Rozdział 4

9.4K 399 592
                                    

Sztuka uwodzenia według Lucjusza Malfoya


Zachowanie młodego Malfoya przy śniadaniu tak wkurzyło Severusa, że miał ochotę mu przetrzepać skórę, niestety nie mógł. Ograniczył się więc do solidnego zmycia głowy. Tyle, że bezczelny chłopak zamiast go słuchać i przejąć się, cały czas bynajmniej wcale nie dyskretnie spoglądał na zegar, na którym pojawiło się już "czas iść do Hogsmeade".

Severus nie wypuścił go dopóki wskazówka nie przesunęła się na "Jesteś spóźniony". Wtedy wreszcie się nad chłopakiem ulitował i nakazując mu zachowywać się spokojnie i dyskretnie, pozwolił mu pójść za grupą, a raczej pobiec.

Skoro nie umie mu okazać szacunku i wyrazić skruchy, choćby fałszywej - to niech sobie pobiega. Bezczelny gnojek.

Formalnie jako opiekun Domu Slytherinu powinien być jednym z opiekunów wycieczki, ale tym razem dyrektor zwolnił go, gdyż w skrzydle szpitalnym skończyły się zapasy wielu ważnych eliksirów, w tym pocrutiatusowego, potrzebnego samemu Severusowi i oczywiście Potterowi, po wizjach Voldemorta.

Severus na myśl o Potterze prychnął ze złością. Kolejny bezczelny gnojek.

Jak on nie cierpiał dzieci i młodzieży. Ze szczególnym uwzględnieniem właśnie tych dwóch, którzy nie mieli za grosz szacunku dla niego ani też dość przyzwoitości by go przynajmniej spróbować udawać.

Na szczęście potrzebne uzdrowicielce eliksiry już miał gotowe w swoim prywatnym składziku, więc tylko przygotował je do zaniesienia do Pomfrey i korzystając z wolnej chwili zaszył się w gabinecie, gdzie usiadł w swoim ulubionym fotelu z "Nieznaną historią znanych Eliksirów" i szklaneczką ulubionej czarnej herbaty z whisky.

Kto niby powiedział, że herbata ma być z rumem?Zresztą w lochach było chłodno i wilgotno, nawet mimo wszelkich zaklęć, (bo trzeba je było systematycznie powtarzać, a Severusowi zbyt często zdarzało się o tym zapominać).

Zaczytany zapomniał o całym świecie, do chwili gdy przez kominek wpadł do jego salonu Dumbledore. Starzec był tak zaaferowany, że aż się potknął i omal nie upadł, chyba pierwszy raz w życiu. Severus szybko odesłał książkę i kubek i wyszedł z gabinetu udając, że przybiegł z pracowni oderwany od ciężkiej pracy.

- Albusie, co się stało? - Szybko podszedł i przytrzymał go za łokieć pomagając otrzepać szaty.

Dumbledore kompletnie zignorował swój stan i jego starania. Załamawszy dłonie niemal zapłakał.

- Severusie, On znowu porwał Pottera!

Profesor tak się wciągnął w czytaną księgę, że sam zapomniał o całej akcji z zaplanowanym porwaniem, bez trudu więc zagrał zaskoczenie. Dumbledore chwycił jego dłonie.

- Musisz jak najszybciej dowiedzieć się, co się stało z Harrym i gdzie go trzymają. Nie możemy go tak po prostu zostawić w rękach tego szaleńca. Nie mamy pojęcia jak udało mu się ostatnio uciec. Tym razem może nie wrócić.

Severus delikatnie, acz stanowczo uwolnił ręce i szybko odsunął się o krok. Obrócił dyrektora z powrotem w stronę kominka poklepując go po plecach.

- Lepiej wróć do swojego gabinetu Albusie, może przyjść jakaś dodatkowa wiadomość. Dobrze wiesz, że ja nie mogę sam udać się do zamku, dopóki Czarny Pan mnie nie zawoła. - A na to bym teraz nie liczył. Na pewno jest zajęty. Skrzywił się w duchu, na zewnątrz robiąc aż nazbyt przejętą minę.

- Jeżeli któryś z moich przyjaciół się do mnie odezwie, wtedy postaram się coś ustalić i od razu wszystko ci przekażę. - Dumbledore wyglądał, jakby chciał jeszcze marudzić, więc szybko uciął rozmowę. - Nic nie możemy na razie zrobić. Martwienie się na pewno w niczym nie pomoże. A żaden z moich przyjaciół nie może pokazać się w moim kominku, gdy ty tu jesteś, Albusie.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz