Rozdział 14

4.3K 247 47
                                    

To co lew i wąż lubią najbardziej

Po wygranym meczu, rozgrzany i wciąż pełen adrenaliny Harry niczego bardziej nie pragnął niż znaleźć się w Mrocznym Zamku w objęciach Volemorta, niestety mimo że próbował, nie miał szans się wymknąć. Drużyna nie opuszczała go na krok klepiąc na plecach i przypominając ze śmiechem co ciekawsze momenty z gry.

Później jednak uznał, że może to i dobrze, ostatnio zdecydowanie spędzał tam zbyt wiele czasu.

Gra zakończyła się akurat w sam raz by zawodnicy mogli się przebrać i otoczeni roześmianą gryfońską gromadą wkroczyć triumfalnie do wielkiej sali na kolację.

Dyrektor złożył im gratulacje, co pozostałe domy nie przyjęły już z takim entuzjazmem jak Gryffindor, szczególnie Dom Slytherina, bo dzięki dzisiejszemu wynikowi Gryfoni przeskoczyli na pierwsze miejsce prześcigając Krukonów a oni nadal byli na trzecim miejscu.

Co prawda dalszy spadek im nie groził, bo Puchoni opadli na dno dotąd nieznane w Hogwarcie ale z awansem też nie będzie łatwo, kiedy ich kapitan pomagał rywalom i zamiast koncentrować się na pogrążeniu Gryfonów z uwielbieniem wpatrywał się w tego ich cholernego Pottera.

Chociaż, obiektywnie każdy musiał stwierdzić, że było na co popatrzeć. Roześmiany, zarumieniony Gryfon z rozczochranymi, lekko wilgotnymi kosmykami i błyszczącymi oczami wyglądał jakby dopiero co wyszedł z łóżka i aż się prosił by znowu go tam zaciągnąć.

Zauroczenie Draco było całkowicie zrozumiałe, właściwie to było nawet słodkie, tylko że wizerunek Księcia Slytherinu powinien być mroczny i niebezpieczny a nie słodko- różowy i puchaty.

Niestety, nie tylko Puchoni nie mieli tego dnia powodów do radości...

Jedyna nadzieja była w Mistrzu Eliksirów - jeżeli on nie przemówi Draco do rozumu to są straceni.

Severus nie tylko doskonale odczytywał nastroje swoich podopiecznych ale w pełni się z nimi zgadzał. Wiedział, że chłopcy umówili się na udawanie przyjaźni a potem romansu, wiedział też, że już pierwsze informacje o ich przyjaźni wzbudziły wściekłość Czarnego Pana - pomimo, że to był także jego plan.

Dlatego był pewien że Potter nie miał zamiaru aż tak przyśpieszać spraw, raczej wolałby zwolnić, żeby jego ukochany mógł się z tym oswoić.

Dzisiejsze sceny przy śniadaniu (i podczas meczu, chociaż to na szczęście zauważyli tylko Ślizgoni) to był już pomysł tylko Draco i nie miał wątpliwości skąd się wziął. Takich spojrzeń jakie rzucał Gryfonowi nie da się udawać, zresztą nigdy nie był dobry w udawaniu, wbrew powszechnej opinii Ślizgoni - a już szczególnie ten Ślizgon - wcale nie był podstępnym intrygantem.

Draco Malfoy nie potrafiłby kłamać, nawet gdyby szło o jego życie.

Najgorsze jednak dla Severusa było to, że to była jego wina, to on powiedział Lucjuszowi o rzekomym "zauroczeniu" jego syna i to on podpowiedział młodemu Malfoyowi, żeby się z Potterem dogadał...
I niestety to zauroczenie stało się faktem. Zatem to on musi teraz coś z tym zrobić.

A był na 100 procent pewien, że Draco woli dziewczyny, przecież do tej pory wciąż się za jakąś uganiał!

Westchnął wpatrując się w zielone roześmiane oczy, bo co prawda jego myśli koncentrowały się na Draco ale spojrzenie na Potterze.

Hogwart Nocą || HP✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz