Smuteg i żal

1K 62 8
                                    

Zeszłam do kuchni zjeść gofry. Po śniadaniu podszedł do mnie Jeff.
Je- Musimy pogadać.
J- No ok. O czym?
Je- Zauważyłem, że pogodziłaś się z Tobym.
J- No tak. Mega się z tego cieszę.
Chciało mi się płakać, ale nie mogłam płakać musze być twarda.
Je- Dzisiaj wieczorem Toby i Helen wyjeżdża na misję. Helen chciał abyś się do niego dziś nie zbliżała. Wyjedzie bez pożegnania.
J- Ale dlaczego się nawet nie pożegna?
Je- Nie powiedział.
Bez słowa odeszłam od Jeffa. Poszłam do pokoju Helena. Był tam, pakował się.  J- Dlaczego mam się do ciebie nie zbliżać?
Pochodziłam do niego powoli.
O- Nie podchodź do mnie!
Nadal podchodziłam.
O- Czego nie rozumiesz?!
J- Dlaczego?!
O- Bo nigdy cie nie lubiłem! Udawałem. Tak naprawdę nienawidzę cię!
J- Po co to wszystko było?
O- Było mi ciebie szkoda! Wyjdź z mojego pokoju!
Wyszłam. Miałam być twarda, ale skoro mój przyjaciel okazał się fałszywy to moge płakać. Nie mam dla kogo żyć. W tym momencie wybiegłam z rezydencji zalana łzami. Mam dość swojego żenującego życia. Chce zniknąć z tego świata raz na zawsze. Błąkałam się po lesie myśląc nad sensem mojego życia.
*
*
*
Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieje że się podobało. Pozdrawiam mynameisneptun i ami751
                                   Buziaki😘😘

My story with Ticci Toby~ZakończonoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz