Rozdział 40

2.7K 163 15
                                    

Na kogo zawsze można liczyć?

czyli

Mój Najlepszy Przyjaciel.

Widok, jaki w domu przywitał Harry'ego zapewne każdy inny czarodziej uznałby za niezbyt budujący, dla niego jednak wcale nie było aż tak źle. Tak szczerze mówiąc, to było o wiele lepiej, niż mógłby się spodziewać.

Czarny Pan siedział na fotelu w salonie, wyglądając wyjątkowo sztywno, nawet jak na niego, a po drugiej stronie pokoju stał Zgrzytek z założonymi na piersi rękami, uważnie go obserwując z podejrzliwie zmrużonymi oczami.

Harry widział w tym same pozytywy: jego skrzat wpuścił Lorda Voldemorta do domu, mimo że jego Pana nie było i pozwolił mu czekać w salonie, a czarnoksiężnik spokojnie siedział pozwalając mu się pilnować.

To może być początek pięknej przyjaźni.

Pochwalił Zgrzytka, podziękował mu i poprosił tradycyjnie o kawę i przekąski a kiedy skrzat zniknął podszedł do ukochanego siadając na oparciu fotela i witając go ciepłym uściskiem i pełnym zadowolenia:
- Dziękuję, kochany. - Nie musiał wyjaśniać, za co.

Voldemort wyraźnie ucieszył się z pochwały, jednak i tak nie omieszkał skrzywić się do niego pytając z pretensją.
- Spóźniłeś się. Już myślałem, że w ogóle może nie przyjdziesz. - W cichym głosie oprócz urazy był słyszalny niepokój.

- Rozmawiałem ze Snapem o lekcjach oklumencji dla Malfoya. - W odpowiedzi na tę informację Harry otrzymał zaciekawione spojrzenie i uniesienie brwi. - On nie potrzebuje korepetycji z eliksirów, ale skoro Snape ma uczyć mnie, nieważne czy to oklumencji według Dumbsa, czy też eliksirów dla reszty świata, to pomyśleliśmy, że w każdej z tych sytuacji Draco jako mój chłopak może się zgłosić na ochotnika, żeby chodzić tam ze mną i pomagać mi w nauce.

- A w rzeczywistości ty będziesz ze mną a to jego Severus będzie uczyć oklumencji. - Czarny Pan podsumował już całkiem szczęśliwy, przytulając go mocniej i wreszcie całując na powitanie.

- Dokładnie tak i jeszcze jakby się dyrektor interesował moimi postępami to Snape nie będzie musiał wymyślać, tylko po prostu opowie jak mu idzie z Draco, prościej jest gospodarować prawdą niż wymyślać wszystko od podstaw.

Czarny Pan pokiwał głową.
Jego chłopiec bez wątpienia ma rację, chociaż biorąc pod uwagę jego zdolności w "gospodarowaniu prawdą" czasem nie mógł nie zastanawiać się: czy i on wie wszystko o swoim ukochanym?

Wiedział, że Harry go nie okłamuje, ale jak wiele ukrywał, by go nie denerwować? Jak choćby ta sprawa ze Snapem? Od początku się zorientował, że chłopak zaczął się czuć przy Mistrzu Eliksirów zbyt swobodnie, jednak czekał, kiedy sam mu o tym powie.I na szczęście nie musiał długo czekać…

Tylko, czy mógł być pewien, że jest w stanie wszystko zauważyć?

A co z młodym Malfoyem? Może jego aż tak wielkie przerażenie prawdą o ich związku brało się z tego, że sam też miał coś za uszami - a Harry go chronił.

Ufał swojemu Harry'emu, ale jak to mówią „kontrola wyższą formą zaufania", gdyby nie był pewien jak wielką aferę zrobiłby jego ukochany dowiedziawszy się, że go sprawdza, a dowiedziałby się na pewno -kontrolowałby każdy jego krok i każde słowo.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz