Rozdział 43

2.6K 163 48
                                    

Wzloty i upadki, albo też: Głupota nie zna granic.

Przed świtem Voldemorta obudziło pulsowanie znaku. Wstał i wysunął się z uścisku Harry'ego, próbując go nie obudzić, jednak nieskutecznie. Chłopak uniósł się opierając o wezgłowie łoża i obserwował jak kochanek stojąc przy oknie odbiera komunikat nadawany mu przez Lucjusza.

Czarodziej dowodzący wysłanej przez niego na północne granice Brytanii ekipie Śmierciożerców raportował zakończenie nocnej misji. I to zakończenie z sukcesem.

Samotny, zapomniany przez świat czarodziej, którego bibliotekę mieli zbadać, faktycznie był właścicielem poszukiwanej przez niego księgi o najpotężniejszych jasnych barierach i osłonach.

Na szczęście staruszek chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jaki skarb posiadał, bo nie było tam żadnych zabezpieczeń, więc spokojnie i bez zamieszania ją sobie wzięli. Potem wystarczyło rzucenie na niego przez Malfoya dyskretnego zaklęcia zapomnienia i nawet nie wiedział, co wcześniej miał i jak to stracił.

Yes, Yes, Yes! - Czarny Pan zasyczał, zapominając o tym, że próbował nie obudzić kochanka, chociaż odwróciwszy się od okna stwierdził, że na to i tak było już za późno. - Udało im się! - Potwierdził oczywisty dla Harry'ego obserwującego jego zachowanie, wynik akcji i ruszył ku niemu drapieżnie warcząc.

Harry nie wiedział i nie chciał wiedzieć, co dokładnie się udało. Wiedział, że Voldemort szukał potrzebnej mu księgi czarów, nigdy nie pytał, jakiej i po co. Najwyraźniej właśnie ją znalazł.

Ciesząc się jego radością, tylko pokręcił głową z pobłażliwym uśmiechem, na ten emocjonalny wybuch. Aż się prosiło, by rzucić komentarz, że nawet ślepej kurze trafi się ziarno, jednak tym razem odpuścił sobie złośliwość.

Czarny Pan sam dobrze wiedział, jak kompetentni inaczej są jego słudzy. To dlatego tak krótko ich trzymał, dyktował każdy, najdrobniejszy ruch i nie zezwalał na żadne indywidualne akcje.

Z rozświetlonymi, wręcz iskrzącymi jak szlachetne klejnoty oczami, radośnie krzycząc, poderwał go z łoża, chwycił w ramiona i okręcił a potem wycisnąwszy na jego ustach gorący, triumfalny całus, wypuścił z rąk, postawił na podłogę i aportował się do Mrocznego Zamku, by tam czekać na swój najnowszy skarb i jak najszybciej się z nim zapoznać i zaplanować jego wykorzystanie.

Jeżeli rzeczywiście to Ta Księga, zarówno Ministerstwo jak Hogwart staną przed nim otworem. Co nie znaczy, że zbadanie sposobu utworzenia i odkrycie jak przełamać osłony będzie łatwe i proste. Jednak nigdy dotąd sukces nie był tak blisko.

Harry był tym trochę rozczarowany, liczył na wspólne świętowanie - skoro już byli w jego sypialni, ale rozumiał niecierpliwość kochanka. Bycie Czarnym Panem zobowiązywało: miał przejąć świat i uczynić. go swoim a jako jego partner Harry powinien go wspierać i okazywać wyrozumiałość.

Z westchnieniem wrócił do pustego łoża i otuliwszy się wciąż ciepłą i pachnącą ich ciałami kołdrą szybko ponownie zapadł w sen.

Posiadanie własnego domu niewątpliwie było najlepszą rzeczą, jaka mogła spotkać Harry'ego Pottera. Pierwsze miejsce, jedyne miejsce jakie do niego należało, gdzie był najważniejszy i to on sam decydował, jak jego dom ma wyglądać i sam wybierał, co i kiedy chce robić.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz