wątpiąca minę.

- Od ciebie a nie Snape'a i oczywiście, że nie oklumencji. - Przechylił głowę zagryzając wargę, wciąż z tym radosnym uśmiechem. - Chcę się nauczyć robić świstokliki.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz