Rozdział 5

6.9K 383 80
                                    

Wielka Ucieczka


Zamek Czarnego Pana tego wieczora świecił pustkami. Wszyscy zostali wysłani na specjalną akcję. Ministerstwo zorganizowało dzisiaj wielki charytatywny bal. Czarny Pan postanowił, że Śmierciożercy wkręcą się tam bez zaproszeń. Rozrywka miała być niezła, co prawda nie było konkretnego planu działań, ale za to że mieli wziąć w tym udział wszyscy, oprócz samego Czarnego Pana, co gwarantowało, że Aurorzy szybko się ich nie pozbędą i Bal zakończy się wielkim niewypałem a wszyscy Śmierciożercy będą mieli okazję się wyżyć.

Prawie wszyscy, niestety Severusa to nie dotyczyło.

Jemu Voldemort kazał zabrać eliksiry ogólnie wzmacniające i przeciwbólowo - przeciwzapalne i zająć się Potterem. Szedł więc do lochów brzękając buteleczkami i mrucząc do siebie ze złością pod nosem.

No bo - kto to widział?! Żeby Największy Warzyciel w kraju - jeśli nie na świecie (Severus nie miał problemów z samooceną) zajmował się takim Potterem. Żeby on jeszcze chociaż faktycznie był torturowany, żeby dostał choć jedną klątwą, czy chociaż miał te koszmarne wizje. Ale nie, smarkacz się świetnie bawił z jego panem, pewnie od tygodnia nie wyszli z łóżka, a teraz on ma mu poprawiać kondycję. Przed kolejną rundą. Merlinie widzisz i nie grzmisz!

Jeszcze w dodatku dostał wezwanie w obecności Dumbledore'a i ten oczekiwał teraz, że skoro udaje się do Zamku Czarnego Pana, to albo sam uwolni Pottera albo przynajmniej przyniesie jakieś wieści, które Dumbledore'owi i Zakonowi pomogą to zrobić.

Swoją drogą, faktycznie już czas, żeby Złoty Chłopiec powrócił do Hogwartu. Severusowi udało się, po godzinach tłumaczeń, próśb i gróźb przekonać Draco, żeby zamiast próbować realizować plany swojego ojca poszedł po prostu do Pottera i się z nim dogadał. Draco miał wątpliwości, ale Severus był pewien, Potterowi to będzie odpowiadać.

Tylko, że Pottera nie było!

A Lucjusz, który coraz poważniej traktował swoje plany małżeńskie, to znaczy swoje plany dla Draco, w ciągu tego tygodnia przynajmniej raz na dzień wysyłał mu sowę z jakimiś nowymi pomysłami. Doszło do tego, że próbował nawet namówić wilę, żeby dała Draco lekcje miłosnego uroku.

Niektóre z tych pomysłów były dla niego tylko źródłem rozrywki ale inne nawet by mu się podobały - gdyby Potter był wolny. Tylko, że Nie Był! Jeżeli plan Lucjusza by się powiódł Czarny Pan bez wątpienia zabiłby ich wszystkich.

Pogrążony w raz wesołych, raz ponurych myślach Severus wreszcie dotarł do najdalszej, najpilniej strzeżonej celi. Że niby tutaj cały czas siedział? Jaaasne! Wkręcać to my a nie nas.

Otworzył drzwi i ujrzał chłopaka wygodnie rozciągniętego na kamiennym łożu, pokrytym skórami. No faktycznie, wyglądał apetycznie, mimo że wyraźnie był zmęczony: podkrążone oczy, rozlazłe ruchy. No i kręcił sobie różdżką w palcach.

Nie no, różdżka?! Litości! To ma być więzień?!

Harry usłyszał skrzypnięcie, a raczej zgrzyt drzwi i podniósł na niego wzrok. Widząc, na co się zapatrzył wyjaśnił sytuację.
- Witam, profesorze. Czekałem na ciebie. Różdżka tu nie działa, kiedy drzwi są zamknięte. Możesz ich nie zamykać? - Wyszczerzył zęby z przewrotnym uśmieszkiem.

Severus tylko pokręcił głową i stanowczo drzwi za sobą zamknął. Oczywiście, miałby go wypuścić - nieważne więzień, czy kochanek - to Voldemort zdecyduje, kiedy może odejść.
- Miałem ci podać jakieś eliksiry. - Uśmiechnął się złośliwie. - Coś szczególnego ci dolega, chłopcze?

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz