18 „ Wkraczam do akcji!"

470 11 3
                                    

ZUZIA
Idę sobie spokojnie po ulicy w Nowym Orleanie. Nagle staje przede mną jakiś facet. Napakowany i to bardzo zaczęłam się cofać.
-Zabawimy się maleńka...- powiedział, a ja wpadłam na ścianę. Podszedł do mnie u zaczął zrywać ze mnie ubrania. Płakałam.
-Zamknij się!- rykną i mnie spoliczkował. Zaczęłam się szarpać. Miałam w staniku pistolet. Nagle udało mi się go wyjąć. Jednak nic mi to nie pomogło...
Obudziłam się cała zlana potem i miałam mokre policzki. Znów te koszmary. Od pół roku je mam codziennie. Jeszcze żadnej nicy nie przespałam całej. Wiedziałam, że już nie usnę, więc wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam luźną zieloną koszulę i czarne spodenki. Do tego adidasy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam maskarę i trochę pudru. Podkreśliłam brwi i dałam balsam do ust. Po cichu wyszłam z pokoju. Była dopiero 5.30. Weszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Nie byłam głodna. Nadal miałam scenę ze snu przed oczami. I że to stało się miesiąc temu. Pokręciłam głową i postanowiłam się przejść po okolicy. Wzięłam telefon i wyszłam. Zaczęło wschodzić słońce. Zwiedzałam okolicę jeszcze około 50 minut i wróciłam do domu. Weszłam do bazy. Jest 6.50. Brian siedział przy stole z Domem i pił kawę.
-Hej.- powiedziałam
-O cześć.- powiedział zaspany Dom
-Gdzie byłaś?- zapytał Brian
-Przejść się. Gdzie Mia?- zapytałam
-W kuchni.- odpowiedzieli jednocześnie.
-A gdzie pozostali?- zapytałam
-Śpią jeszcze.- odpowiedział Dom
-Aha.- powiedziałam i skierowałam się do kuchni. Weszłam i zastałam krzątającą się Mię.
-Hej. Pomóc?-zapytałam
-Hej Zuzia. Jeśli możesz.- odpowiedziała z uśmiechem. Podeszłam do niej i zaczęłam kroić warzywa. Mało rozmawiałam. Byłam przybita i wypruta z uczuć. Po tym wszystkim nie mam siły. Po godzinie skończyłyśmy. Zaniosłyśmy wszystko na stół. Byli już wszyscy.
-Proszę.- powiedziała Mia i postawiła na stół rzeczy. Poszłam w jej ślady i też to zrobiłam. Zajęłyśmy miejsca.
-To co Zuzia. Składasz modlitwę.- powiedział Brian, a ja zaczęłam
-Dziękujemy Ci Panie za szybkie auta. Za zdrowie i szczęście. Za to że mamy co jeść  i jesteśmy tu wszyscy razem.- powiedziałam.- Abym się nigdy już nie zakochała i do nikogo nie przywiązała.- dodałam ciszej, ale usłyszeli to i na mnie spojrzeli. Kontynuowałam.- Za wyścigi i możliwość bycia tu razem. Amen. Smacznego. -Dodałam i wzięłam wafla ryżowego i poszłam do pokoju. Usiadłam na parapecie i zaczęłam go jeść. Nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju. Był to Dom.
-Jeżeli Cię przysłał Brian to nie marnuj swojego cennego czasu.
-Nie przysłał mnie Brian. Przyszedłem dla Ciebie.- powiedział ze stoickim spokojem.
-Po co?- zapytałam
-Dlaczego taka jesteś?-zapytał.- zamknięta w sobie, mało mów na i cicha.- powiedział, a ja wzruszyłam ramionami.-Twoi rodzice by tego nie pochwalili.- i właśnie  wszedł na pole minowe. Coś we mnie pękło.
-Moi rodzice nie żyją. Jestem sierotą w wielu 16 lat. Nie mam nikogo.- wydarła się.- Mój tata nie żyje bo jakiś idiota był o niego zazdrosny, przyjaciółka się powiesiła bo wstydziłam się wyznać prawdę mamie o tym, że zostałam zgwałcona przez ojczyma potem zrobił to jej, mój chłopak nie żyje, bo mieliśmy wypadek i zmarł, a moja mama zmarła ma raka.- powiedział.- o zatkało Cię?- zapytałam i zaczęły zbierać mi się łzy pod powiekami.- Chcą zabrać mi dom w Polsce i warsztat. Mam problemy finansowe, ale jednak jestem tu z wami. Więc nie mów mi co by pochwalili moi rodzice.- dokończyłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Weszłam na główną salę. Wszyscy byli cicho.
-No tak.- powiedziałam do siebie i wróciłam do pokoju. Poszłam się umyć. Kąpiel zajęła mi 20 minut. Potem poszłam pod kołdrę i usnęłam.

Narrator
Zuzia poszła do pokoju, a Dom wyszedł do przyjaciół.
-To nie prawda.- pokręcił głową Brian.
-Ona nie kłamała. Takiej wściekłości nie da się zagrać, a potem ten ból i łzy w oczach. Ona mówiła prawdę.- wytłumaczył Dom
-Boże.- szepnęła Mia i jedna łza spłynęła po jej policzku.
-Brian na pewno mieszkanie z tobą jest wykluczone?- zapytał Vince, który ostatnio do nas dołączył.
-Tak, ona nie zostawi garażu. Trzeba coś wymyślić.- rzekł Brian i wszyscy pogrążyli się w myślach. Zaczęli dawać różne propozycje.
-Han może ty coś powiesz?- zapytała wkurzona Mia. Han westchną i usiadł koło przyjaciół.
-Trzeba dobrze wykonać robotę. Spłaci długi i wszystko będzie w porządku.- powiedział
-Najprostszy plan.- dodał Rom
-Ty byś na taki nie wpadł. Masz za mały mózg.- dodał Tej
-Ha ha.- powiedział Roman
-A co z tym chłopakiem i rodziną?- zadał pytanie Tej
-Mam pomysł. Dom tata, Mia mama, Brian brat, Tej dziadek, Han kuzyn, a ja...
-Pies.- dokończył wypowiedzenie Tej, a wszyscy się zaśmiali.- właśnie stworzyłeś kazirodczą rodzinę.- powiedział informatyk.
-Rodzinę ma,ale co z tym chłopakiem?- zapytał Dom
-Rom, wkraczasz do akcji.- powiedział Brian, a Rom na niby poprawił krawat.
-Dla mnie to zaszczyt.- odpowiedział. Han wstał od stołu i wyszedł. Po chwili każdy się rozstał i poszedł spać.
——————————————————
784 słowa.- wkraczam do akcji.

Tokio Drift inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz