Początek końca

300 18 0
                                    

Obudziłam się czując jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem. Lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam zmieszaną minę Wiktora. Usiadłam na łóżku.
J- Coś nie tak?
W- Hm? Tak ja tylko chciałem wiedzieć czy nic Ci nie zrobił.
J- Toby nigdy by mnie nie skrzywdził.
W- Za bardzo mu ufasz, przecież zawsze może mu coś odwalić i Cię skrzywdzi.
J- Toby taki nie jest! On nigdy mnie nie skrzywdzi, panuje nad sobą.
W- Ty głupia idiotko on Tobą manipuluje, pewnie chce abyś zrobiła dla niego wszystko co zechce A jak nie będziesz mu potrzebna to Cię zabije.
J- Jak śmiesz? Nie znasz go, nie wiesz jaki jest!!!
W- Jesteś strasznie naiwna! To jest bez uczuć morderca, każdego zabije nawet Ciebie!!!
Wkurzyłam się więc szybko nałożyła na piżame pierwsze lepsze ubrania i wybiegłam z domu chwytając wcześniej ukryte klucze. Szłam tam gdzie mnie nogi poniosą w pewnym momencie już nie miałam sił i usiadłam koło drzewa opierając na nim plecy. Dopiero teraz rozejrzałam się dookoła i okazało się że byłam na polanie, tej samej polanie kiedy chciałam porozmawiać z Tobym o mnie o nim i o clockwork. On wtedy nie był sobą Ale się opanował. Wszyscy myślą, że skoro jest mordercą to nie ma uczyć, ale on je ma. Lekko się uspokoiłam więc ruszyłam w stronę domku. Przynajmniej próbowałam znaleźć drogę powrotną, tak zgubiłam się. Usłyszałam jednak za sobą kroki zaczęłam biec i kiedy byłam prawie pewna że ten ktoś mnie nie widzi wskoczyłam na drzewo, po chwili ten ktoś rozglądał się dookoła prawdopodobnie za mną. I to był oczywiście Wiktor. Nieznośny typ. Jednak poczułam jakąś dłoń na moim ramieniu natychmiast odwróciłam się aby sprawdzić kto tym razem. Ah to moja kochana Helenka.
J- Miło Cię widzieć.
O- Ciebie też. Aż tak bardzo jest nieznośny że od niego uciekłaś?
J- No obudził mnie i zaczął mnie i Tobiego obrażać więc się wkurzyłam i musiałam wyjść.
O- No dobra rozumiem, Ale teraz wracaj do niego.
J- Nie ma sprawy.
Zeszłam powoli z drzewa i poszłam w kierunku jakim się udał masz "bohater". Szybko bo znalazłam i udaliśmy się do domku. Tak udało mi się znaleźć dobra drogę. W domku zabraliśmy trochę jedzenia picia i poszłam się przebrać bardziej stosownie do tego co za niedługo się stanie. Gotowi wyszliśmy z domu i udaliśmy się przed siebie. W pewnym momencie wyczułam obecność Maskiego. Lekko się uśmiechnełam że tak bardzo pilnują jakby Wiktorek był nieposłuszny. Prowadziłam go do miejsca gdzie to wszystko się rozpocznie. Oczywiście udawałam że nie jestem pewna gdzie iść aby się wydostać.
W- Tak właściwie czemu chcesz uciekać skoro tak dobrze Ci z nimi?
J- Ja..ja chciałabym znaleźć moją rodzinę. Kogokolwiek z mojej rodziny. I spróbować normalnego życia.
W- Pomogę Ci znaleźć rodzinę.
J- Ale jak?
W- Moja mama nam pomoże.
J- No dobrze. A co jeśli twoja mama mnie zastrzeli?
W- Nie zrobi tego. Wszystko jej wytłumaczę.
J- Dziękuję
Kupił tą bajkę. Już za chwilę będziemy na miejscu trochę się obawiam tej wojny, ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije. Do dzieła. Zatrzymałam się w środku lasu to było idealne miejsce i idealnie aby Ci którzy są na drzwiach zostali niezauważeni. Zobaczyliśmy garstkę ludzi zaczęliśmy ich wołać, chcieliśmy biec Ale slenderman zatrzymał nas swoimi mackami. Zauważyłam że jeden z nich używa krótkofalówki. Zaraz pojawią się wszyscy nie mogę się doczekać tej zabawy.
*
*
*
No dobra kochani jest i kolejny rozdział. I myślę że to jest przed ostatni rozdział. No to do następnego rozdziału.
                          Buziaki😘😘

My story with Ticci Toby~ZakończonoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz