Rozdział 23

4K 224 44
                                    

Jestem dzielny - samodzielny

Dom Potterów z zewnątrz wyglądał nie tak strasznie, jak Harry się obawiał, biorąc pod uwagę jak długo juz stał pusty, czyli co najmniej od czasu, kiedy jego rodzice przenieśli się do Doliny Godryka, ale może i wcześniej.

Miał na sobie zaklęcia odwracające uwagę, proste i nie wymagające wiele mocy: "Nie widzisz mnie" i "Nie ma tu nic interesującego".
Na pusty budynek były wystarczające, ale jeżeli ma tu zamieszkać... - Harry pokręcił głową.

Ten kto go tak zostawił miał rację – bardziej konkretne osłony tylko niepotrzebnie zwracałyby na niego uwagę. Teraz jednak sytuacja się zmieniła - dom Harry'ego Pottera wymaga solidnych zabezpieczeń.

Przyjrzał się uważniej elewacji – ktoś o nią dbał przez te lata. W jednym z okien na piętrze zauważył jakiś ruch za firanką - czyli i w tej chwili ten ktoś tu był. Miał nadzieję, że to jego nowy – pierwszy własny skrzat domowy, a nie dzicy lokatorzy. Podszedł do drzwi, ale zanim zdążył dotknąć klamki same się otworzyły i wypadło zza nich mizerne i o wiele gorzej wyglądające niż samo miejsce, wyraźnie zaniedbane ale uszczęśliwione stworzenie.

- Pan Potter! Nareszcie! Zgzytek taki szczęśliwy! Zgrzytek wiedział, że Pan przyjdzie, Zgrzytek czekał. - Skrzat pociągnął nosem i otwarł mokrą od łez twarz starą serwetką, w którą był ubrany.

Harry delikatnie odsunął go i starając się dotknąć czystszego miejsca zaprowadził skrzata za ramię do domu.
Nie ma co tak stać i czekać aż ktoś zwróci na nich uwagę. Co prawda wydawało się, że są sami, ale kto wie…

Snape wszedł za nimi do domu i zamknął drzwi. Od razu też przeszedł do konkretów:

- Skrzat sam powitał cię jako Pottera, ale dobrze by było gdyby złożył formalną przysięgę jako Panu Domu, Harry i kiedy rzucisz Fideliusa obejmiesz także i jego. Dopiero potem, jak już będzie na pewno bezpiecznie możemy obejrzeć dom.

Skrzat wpatrzony w swojego Pana, nie zwrócił uwagi na drugiego czarodzieja. Harry uznał więc, że powinien go przedstawić.

- To Mistrz Eliksirów Hogwartu, Zgrzytku profesor Severus Snape. Jest moim przyjacielem, będzie mnie tu często odwiedzał. Masz słuchać jego poleceń. - Skrzat skłonił się Snape'owi i wrócił do wpatrywania się w chłopaka.

Profesor był trochę oszołomiony jego oświadczeniem, owszem już od jakiegoś czasu uważał się za przyjaciela Harry'ego ale zaskoczyło go usłyszenie tego od niego, tak po prostu, zwyczajnie powiedzianego. Nawet nie zauważył kiedy i jak do tego doszło, ale to fakt - teraz są przyjaciółmi.

To nieustanne intensywne spojrzenie skrzata było dla Harry'ego trochę denerwujące, chociaż na szczęście, przynajmniej nie rzucał się by go obejmować, co stanowczo zbyt często zdarzało się Zgredkowi. Może chodziło o to, że Zgredek nie był oficjalnie jego sługą, a ten tu i owszem, dlatego zachowywał dystans i szacunek.

Odwrócił się od niego, rozważając słowa Mistrza Eliksirów.
Miał rację, on też chciał zacząć od zaklęcia Fideliusa, żeby już się nie martwić, czy ktoś ich nie zauważył i znienacka nie wejdzie tu za nimi. Ruszył przez wąski ciemny korytarz w stronę salonu. W domu nie było magicznych kul i najwyraźniej zabrakło też świec.

Skrzat nie został przez swoich panów zaopatrzony w gotówkę potrzebna do zadbania o dom, ale i tak widać było, że się starał. Na pewno nie była to w najmniejszym stopniu tak odpychająca nora, w jaką w czasie uwięzienia Syriusza zmienił się dom na Grimauld Place.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz