Rozdział 15

4.1K 238 49
                                    

Dzięki Merlinowi!

Obdarowawszy Harry'ego ostatnim długim i czułym pocałunkiem Voldemort zniknął za drzwiami i chłopak przez chwilę poczuł się jak żona domowa, która pozostaje grzecznie i bezpiecznie w zamku, podczas gdy Pan na Zamku, jej mąż- wojownik rusza na wojnę.

Szybko jednak się z tego otrząsnął i ze śmiechem pokręciwszy głową poprawił swoje szaty i rozejrzał dookoła, czy nic po sobie nie zostawia.

Może i miła była myśl o zamieszkaniu w Mrocznym Zamku z ukochanym ale siedzenie grzecznie w domu? Nie ma mowy! Harry sam był wojownikiem, miał swoje życie i swoje sprawy.

A na teraz jego sprawą był Hogwart.

Przekręcił pierścień wracając do Pokoju Życzeń i zabrał swoje rzeczy, dopiero teraz zauważając, że znowu zapomniał wziąć ze sobą na Zamek księgę, którą pożyczył od Voldemorta. Chociaż, gdyby ją wziął pewno kolejny raz przyniósłby ją z powrotem, zawsze coś (ktoś) go tam rozpraszało...

Ciekawe ile czasu jeszcze będzie ją odnosił?

Rzucił Tempus, niestety było już po śniadaniu, ale na zajęcia spokojnie jeszcze zdąży.

Zadowolony z siebie ruszył raźno w stronę lochów. Nie mógł zaprzeczyć, że to przez niego ukochany miał ciężką noc ale w zamian otrzymał od niego cudowny poranek.

Po tym wszystkim powinien czuć się zmęczony, a zamiast tego był naładowany energią - żadna czarna kawa nie ma takiej mocy jak Czarny Pan.

Kiedy Harry pojawił się w korytarzu przed salą eliksirów, wszyscy obecni już tam uczniowie wpatrzyli się w niego z osłupieniem. Złoty Chłopiec uśmiechający się szeroko przed lekcją Eliksirów? Tego jeszcze nie grali.

Aż chciałoby się powiedzieć, że uczniowie zamilkli i zastygli w szoku, ale przed zajęciami Snape'a i bez tego każdy był sztywny i milczący, gorączkowo próbując przywołać z głębin pamięci jakąkolwiek, kiedykolwiek nabytą wiedzę dotyczącą eliksirów.

Nawet Hermiona, która lubiła myśleć, że wie wszystko,często nawet lepiej niż profesorowie, przed tymi zajęciami traciła pewność siebie.

Snape zawsze umiał tak zamącić, że prawidłowa (według jej podręcznika) odpowiedź okazywała się błędna - dziewczyna była tym niewiarygodnie sfrustrowana i uczyła się coraz pilniej, coraz więcej, by tym brutalniej być wyśmianą przez Mistrza Eliksirów.

Zawsze znalazł coś, co powinna a nie zauważyła.

Oczywiście w tym gronie niepewnych i/ lub przerażonych uczniów był wyjątek - jedyny wyjątek, a zatem zgodnie z tradycją potwierdzający regułę - piękny, mądry i zawsze mający rację blond ideał - a przynajmniej tak sam o sobie myślał i mówił - Draco Malfoy.

Ten poranek co prawda nie szedł mu zgodnie z planem, bo zamiast już od rana zdobywać względy swojego przyszłego chłopaka mógł tylko patrzeć z rozczarowaniem na jego puste miejsce przy stole.

Na szczęście po śniadaniu Harry się znalazł. A na nieszczęście - jego szeroki uśmiech i rozmarzone spojrzenie mówiły wyraźnie, że poranek spędził ze swoim... jak go nazywał: "chłopakiem". Draco zawarczał w duchu, bo nic nie mógł na to poradzić - jeszcze...

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz