Rozdział 45

3.1K 166 25
                                    

Tylko chwile.

Nie było innego miejsca w Hogwarcie, w którym Harry czuł się równie bezpiecznie i pewnie jak Komnaty Mistrza Eliksirów. Nawet w Pokoju Życzeń, pomimo jego właściwości zwykle miał się na baczności. Nigdy nie wiadomo, czy któryś z uczniów, albo też profesorów nie zażyczy sobie takiego samego miejsca, jak on i nie wparuje znienacka, burząc jego spokój i samotność.

Snape u siebie poza standardowymi zabezpieczeniami, jakie Zamek miał dla każdego z profesorów nałożył też własne i to całkowicie za zgodą dyrektora – jako jego szpieg musiał mieć zagwarantowaną prywatność, a że każdy wyjątek w osłonach osłabiał je, także i Dumbledore nie mógł monitorować tych komnat.

Niestety nie dotyczyło to żadnego z innych pomieszczeń, no poza oczywiście gabinetem samego Jasnego Pana. Ale w przeciwieństwie do tego ostatniego w lochach nie było nawet żadnych portretów – mężczyzna ufał tylko sobie…

I od niedawna Harry'emu Potterowi, co jeszcze pół roku temu dla żadnego z nich byłoby nie do uwierzenia.

Chłopak podejrzewał też, chociaż może raczej – był całkowicie pewien, że był jedynym uczniem w Hogwarcie, który czuł się w nich naprawdę swobodnie. Owszem, Ślizgoni często tu bywali, zwłaszcza Malfoy, dla którego profesor dzięki przyjaźni z jego ojcem był niemal jak rodzina, ale nawet oni czuli przed mężczyzną jako Głową Domu zbyt duży respekt, by całkiem się rozluźnić.

On jednak nie miał takich problemów - jako partner Voldemorta miał przewagę nad każdym z jego sług, chociaż Snape był jedynym z nich, który o nich wiedział.Z kolei dla odmiany profesor miał nad nim oficjalną władzę w Szkole i o tym akurat wiedział każdy.

Nie przerzucając się więc tym, kto jest kim i na ile może sobie tu, czy tam pozwolić - po prostu wypracowali sobie prywatnie przyjacielskie stosunki, oparte na zaufaniu. Byli przecież dla siebie nawzajem jedynymi osobami z obu stron konfliktu, z którymi mogli szczerze rozmawiać na niemal każdy temat, oczywiście poza samym owym konfliktem, w który Harry nie chciał się angażować.

Chyba, że informacje dotyczyłyby bezpośrednio bezpieczeństwa samego Lorda Voldemorta. Harry natychmiast i bez wahania stanąłby zarówno przeciw Dumbledore'owi jak i Ministrowi, by go chronić. Na jego szczęście na razie jednak jego Mroczny ukochany sam świetnie sobie radził i chłopak mógł bez przeszkód kontynuować edukację w jakże Jasnej akademii.

Po wyjściu z kominka w komnatach Mistrza Eliksirów pierwszy raz od wyjścia na Pokątną wreszcie mógł swobodnie odetchnąć i po prostu być sobą. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, przez chwilę tylko rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które zresztą jak z satysfakcją sobie przypomniał, panowało w lochach dzięki zaklęciu, jakie sam w nich rzucił.

Jakkolwiek jednak nie byłoby mu miło, nie mógł zbyt długo odkładać spraw, które miał do załatwienia – i to jak najszybciej, bo nie wiadomo, kiedy Aurorzy zjawią się w Szkole, a wtedy musiał być gotowy do przesłuchania.

Zawołał jeszcze swojego skrzata domowego, aby doniósł mu torbę szkolną i księgi, które wczoraj zaniósł do domu. Nie brał ich idąc na Pokątną, ale wtedy nie planował powrotu bezpośrednio do Hogwartu. Skoro jednak już tu jest, powinien pojawić się w Wieży z tym co miał idąc do Snape'a. Nigdy nie wiadomo na jakie drobiazgi ludzie zwracają uwagę.

Skrzat był zadowolony, że może mu pomóc i bardzo chciał jeszcze kolejnych poleceń, jednak ponieważ będąc w szkole Gryfon powinien zwracać się z wszystkim do szkolnego personelu, tylko mu podziękował i odesłał.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz