1. Współlokator

10.8K 317 302
                                    


Pov. Marek

Przeszedłem przez znienawidzony przeze mnie korytarz. Smród fałszywych ludzi unosił się w powietrzu, nie pozwalając skupić mi myśli. Skręciłem w prawo, i wyszedłem z brudnego, szarego budynku.
Wdechnąłem przyjemny zapach fajek na które nigdy nie będzie mnie stać i przeszedłem przez ruchliwą ulicę, kierując się do małego, niskiego akademika.
Wytarłem buty o gumową wycieraczkę i wbiegłem po granitowych schodach, jednocześnie szukając w kieszeni klucza. Przekręciłem go w drzwiach, i po wejściu, zamknąłem je za sobą.
Po zdjęciu butów, w szybkim tempie zgarnąłem ubrania leżące na podłodze i wrzuciłem je w nieładzie do prawie pustej szafy.
Złożyłem łóżko, i zestresowany na nim usiadłem. Jeszcze kilka minut powinien tu być. On, czyli mój nowy współlokator.

* * *

Usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem z miękkiego, jednoosobowego łóżka i poszedłem do nich, powoli je otwierając.
Przed moimi oczami ukazał się wysoki, chudy brunet. Był ubrany w czarne, przylegające rurki z dziurami na kolanach, biało - czerwoną bluzę "Fili" na którą nigdy nie byłoby mnie stać, białe addidasy, na które tym bardziej nie byłoby mnie stać, a w ręce trzymał nie zapalonego papierosa, na którego zgadnijcie - nie byłoby mnie stać.
Patrzył na mnie obojętnie, lustrując od góry do dołu.

- Ł-łukasz Warzywniak? - spytałem niepewnie, i już miałem się zaśmiać, gdy chłopak przybliżył się do mnie, przygniażdżając do ściany, kurczowo trzymając moją śliczną, błękitną i nowiusieńką koszulkę z lumpeksu.

- Co powiedziałeś? - wysyczał.

- Łukasz Wa... Wa... - próbowałem sobie przypomnieć rzeczywiste nazwisko chłopaka, lecz bez skutku, bo jak widać moja pamięć ogranicza się do ostatnio spożytej kanapki.

- Wawrzyniak - powiedział brunet - i zapamiętaj to sobie cioto, jeśli nie chcesz mieć problemów.

Pokiwałem energicznie głową i ze smutkiem zerknąłem na pogniecione ubranko, lekko gładząc je dłońmi.

Chłopak w tym czasie wszedł w butach do pokoju, i stanął przy nie zajętym łóżku. A dopiero co zamiatałem...

- To moje, tak?

Moja koszulka, koszuleńka, taka ładna i cieplutka...

- Zadałem pytanie gówniarzu.

Brunet podniósł głos, a ja na niego spojrzałem. Ponownie pokazał na mebel, a ja kiwnąłem głową.

Chłopak wzruszył ramionami i nie ściągając obuwia rzucił się na białe łóżko, wyciągając iPhona i wpatrując się beznamiętnie w ekran.

Zamknąłem drzwi wejściowe i podreptałem do mojego posłania, po drodze chwytając książkę z Angielskiego.

Położyłem się, i zacząłem czytać, lecz po chwili litery zaczęły rozmazywać mi się przed oczami i zasnąłem. Jak zawsze przy nauce. Gdyby ktoś się pytał, dlaczego nigdy niczego nie zdaję.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz