Rozdział 26

3.5K 201 22
                                    

To z czego miały być te zajęcia?

Na szczęście Harry nie miał za dużo czasu na dłuższe rozmyślania o rozmowie z Dumbledorem, bo musiał jeszcze pobiec do dormitorium i zabrać podręczniki i zwoje, przynajmniej te potrzebne na te dwa przedmioty, które miał przed lunchem.

Pierwsze co prawda były Eliksiry, ale był pewien, że zaczną się o czasie, bo dyrektor sprawę ze Snapem załatwi jeszcze szybciej niż z nim, po prostu wydając mu polecenie i nie słuchając wyjaśnień.

Miał rację: gdy dotarł do lochów, drzwi do Sali Eliksirów były już otwarte i uczniowie wchodzili do środka - nie czekając na dzwonek – na te zajęcia lepiej było się tutaj nie spóźniać.

Mistrz Eliksirów siedział za stołem ze zwyczajową skwaszoną miną. Na jego widok wykrzywił się jeszcze bardziej.
- Panie Potter, jak dobrze, że nas pan zaszczycił swoją obecnością.

Harry jak po nim oczekiwano - zmrużył oczy ze złością: przecież nie był jeszcze spóźniony.

Profesor nie pozwolił mu zaprotestować, mówiąc dalej:
- Dyrektor bardzo się martwi o twoje oceny z Eliksirów i przygotowanie do SUM-ów. Zauważył, ze co prawda udało ci się raz zrobić coś dobrze, ale potem znowu wróciłeś na swój nędzny poziom. – Na chwilę umilkł i cała klasa wstrzymała oddech w oczekiwaniu: co się teraz stanie.

Z miną nie pozostawiającą wątpliwości, co Snape myśli o samym Złotym Chłopcu i o faworyzowaniu go przez dyrektora zakończył:
- Mam dawać ci korepetycje z Eliksirów w czasie weekendów, pozostań dzisiaj po zajęciach, to ustalimy dokładny termin. – Z wrednym grymasem machnął różdżką z hukiem zatrzaskując drzwi. – Minus 10 punktów od Gryffindoru za nie dotarcie na swoje miejsca po rozpoczęciu zajęć.

Harry bez słowa skinął głową, nie mając siły na kłótnię, wszyscy widzieli że to właśnie Snape sam go zatrzymał po wejściu. Apatycznie udał się na swoje stare miejsce obok Rona. Rozumiał, że profesor musi grać swoją niechęć do niego i złość z powodu tych korków, ale akurat teraz był już zbyt zdenerwowany, by doceniać jego talent aktorski.

Dumbledore nic nie mówił o korepetycjach z Eliksirów, ale powinien sam się tego domyślić - z jakiego innego powodu mógłby się z nim spotykać, żeby uczyć się oklumencji?

Jednak najbardziej go zdenerwowało, że dyrektor zorganizował to wszystko doskonale wiedząc, jak Snape go nienawidzi, a ta scena na lekcji to nic w porównaniu z tym, co działoby się na tych dodatkowych zajęciach.

A Najjaśniejszy z Jasnych wcale się tym nie przejmował, tak samo jak kiedy zostawił go u Dursleyów. W takich chwilach Harry na poważnie zastanawiał się, dlaczego i po co tak właściwie powstrzymuje Voldemorta przed pozbyciem się dyrektora?

Podejrzewał, na 99,99 procent, że nie tylko jego życie bez jego ciągłych ingerencji byłoby o wiele lepsze.

Przechodząc przez salę słyszał ciche szepty i czuł na sobie wzrok kolegów. Nawet Ślizgoni, zwykle szczęśliwi z pognębienia Gryfonów, a już Pottera szczególnie, teraz patrzyli na niego bardziej z litością, niż złośliwością.

- To było naprawdę podłe. – Ron skomentował szeptem patrząc na Mistrza Eliksirów z czystą nienawiścią. – Nawet jak na Snape'a – jakbyś ty sam się prosił o te dodatkowe zajęcia.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz