Rozdział 7

6.4K 323 113
                                    

 Niepokonany

"Wielka księga miłosnych zaklęć" nie była wielka tylko z nazwy. Zajmowała prawie cały blat stołu do pracy w sypialni Pana Mrocznego Zamku. Normalnie zajmował się takimi lekturami w bibliotece lub gabinecie, ale od kiedy dał Harry'emu świstoklik wolał być na miejscu, gdyby chłopak się pojawił.

Przeglądał dział o miksturach do lubrykacji szukając czegoś nowego na spotkanie z Harrym. Jednak nie mógł się skupić. Przez cały wczorajszy wieczór i dzisiejszy dzień załatwiał różne pilne sprawy i uznał, że zasłużył sobie na trochę samolubstwa. Ale w głowie wciąż dźwięczały mu wczorajsze słowa Harry'ego: "że już na niczym mu nie zależy, że ma znowu być sobą..."

Harry mówił ostro nie bawiąc się w półsłówka. Niestety miał rację. Lord spojrzał na księgę. Nie tym powinien się zajmować. Był Czarnym Panem - powinien przejmować władzę nad światem a nie tylko myśleć o seksie. Jak to powiedział Harry? "Pokonać Dumbledore'a, zniszczyć Ministerstwo, wybić mugoli..."

Wypisał to na pergaminie, który wziął dla zrobienia notatek. Hmm, tak... Harry wystarczająco wyraźnie powiedział co myśli o ostatnim punkcie - wykreślił go.

Zatem pierwszy: pokonać Dumbledore'a.
Dopóki dyrektor był w szkole był poza zasięgiem. Jak go wywabić? Przypomniał sobie, jak przy pierwszym "porwaniu" zaproponował Harry'emu, żeby podsunąć dyrektorowi, gdzie go ukrywa...
Na samą myśl o reakcji Harry'ego dzwoniło mu w uszach a potem przed dwa dni... i noce za każdym razem gdy się do niego zbliżał - chłopaka bolała głowa.

Harry nie chciał brać udziału w ich konflikcie. Wciąganie go w to nie przyniesie nic dobrego.

Zatem, nie. Harry jako przynęta prawdziwa, czy fałszywa zdecydowanie odpadał. Ale jest inny sposób, by Starca ściągnąć. Na pewno się nie oprze okazji złapania i/ lub zabicia samego Voldemorta, przy tej okazji może też załatwić kilku Aurorów - co mu pomoże i przy drugim punkcie...

Nagle poczuł łaskotanie magii. Tylko jedna osoba mogła się tu zjawić, bez uprzedzenia. Harry chyba chciał, żeby zamiast niego zajął się swoimi planami? W porządku, bardzo zajęty udawał, że go nie zauważył. Chłopak bezszelestnie podszedł do stolika i zajrzał przez ramię do czytanej przez niego księgi.

- Tłuszcz ze szcuroszczetów? Fuj! Po co komuś mikstura z czymś takim?

- To składnik lubrykantów, dodaje kremom miękkości i jedwabistości. - Odpowiedział szczerze.

Oj, zły pomysł.

Harry zmrużył oczy i wyraźnie zaczynając być coraz bardziej zły pokręcił głową.
- Nigdy więcej... - zaczął ostro, ale nie dokończył, bo usta zamknął mu pocałunek.

Kiedy złapał oddech, nie był już taki zły. Voldemort nie wypuścił go z objęć śmiejąc się z jego miny.
- Żartowałem Harry. Nic takiego bym w życiu nie użył. - Wzruszył ramionami niemal przepraszająco, chowając swoje notatki do księgi i zamykając ją (okładką do dołu) i odsyłając do gabinetu. Już poważniej dodał. - To nie jest twoja sprawa, kochanie.

Harry pokiwał głową ze zrozumieniem. Jego kochanek coś knuł. Nareszcie! Też się do niego uśmiechnął.

Czarny Pan przytulił go mocniej i jeszcze raz ucałował. Potem głęboko odetchnął, szczęśliwy, choć także zaniepokojony. - Nie spodziewałem się ciebie tak szybko. Tak... bardzo... się... cieszę... - Przy każdym słowie go całował ale zaraz odsunął się patrząc z uwagą. Jednak był zaniepokojony. - Czy coś się stało, że tu jesteś?

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz