Rozdział 39

2.8K 169 19
                                    

Korepetycje dla każdego - Każdemu według potrzeb.

Na widok Harry'ego w towarzystwie młodego Malfoya Czarny Pan w pierwszej chwili pomyślał, że chłopak zrobił to specjalnie, sprzeciwiając się jego życzeniu, ale zanim zdążył się na poważnie zdenerwować, porzucił tę myśl.

Ślizgon był naprawdę przerażony, a gdyby Harry mu wszystko przekazał na pewno inaczej by zareagował. Dlatego wyrzucił z siebie gniew i pozwolił narzeczonemu wyjaśnić sprawę. Ponieważ jego chłopiec miał rację nie widział sensu w robieniu problemów, tylko po to by im udowodnić, jaki jest ważny i że to on ma tu władzę.

Harry to wiedział... i Malfoy też, więc mógł pozwolić sobie na łaskawość.

Tym bardziej, że w jednym jego chłopiec miał rację: widział obłędny strach w umyśle Malfoya na sam pomysł by choćby próbować zbliżyć się do Jego ukochanego. Nieważne jak bardzo Harry był dla niego atrakcyjny, ten wielbiciel już nie odważy się go adorować.

Kiedy jednak chłopcy zniknęli część zdenerwowania powróciła.

W końcu to miała być tajemnica! I przecież to sam Harry na nią nalegał, bo chciał w spokoju skończyć tę Jasną szkołę. Tymczasem byli razem zaledwie od pół roku i już drugi czarodziej się o nich dowiedział!

Tylko że, jak Harry słusznie wskazał: skoro Malfoy udawał jego chłopaka to był bliżej i widział więcej, a faktycznie: nie był idiotą. Podobnie jak Snape, który też widział z bliska: ich obu.

A ponieważ więcej takich osób już nie ma, to i nie będzie więcej przecieków.

W przeciwieństwie do Mistrza Eliksirów, któremu ufał, (bardziej niż byłby gotowy przyznać to głośno, ale Harry i tak to wiedział) co do chłopaka Malfoyów Czarny Pan miał swoje wątpliwości: nawet jeśli nie do jego intencji to do umiejętności i dlatego zakładając osłonę dodał swoje zabezpieczenie.

Jego ukochany przewrócił na to oczami, na szczęście nie komentując... i słusznie: tajemnica dotyczyło ich obu więc obaj musieli być pewni jego milczenia, a Voldemort dla pewności potrzebował tego zaklęcia.

Uznał, że to jednak dobrze, że Harry i Malfoy spieszyli się z powrotem do Hogwartu, bo dzięki temu będzie miał czas do soboty, żeby się z tym oswoić i zaakceptować, zanim znowu spotka się z ukochanym.

Nie chciał się z nim kłócić, znał o wiele lepsze sposoby na spędzanie czasu z Harrym.

Tym bardziej, że chłopak postanowił uczyć Malfoya oklumencji, to oznaczało, że dla niego może mieć tego czasu jeszcze mniej niż teraz...

Chociaż miał nadzieję, że będzie się tym małym gnojkiem zajmował w tygodniu, kiedy i tak miał zostawać w szkole, a nie w ich weekendy.

W przeciwieństwie do Wieży Gryfonów, Lochy Slytherinu znajdują się niedaleko klasy i Komnat Mistrza Eliksirów, dlatego kiedy Draco dotarł na miejsce Harry'ego jeszcze nie było. Zignorował uśmieszki i wszystkowiedzące spojrzenia innych uczniów, którzy tak naprawdę nie wiedzieli nic i rozważał to, czego dziś się domyślił, dowiedział i doświadczył.

Otrzymana od Gryfona mikstura pozwalała mu zachować spokój, ale nie powstrzymywała go od myślenia o tym wciąż od nowa. Najchętniej uciekłby, gdzie pieprz rośnie, albo przynajmniej trzymał się z daleka od Pottera, a szczególnie jego chłopaka.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz