Rozdział 2

10.3K 495 985
                                    

A po nocy przyszedł dzień

Lord Voldemort siedział na swoim ponurym tronie w swojej ponurej sali audiencyjnej w niespotykanie rozluźnionej pozie i w niespotykanie radosnym nastroju.

Życie jest piękne!

Spędził właśnie cudowną noc w Hogwarcie z Harrym. Tu leniwy uśmiech rozciągnął jego nienawykłe do tej miny rysy. A jeszcze piękniej, już w sobotę Harry miał być u niego.

Tak, wczorajsza noc była naprawdę ...Zamruczał z rozkoszą.

Najpierw Harry marudził, że nie powinni, ale kiedy już byli pod zaklęciem mógł go swobodnie obmacywać i całować, a jego chłopiec nie protestował, żeby nie zniszczyć kamuflażu.

Mógłby uściskać Dumbledore'a za to, że się tam zjawił!

Wzdrygnął się z odrazą, no dobra, przesadza, nie mógłby.

Ale jego Harry... Był tak podniecony, że mógłby go tam wziąć, nie zważając na tego dziada i Severusa. A potem, gdy byli już sami...

Poczuł jak się uśmiecha a jego podniecenie z zeszłej nocy wraca dziesięciokrotnie silniejsze.

Znowu zamruczał, podniósł wzrok...

...i zobaczył Belatrix Lestrange stojącą w drzwiach.

Ten widok załatwił i podniecenie i uśmiech.

- Czego? – rzucił ostro, – sobie życzysz, Lestrange? – Dokończył tym samym tonem.

Kobieta odważyła się wyrazić zdziwienie!

- Wzywałeś mnie, Panie.

- Zdążyłem zapomnieć. Nie śpieszyłaś się. – Wysyczał wściekle mrużąc oczy.

Natychmiast zmieniła minę na przerażoną i rozpłaszczyła się, dotykając czołem posadzki.

No i dobrze. Tak wyglądała dużo lepiej.

Zaczęła mamrotać do podłogi jakieś tłumaczenia, ale to zignorował.

Faktycznie ją wzywał?

Tak! Faktycznie ją wzywałMiała iść w sobotę po jego Harry'ego.

Kolejny szeroki uśmiech. Spojrzał na Bellatrix, wciąż patrzyła w podłogę. Dobrze.

Co to było? A-ha!

- Moja droga Bello! – rzucił ironicznie, ale była w tym nuta radości, musi zmienić głos.

– Będziesz mi potrzebna. – Wysyczał zjadliwie. To było to. – Potter będzie w sobotę w Hogsmeade, masz go pojmać i mi dostarczyć.

Bella podniosła przerażony wzrok.

Fakt, ostatnio źle jej poszło. Może powinien doprecyzować, zanim sama spróbuje coś wymyślić.

- Wiem, że sama go nie pokonasz. – Ha, nikt nie pokona jego Harry'ego. – Zakradnij się i rzuć na niego zaklęcie oszałamiające, a kiedy twój towarzysz zajmie jego kompanów, zabierz chłopaka do bazy. – Skrzywił się, lepiej być przezornym.

- I nie bierz nikogo ze swojej durnej rodziny. Malfoy lepiej sobie z tym poradzi.

To powinno załatwić sprawę, nawet jak tej sierocie coś nie wyjdzie, Malfoy to naprostuje.

- Możesz iść. – Rzucił. - Mam nadzieję, że trzy dni wystarczą, żebyś się właściwie przygotowała. – Dodał oschle, z satysfakcją widząc, jak jej uniesiona twarz czerwienieje się i blednie.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz