Rozdział 35

2.7K 169 95
                                    

Czy to jest przyjaźń?

Harry i Draco nie spiesząc się szli korytarzami, schodami a potem lochami. Niby szli razem, objęci ale każdy z nich był zatopiony we własnych myślach. Harry wciąż jeszcze stąpał w chmurach po swoim pierwszym prawie oficjalnym wyjściu z Voldemortem, ale sporym cieniem kładło się na nim ponure zachowanie Draco.

Nie pomyślał o tym wcześniej, licząc na to, że Ślizgon też znajdzie sobie towarzystwo i będzie się dobrze bawił - tylko niby jak, skoro nawet swoim kolegom nie mógł się przyznać kim jest?

Dopiero kiedy zobaczył go w Pokoju Życzeń jego starannie uciszane sumienie odezwało się pełnym głosem: kiedy on się cieszył, jego przyjaciel próbował topić smutki - tylko, że one świetnie potrafią pływać..

Wreszcie dotarli pod wejście do Domu Slytherina i Harry powinien zabrać ramię, pożegnać się z Draco i wrócić do siebie, ale kiedy odwrócił się i spojrzał na jego smutną, zrezygnowaną twarz nie mógł go tak po prostu zostawić.

Sam nie wiedział, co nim kierowało, kiedy oparł swojego towarzysza plecami o ścianę i prawą rękę, którą obejmował jego ramiona powoli przesunął w dół zatrzymując ją ponad jego biodrem a lewą uniósł odgarniając mu włosy z twarzy.

Draco cały czas nie odrywał spojrzenia od jego oczu, gdy Harry nieznośnie wolno pochylał się w jego stronę, nie zamknął ich, kiedy go dotknął palcem śledząc kontur jego ust, ani kiedy potem nachylił się jeszcze bardziej i pocałował go.

Nie był to namiętny pocałunek, jaki widział dzisiaj w Wielkiej Sali, ale był prawdziwy, i Ślizgon natychmiast przysunął się bliżej otwierając usta, chcąc go pogłębić, ale Harry tylko przesunął językiem po jego wargach i odsunął się.

Dwaj starsi chłopcy, którzy nadeszli niedługo po nich i zatrzymali się obok, zaśmieli się.
- Salazarze, nie macie jeszcze dosyć! – Rzucił jeden z nich, otwierając wejście do Pokoju Wspólnego.

Draco w ogóle nie zwrócił na nich uwagi, mocno przyciskając się do Gryfona i ściskając jego ramiona, aby upewnić się, ze to dzieje się naprawdę, że to nie jest tylko sen. Harry uśmiechnął się ciepło, przytulając go mocniej i nachylił się, cicho mówiąc w jego szyję.
- Dobranoc, Draco. – Potem puścił go i odszedł, nie zwracając uwagi na ich publiczność.

Chłopak patrząc za nim oblizał wargi, naśladując ruchy języka Gryfona.
Harry go pocałował, naprawdę: Harry Potter go pocałował!

Przez chwilę przemknęła mu myśl, że może zrobił to dla tych chłopaków, ale szybko ją odrzucił. To nie była gra, to nie było bezosobowe przyłożenie warg, tylko prawdziwy pocałunek.

Nie było w nim namiętności, ale coś było.

Nie był to pierwszy raz, kiedy się całował, miał już dziewczyny, ale one całowały inaczej, bardziej miękko, nie przejmowały kontroli odpowiadając jedynie na jego ruchy i ich ciała także były miękkie i uległe, a Harry był twardy, naciskał na Draco z równą mu siłą - jego ciało było tak samo umięśnione, wysportowane i jego usta były twarde, zdecydowane i chłopak aż zadrżał na myśl, jak mógłby wyglądać ten pocałunek… - gdyby Harry jego kochał.

Starsi koledzy trzepnęli go w ramię by wyrwać z tego rozmarzenia i pociągnęli do Domu.
- Starczy tego, Malfoy, jutro też jest dzień.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz